Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prapremiera w Teatrze Osterwy w Lublinie: Usłyszeć demony Hindełe

Sylwia Hejno
Na pierwszym planie: Nina Skołuba-Uryga, w tle od lewej: Hanka Brulińska i Jolanta Rychłowska
Na pierwszym planie: Nina Skołuba-Uryga, w tle od lewej: Hanka Brulińska i Jolanta Rychłowska Anna Kurkiewicz
Jak poskładać ze skrawków i ułożyć na nowo obraz kogoś, kogo nie ma? Jak odtworzyć opowieść kobiety, która całe życie walczyła o swój głos?

Za nami prapremiera „Hindełe, siostry Sztukmistrza” Patrycji Dołowy w reż. Pawła Passiniego w Teatrze Osterwy. Znaczący jest już sam tytuł: Nie: Hindełe pisarka, nie Hindełe buntowniczka czy żydowska feministka. Po prostu siostra swojego znanego brata. Tyle tylko jej, o ile w ogóle, istnieje w powszechnej świadomości. „Hindełe...“ zagląda do wnętrza czarnej dziury naszej niepamięci.

Teatralny świat zbudowany jest ze słów, książki są wszędzie, po scenie fruwają kartki - także te, które Hinde Ester sama porwała, po tym jak matka zbyła treść jej rękopisu. Chociaż jako pierwsza w rodzinie objawiła literacki talent, nikt nie traktował jej poważnie. Co innego słynni bracia: Israel Jehoszua Singer i Isaac Bashevis Singer, laureat nagrody Nobla, który nie odpisywał na jej listy. Zreflektował się wiele lat po jej śmierci dedykując jej jeden ze zbiorów swoich opowiadań, jednak w druk wkradł się błąd i Hinde została przeinaczona na Minde. Hinde, Minde, co to za różnica, ot, pomyłka, ale te tłumaczenia jakoś nie przekonują.

Aby odkryć Hinde, tę prawdziwą, wracamy zatem do kosmosu łóżka, w którym urodziła ją matka w nadziei, że będzie chłopcem i w którym, chwilę później, na złą wróżbę, kotka wydała na świat kocięta. Cofamy się do ciemnego, samotnego, dziecięcego świata, który mieścił się pod stołem, gdy została oddana do mamki. Brak czułości bywa jak zbrodnia, ale im bliżej poznajemy matkę (Jolanta Rychłowska), tym trudniej za nią skazać.

Chwila, w której młoda Hindełe wnosi na rękach tę starą, schorowaną należy do najbardziej poruszających w spektaklu, wtedy też jasnym staje się, że śmierć jest z nią od początku. Paweł Janyst i Nina Skołuba-Uryga wspólnie grający tę postać oddają całą złożoność bohaterki rozpiętej między męskością a kobiecością, wrażliwością, a targającymi nią demonami, pragnieniem tworzenia i wolności a wewnętrznym umieraniem, gdy nie było to możliwe. Smutna konstatacja: Hinde Ester, cierpiąca na psychozę epileptyczka jako mężczyzna miałaby może szansę zostać szalonym artystą, jako kobieta była zaledwie wariatką.

W spektaklu Passiniego docieramy do Hindełe także przez inne osoby: zwykłą dziewczynę z Biłgoraja, matkę - wykształconą córkę rabina, która musiała zrezygnować z aspiracji, tłumaczkę, która nie jest pewna czy teksty żydowskiej pisarki są dość ważne, by je tłumaczyć czy poprzez braci, a twórcy korzystają z okazji, by rzucić nieco nowego światła także na Singera. Szukanie głosu Hindełe jest procesem, trzeba pokonać istny labirynt opowieści, wersji historii, tłumaczeń, przypisów do zdarzeń... Przypomina zaświaty, gdzie spotykają się duchy i słowa.

Portret pisarki jest składany jak z miliona odłamków roztrzaskanego lustra, w jego odpryskach odbija się współczesność. „Hindełe, siostra Sztukmistrza“ to spektakl przejmujący do szpiku kości i niezwykle ważny. - Za mało mówimy, za mało krzyczymy, za mało jeszcze w nas umarło - mówią na scenie dzisiejsze kobiety w kaftanach. A rewolucja przecież jest kobietą.

"Hindełe, siostra Sztukmistrza", Teatr Osterwy, środa godz. 19.00, bilety 20-45 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski