Zacznijmy od obalenia miejskiej legendy, według której nie ma po co segregować śmieci w domach, bo i tak wszystkie zostaną wymieszane, jeśli nie już w śmieciarce to na wysypisku. Tyle że po pierwsze to niemożliwe, a po drugie zanim cokolwiek trafi na wysypisko przechodzi przez np. Zakład Zagospodarowania Odpadów firmy Kom-Eko.
- Po odbiór każdej frakcji przyjeżdża inny pojazd. Nie ma możliwości wymieszania śmieci. Wszystkie pojemniki i pojazdy mają zamontowane chipy i każdą operację można od razu sprawdzić - tłumaczy Adam Przystupa z Kom-Eko.
Dodajmy, że jeśli doszłoby do jakichś nieprawidłowości, to na firmy odbierające odpady urząd miasta może nałożyć kary finansowe.
Ale do rzeczy, co się dzieje ze śmieciami po tym jak „wyjdą z domu”? Śmieciarka zabiera je do ZZO przy ul. Metalurgicznej. Rocznie trafia tam ok. 100 tysięcy ton odpadów. Śmiecie w zależności od frakcji trafiają do wskazanej hali, gdzie są dodatkowo sortowane.
Sortowanie śmieci w domu usprawnia system, ale nie oznacza, że zwalania firmy z pracy. Przecież w żółtych workach są zarówno metale jak i tworzywa sztuczne. To wszystko trzeba podzielić.
- I często też np. butelki PET trzeba posegregować pod kątem koloru - dodaje Przystupa.
Pracownicy sortowni mają do wykonania trudną pracę, bo nie każda butelka plastikowa to PET i nie każda puszka po napoju to aluminium. Nie wszystkie też reklamówki zrobione z takiego samego materiału. A wszystko to znajduje się w jednym worku na śmiecie.
Zatrzymajmy się przy butelkach plastikowych. Podczas segregacji przechodzą przez maszynę, która je dziurawi. Wiele osób wyrzuca zakręcone butelki, a przedziurawienie ma z nich wypuścić powietrze, aby można je było sprawniej zapakować.
Posegregowane śmiecie są belowane i wysyłane do firm zajmujących się recyklingiem. - Tam są dodatkowo czyszczone, przerabiane na granulat, z którego można wyprodukować nowe rzeczy. Mogą to być kolejne butelki lub np. polar. Mało kto wie, ale ten materiał może powstać z odpadów - tłumaczy ekspert.
Podobnie dzieje się ze szkłem czy posegregowanym papierem. Podczas sortowania zawsze jednak zostaje część odpadów, które nie nadają się do przetworzenia. Te są zamieniane na paliwo alternatywne. - Czyli są obrabiane, rozdrabniane i sprzedawane cementowniom, które palą tym paliwem w piecach zamiast węglem - dodaje Przystupa.
Do zakładu przy Metalurgicznej oprócz frakcji suchej trafiają też inne. Odpady wielkogabarytowe czyli np. meble są „mielone”, a frakcję mokrą też należy posegregować. Można z niej jeszcze odzyskać na przykład szkło czy metal. Reszta albo jest przerabiana na paliwo, albo ląduje na wysypisku śmieci. - Ale w niewielkiej stosunkowo ilości. Trzeba powiedzieć, że na wysypisko nie trafiają odpady, które nie zostałyby posegregowane i przez nas obrobione - słyszymy w Kom-Eko.
Trzeba jeszcze wyjaśnić, że odpady nie mogą od razu trafić na wysypisko. Muszą przejść skomplikowaną obróbkę, która sprawi, że nie będą wydzielały już metanu.
- Na wysypisko trafia odpad resztkowy z przetworzenia głównie odpadów zmieszanych. To przetworzenie jest dwuetapowe. Etap mechaniczny to sortowanie. Oddziela się odpady organiczne od zanieczyszczonych opakowań. Z tych drugich robi się paliwo alternatywne. Natomiast odpad organiczny jest przetwarzany w etapie biologicznym, kiedy poddajemy go stabilizacji tlenowej. Ze względu na to, że nie zostały zebrane selektywnie, nie możemy z niego zrobić kompostu, nawozu - mówi Przystupa.
W tej całej układance śmieciowej jest jeszcze frakcja bio czyli odpady naturalne jak trawa, resztki roślin. Z tej części w Kom-Eko robi się nawóz.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?