MKTG SR - pasek na kartach artykułów

37 lubelskich gimnazjów do likwidacji

Aleksadnra Dunajska
Styczniowy bal w Gimnazjum nr 16. Za trzy lata tych szkół nie będzie
Styczniowy bal w Gimnazjum nr 16. Za trzy lata tych szkół nie będzie Małgorzata Genca/archiwum
W Lublinie działa 37 gimnazjów. Za trzy lata tych szkół ma już nie być. W piątek minister edukacji przedstawiła w założenia planowanej reformy.

Marta Nowak, mama szóstoklasistki z SP nr 24 w Lublinie, jest zadowolona, że jej córka pójdzie za rok do siódmej klasy a nie do gimnazjum.

- Mam starszego syna w gimnazjum i wiem co to znaczy. Dzieciom w tej szkole w głowach się przewraca bo wydaje im się, że skoro wyszli z podstawówki to są już dorośli - ocenia. Jej córka, Nikola, wolałaby jednak uczyć się w gimnazjum: - Fajnie byłoby zmienić szkołę, poznać nowych ludzi.

Różnice w ocenach planów ministerstwa edukacji dzielą nie tylko tę rodzinę ale też wszystkich, którzy z oświatą mają cokolwiek wspólnego. Łączą jednak obawy o to, jak w rok przeprowadzić tak dużą reformę.

W Lublinie są 22 gimnazja publiczne (prowadzone przez samorząd) oraz 15 społecznych i prywatnych. W tych pierwszych uczy się prawie 7,5 tys. młodych lublinian, w drugich - ponad 1,5 tysiąca.

- Najmniejsze problemy z przekształceniami będą tam, gdzie gimnazja działają w ramach zespołu szkół, np. z podstawówką. Z mocy ustawy takie zespoły staną się ośmioletnią szkołą podstawową. Nie będzie problemów również tam, gdzie gimnazja funkcjonują jako odrębne jednostki, ale w jednym budynku np. z podstawówką - wyjaśnia Ewa Dumkiewicz-Sprawka, dyrektor wydziału oświaty w lubelskim ratuszu.

Bardziej skomplikowana będzie sytuacja 12 odrębnych gimnazjów. Mają być przekształcone np. w podstawówki lub licea. Mogą być też całkowicie zlikwidowane. Na podjęcie decyzji samorządy mają czas do końca marca 2017 r.

Problem dostrzega Danuta Nowakowska-Bartłomiejczyk, dyr. SP nr 6 w Lublinie. – Ze względu na ograniczenia „lokalowe” zastanawiamy się czy nie ograniczyć w przyszłym roku naboru do klasy pierwszej - zaznacza.

Kolejny znak zapytania to rok 2019, kiedy do pierwszych klas liceów czy techników pójdzie dwa razy więcej młodzieży niż obecnie. Spotkają się wtedy dwa roczniki - ostatni absolwenci gimnazjów (dziś w pierwszej klasie) i pierwsi z ośmioletniej szkoły podstawowej czyli obecni szóstoklasiści. Minister Anna Zalewska zapewniała w piątek, że miejsc wystarczy dla wszystkich.

- Takie liczne roczniki były normą jeszcze kilka lat temu - argumentowała. Dyrektorzy i samorządowcy nie są już tacy pewni. - Na pewno uczniom znacznie trudniej będzie się dostać do wymarzonych, najlepszych szkół - tłumaczy Elżbieta Sękowska, dyr. Zespołu Szkół nr 1 w Lublinie.

Zamieszania będzie więcej bo absolwenci gimnazjów i ośmioletniej podstawówki będą do szkoły średniej rekrutowani na innych zasadach, inne będą też dla nich programy nauczania.

Szefowa resortu edukacji przekonywała też w piątek, że zmiany nie pociągną za sobą zwolnień nauczycieli - m.in. dlatego, że klasy w podstawówkach są mniej liczne niż w gimnazjach, więc ogółem będzie ich więcej i potrzeba będzie więcej nauczycieli.

- Wątpię, żeby te zapowiedzi się ziściły. Samorządy raczej nie będą zwiększać liczby klas, szukając oszczędności - zaznacza Adam Sosnowski, prezes Okręgu Lubelskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Co o samej idei reformy mówią nauczyciele, dyrektorzy, związkowcy z Lublina?

- Nie przedstawiono przekonujących argumentów, które by jednoznacznie wskazywały, że gimnazja są złe- uważa Adam Sosnowski. - A koszty tej reformy będą ogromne, spadną głównie na samorządy - dodaje.

- Tempo zmian jest za szybkie - ocenia Elżbieta Sękowska. - Jestem zwolenniczką stabilizacji w oświacie, zwłaszcza jeśli chodzi o strukturę. Zmiany widziałabym raczej wewnątrz, np. w podstawie programowej - podkreśla.

Suchej nitki na reformie nie zostawia zaś Adam Kalbarczyk, twórca Międzynarodowych Szkół im. I. J. Paderewskiego.

- Nie ma argumentów za likwidacją gimnazjów. One się sprawdziły, co potwierdzają wyniki międzynarodowych egzaminów. A tzw. „trudny wiek” uczniów nie zniknie razem z gimnazjami – argumentuje Kalbarczyk. - Ta reforma to przede wszystkim cios w dzieci ze wsi i małych miasteczek, gdzie gimnazja wyrównywały w jakimś stopniu szanse edukacyjne w stosunku do dużych miast. Po zmianach dzieciom z tych małych szkół dużo trudniej będzie się dostać najlepszych liceów i to znowu pogłębi różnice w ich dostępie do nauki – dodaje.

Dyrektorzy gimnazjów unikają komentarzy. „Nie widziałem konferencji pani minister”, „Nie mam czasu”, „Mam za sobą męczący tydzień” - wymigiwali się od rozmowy. Jeden przyznał wprost, że woli się nie wypowiadać z obawy o stanowisko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski