Już tytuł widowiska wyraźnie sugeruje źródło inspiracji, a jego początek zdaje się ową sugestię potwierdzać. Oto pewnego razu, pewien cesarz wyraził wolę odbycia przechadzki ulicami miasta i porozmawiania z prostymi ludźmi. Tak się zaczyna historia znana nam od pokoleń.
Ale twórcy „Ostatnich szat cesarza” w podtytule deklarują, że ich realizacja jest „tylko trochę na podstawie Andersena” i rozkręcają opowieść nie o sile kłamstwa i iluzoryczności władzy, ale mechanizmach polityki. Opowieść błazeńską, hałaśliwą i efekciarską, świadomie kiczowatą. Chcę być jednak dobrze zrozumiany – poprzednie zdanie nie jest zarzutem wobec spektaklu. Błazeńska, hałaśliwa, efekciarska i kiczowata jest sama polityka, a widowisko Teatru InZhest po prostu ją portretuje. Oczywiście w sposób przerysowany, ale właśnie dzięki temu tym silniej i dobitniej. I niech nikogo nie uspokaja fakt, że spektakl został zrealizowany na Białorusi i nas nie dotyczy. Dotyczy, i to bardzo. Telewizyjne serwisy informacyjne każdego dnia pokazują wciąż nowe na to przykłady. Powiem więcej: błazeństwo prezentowane ze śmiertelną powagą jest o wiele bardziej groteskowe niż to w wykonaniu białoruskich artystów. Oni bowiem błaznują świadomie, politycy zaś przeważnie nie zdają sobie z tego sprawy; nie dostrzegają własnej tragifarsowej śmieszności.
Takie potraktowanie tematu z góry determinuje wizualny kształt spektaklu. Wszystkie owe obecne w nim fajerwerki, ognie i dymy, szczudła i aktorstwo rodem bardziej z cyrkowej areny niźli scen teatralnych. Teatr uliczny chętnie i często sięga po takie środki. Można nawet rzec, iż są one dlań niejako znakiem rozpoznawczym. Co czasami prowadzi do sytuacji, w której stosowane efekty przykrywają przekaz. Nie tym razem jednak. W „Ostatnich szatach cesarza” rozmaitych efektów, sztuczek i grepsów jest rzeczywiście mnóstwo, ale idea spektaklu, jego zawartość intelektualna i przesłanie przez cały czas są doskonale czytelne. A to sprawia, że jest przedstawienie nie tylko do obejrzenia, lecz także do przemyślenia, co w przypadku teatrów ulicznych wcale nie jest regułą zawsze obowiązującą.
I na koniec jeszcze jedna uwaga, natury – nazwijmy to tak – organizacyjnej. Dotychczas miejscem prezentacji spektakli plenerowych był zazwyczaj plac Litewski, który często nie zapewniał dobrych warunków odbioru. Plac przed Centrum Kultury natomiast, dzięki swemu ukształtowaniu i elementom zabudowy, okazał się bardzo dobrą przestrzenią teatralną, z której warto w przyszłości częściej korzystać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?