18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sagi Lubelszczyzny: Wojenne losy sióstr Chrostowskich (ZDJĘCIA)

Marcin Jaszak
Apolonia Chrostowska. 1940 r.
Apolonia Chrostowska. 1940 r. Archiwum Muzeum Lubelskiego
W latach trzydziestych Lublin tętnił życiem literackim i kulturalnym. Grażyna Chrostowska nie zdążyła jednak zaistnieć w nim jako poetka. Większość jej twórczości pochodzi z okresu, kiedy przebywała w gestapowskim więzieniu "Pod Zegarem" w Lublinie oraz w obozie Ravensbrück. Zagadkowe są losy zapisków twórczości pani Grażyny w obozie. Jej dokumenty, po tym jak została rozstrzelana, zapakowano i odesłano rodzinie.

Grażyna jest to moja serdeczna przyjaciółka. Chodzimy razem do jednej klasy. To znaczy II naszej uczelni. Obok Grażyny posiadam także bardzo miłą koleżankę, którą przez swą otyłość przezwałyśmy Klopsik... Mariolcia powiedziała mamie, że przyjaźnię się z Grażyną, która jest zarozumiała i chce być mądrzejsza od profesorów itd. To jednak są brednie, ponieważ Grażyna taka nie jest... - pisała w pamiętniku w 1936 roku Irena Piaszczyńska, szkolna koleżanka Grażyny Chrostowskiej.

Znalazł się tam też list, piętnastoletniej wówczas, Grażyny, adresowany do Ireny: "Widzę dużo i chwilami to patrzenie męczy mnie. Chciałabym zamknąć oczy..., nie patrzeć tak ciągle małemu, głupiemu życiu prosto w twarz. A jednak nie zamykam powiek...".

Ot, nastoletnie wpisy do kochanego pamiętniczka, które dorosłe kobiety czasem wyjmują z szafy i z uśmiechem wspominają dziewczęce lata.

Sześć lat później w obozie Ravensbrück Wanda Półtawska patrzyła na swoje koleżanki: "Wydawało się nam, że te, które przyjechały do obozu, uniknęły egzekucji. W śliczny, słoneczny dzień zabrali całą trzynastkę, wszystkie nasze najbliższe. Znałyśmy je i ich sprawy. Niepokój, gdy wyczytano ich nazwiska, ale jeszcze nie chciałyśmy wierzyć. Poszły i oglądały się w naszą stronę na wielkim placu "nach Vorne". Mila odwróciła się i pokiwała, a Pola wskazała na niebo. Pola, wysoka, zgrabna, i Grażynka - dwie siostry Chrostowskie. Grażynka, która tak niedawno pisała wiersz o słoneczniku, co w szarudze wrześniowej zaglądał do okna naszej kwarantanny".

- Niewiele osób zna losy lubelskiej poetki Grażyny Chrostowskiej i jej rodziny. W muzeum mamy setki książek i prac naukowych, których tematem są podobne historie. Korzysta z nich wąska grupa studentów i pracowników naukowych - ubolewa Barbara Oratowska, kierownik i starszy kustosz Oddziału Martyrologii "Pod Zegarem" Muzeum Lubelskiego.

Na szczęście tę historię od jedenastu lat przypominają uczniowie liceów i gimnazjów podczas kolejnych edycji konkursu recytatorsko-krasomówczego "W kręgu poezji Grażyny Chrostowskiej, lubelskiej przed-stawicielki pokolenia Kolumbów".
- To doskonała okazja, aby przybliżać poezję i prozę Chrostowskiej. Co ciekawe, jej twórczość jest tak wzruszająca, że podczas konkursu w sali Galerii na Zamku Lubelskim panuje absolutna cisza, a uczestnicy mogą mówić bez mikrofonu - podkreśla Barbara Oratowska, pomysłodawczyni i współorganizatorka konkursu.

Zbuntowany legionista

Wróćmy tymczasem do historii rodziny. W styczniu 1889 roku w Osuchowej pod Mińskiem rodzi się Michał Chrostowski, szlachcic herbowy znaku Ostoja. Wychowuje się pod opieką rodziców w niewielkim majątku w Mrozach niedaleko Kału-szyna.

Jak ostatecznie trafia w okolice Lublina? Postanawia zdobyć techniczne wykształcenie i studiuje fizykę na wydziale matematyczno-fizycznym Politechniki Lwowskiej. Wybuch I wojny światowej krzyżuje jednak jego plany. Młody szlachcic służy w armii austro-węgierskiej. Walcząc na frontach wschodnich zostaje ciężko ranny w bitwie pod Jastkowem i ponad półtora roku leczy się w szpitalach wiedeńskich.

- W 1917 roku przybywa do Hrubieszowa i zatrudnia się w miejscowym gimnazjum. Tu też poznaje i żeni się z Wandą Pomianowską herbu Ślepowron, panną pochodzącą z majątku w niedalekich Podchor-cach - mówi Barbara Oratowska.

