Tomasz Pietrasiewicz, szef Ośrodka Brama Grodzka Teatr NN, przez cztery lata zabiegał, aby maszyna do pisania wróciła do Lublina. Jej historia jest fascynująca.
- Icek Hochman kupił ją w 1945 roku na rynku w Lublinie. Od sprzedawcy usłyszał, że to maszyna z redakcji wychodzącej w Lublinie gazety „Lubliner Tugblat” - mówi dyrektor Tomasz Pietrasiewicz.
Icek Hochman przeżył niemiecką okupację na terenie Związku Radzieckiego. Do Lublina przyjechał po wojnie. Jego rodzina opuściła Polskę w marcu 1968 roku, po antysemickiej nagonce. Przedwojenna maszyna była dla Hochmanów tak bardzo cenna, że wzięli ją ze sobą - przewieźli z Warszawy do Wiednia, a potem do Stanów Zjednoczonych.
- Tata używał jej do pisania listów do znajomych w Izraelu i Stanach. Pisał też na niej listy miłosne do mamy. Jak wyjeżdżaliśmy (z Polski - dop. red.), nie mógł się rozstać z tą maszyną - wspomina Michał Hochman w relacji nagranej przez Wiolettę Wejman z Teatru NN.
Michał Hochman, który przekazał rodzinną pamiątkę Teatrowi NN, powiedział, że maszyna marki Gerlach jest z 1910 roku.
- Lublin to dla niej najlepsze miejsce, powrót do źródeł - podkreślił w relacji dla Ośrodka.
Spróbujmy odtworzyć przedwojenne losy maszyny z hebrajskimi czcionkami, z której mieli korzystać dziennikarze lubelskiej gazety.
Dziennik „Lubliner Tugblat” wychodził w jidysz od 1918 roku do wybuchu II wojny światowej. Redakcję, zecernię i drukarnię miał przy ul. Królewskiej 13.
Ostatni numer ukazał się 8 września 1939 roku, następnego dnia na Lublin spadły niemieckie bomby, niszcząc dużą część Starego Miasta i Śródmieścia.
- Gdy Niemcy weszli do miasta, opieczętowali lokal redakcji i zabrali klucze - mówi historyk dr hab. Adam Kopciowski z Zakładu Kultury i Historii Żydów UMCS, znawca historii „Lubliner Tugblat”.
Wiemy to z listu Jakuba Nissenbauma, jednego z najwięcej piszących dziennikarzy „Lubliner Tugblat”. - Spisany w jidysz list znalazłem w aktach Joint, amerykańskiej organizacji dobroczynnej. Nissenbaum po wybuchu wojny pytał, czy Joint nie ma jakichś form pomocy dla bezrobotnych dziennikarzy - relacjonuje Adam Kopciowski.
Jakub Nissenbaum w czasie okupacji był urzędnikiem Judenratu, czyli gettowej administracji. Zginął w 1942 roku w getcie na Podzamczu. - Niemcy wyciągnęli go na ulicę i zastrzelili - mówi Kopciowski. - Z kilkudziesięciu osób współpracujących z „Lubliner Tugblat” wojnę udało się przeżyć zaledwie pięciu - dodaje.
Nie wiadomo co się stało z wyposażeniem redakcji. Dysponujemy tylko spisem majątku „Lubliner Tugblat” z 1937 roku. Odnotowano tam maszynę drukarską, 300 kilogramów czcionek, stoły, krzesła, ale żadnej maszyny do pisania.
Podarunek Michała Hochmana będzie eksponowany w Domu Słów Teatru NN przy ul. Królewskiej, kilka kroków od przedwojennej redakcji „Lubliner Tugblat”.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?