Sąd uznał, że nie ma dowodów na to, że działali w grupie przestępczej i nie ma obaw, że będą mataczyć w sprawie.
Tematu nie komentuje Artur Ozimek, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Lublinie. - Byłem w tej sprawie sędzią sprawozdawcą - zaznacza.
Przypomnijmy, że mężczyźni zostali złapani na gorącym uczynku, gdy rozwieszali antysemickie plakaty, godzące m.in. w Tomasza Pietrasiewicza, dyrektora Ośrodka Brama Grodzka - Teatr NN, uznanej na świecie instytucji zajmującej się badaniem przeszłości żydowskiej społeczności Lublina.
- Sprawców zatrzymano na gorącym uczynku. Naklejali na przystanku przy ulicy Doświadczalnej kolejne plakaty. Tym razem z hasłami: "Syjoniści won z Lublina" oraz "Nasze ulice! Nasze kamienice!" - tak na początku lutego mówił Janusz Wójtowicz, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Zarzut działania w grupie przestępczej i nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym dostał wówczas także Krzysztof K., pracownik Państwowego Muzeum na Majdanku. Miał w pracy, na służbowej drukarce, wydrukować co najmniej dwa antysemickie plakaty. Mężczyzna został zawieszony w pracy. - Czekamy na wyniki dochodzenia - mówi Agnieszka Kowalczyk-Nowak, rzecznik Państwowego Muzeum na Majdanku.
- W ocenie prokuratury były podstawy do postawienia takich zarzutów. Decyzja sądu jest ostateczna, nie komentujemy jej, ale nadal prowadzimy postępowanie - zapewnia Beata Syk-Jankowska, rzeczniczka prasowa rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Czterej mężczyźni będą odpowiadać z wolnej stopy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?