Kiedy w marcu 1920 roku rodzi im się pierwsza córka Apolonia, Chrostowscy mieszkają już w Lublinie. We wrześniu 1921 roku przychodzi na świat Grażyna. Niestety, parę lat później Wanda zachorowała na paraliż postępujący i przez wiele lat była przykuta do łóżka. W 1932 roku umiera. Wycho-waniem dziewcząt zajmuje się Kasia, niańka, którą rodzina poznała jeszcze w Hrubieszowie. Na Michała spada cały trud utrzymania rodziny. Pracuje w gimnazjum Heleny Czarnieckiej i Michaliny Sobolewskiej. "Ale nie wiodło mu się jednak w karierze zawodowej. Należał do grupy tak zwanych zbuntowanych legionistów, którzy mieli metrykę PPS i nie akceptowali wszystkich poczynań komendanta. Znajdował się w opozycji do sanacji, zwłaszcza po roku 1926..." - pisze Alojzy Leszek Gzella w książce "Jakby minęło już wszystko".
Chrostowski korzysta z up-rawnień kombatanckich i dorabia udzielając korepetycji. Angażuje się też w działalność społeczną. "Z przychylnym zain- teresowaniem powitał inicjatywę wydawniczą Józefa Czechowicza, który na początku 1932 r. podjął się redagowania nowo powstałego dziennika pt. Kurier Lubelski. Chrostowski zamieścił w piśmie cykl artykułów o tematyce społeczno-ekonomicznej... Nie można wykluczyć, że podobnych publikacji w lubelskiej prasie było więcej, niekoniecznie podpisywanych nazwiskiem..." - wspomina w książce Gzella.

Chrostowscy mieszkali wówczas przy ulicy Pochyłej 5, a Michał, ze względu na swą działalność i udzielane korepetycje, cieszył się wśród sąsiadów ogólnym szacunkiem.

Tymczasem panny Chrostowskie...

Najpierw chodziły do szkoły powszechnej nr 1 przy ulicy Bychawskiej, a później do gimnazjum żeńskiego Heleny Czarnieckiej.

- Część pokolenia Grażyny, wyjątkowo poważnie podchodziła do kwestii wykształcenia. Jej siostra Pola, kiedy była już w więzieniu Pod Zegarem, prosiła siostrę i ojca o książki, ale naukowe. Jak sama pisała w listach: - Tatusia proszę o wybranie mi jakiejś książki naukowej... tylko naukowe, nie literatura, nie historia. Sama Grażyna również wypominała w 1936 roku w liście do przyjaciółki: - Ja nie po to się uczę, nie po to, aby gdzieś pracować i być bardzo piękną i bardzo elegancką, bardzo wytworną i młodą... i aby mieć pięknego męża, męża eleganckiego. Nie po to, Irko... - opowiada Barbara Oratowska.

Obie siostry miały zainteresowania literackie. Apolonia kierowała się w stronę pisarstwa, z kolei Grażyna zwracała się ku poezji. W 1937 roku starsza siostra zdaje maturę i wyjeżdża do Warszawy na studia dziennikarskie. Ucząc się, pracuje w kancelarii adwokackiej u mecenasa Zygmunta Lidz-kiego.

Grażyna, z racji wieku, oraz tego, że powtarzała II klasę gimnazjalną, na studia musiała jeszcze poczekać. Przyczyną repety nie było podejście do nauki młodej dziewczyny, a raczej jej charakter. "Należała do bardzo zdolnych uczennic, w szkole miała jednakże pewne kłopoty. Tłumaczyć je można częściowo wadą wymowy, silnie się jąkała, co utrudniało porozumiewanie się z otoczeniem... Napisała w liście do swojej przyjaciółki Ireny Piaszczyńskiej - Widzisz, Bóg jest sprawiedliwy. Odebrał mi dar wymowy - lecz dał zdolności wypowiedzenia się piśmiennego... Była dziewczyną ambitną, bardzo żywą, aktywną i może trochę nieznośną, sprawiającą nieraz kłopoty wychowawcom. Jak często bywa u osób jąkających się, pewnie rekompensując tę wadę, była uczennicą niezwykle gadatliwą i nieraz karcono ją za przeszkadzanie w lekcjach. - Grażyna! Uspokoisz się czy nie. I jak jeszcze raz coś powiesz, to pójdziesz precz! - krzyczała jej polonistka Anna Rakowska... - wspomina w książce Leszek Gzella.

- Już wtedy Grażyna pisała wiersze. Nie była to jednak naiwna twórczość młodej dziewczyny, którą zachwycają kwiatki, zachody słońca czy trapi niespełniona miłość. Można po- wiedzieć, że jej twórczość od początku była bardzo dojrzała. Podobnie później, kiedy była już więźniarką w Ravensbrück, nie pisała o trudach, bólu i cierpieniu. Jej wiersze obozowe były oderwane od tej rzeczywistości. Były raczej wycieczkami do świata, za którym tęskniła - tłumaczy kustosz muzeum "Pod Zegarem".

Ostatnie spacery ze szpiclem po Krakowskim Przedmieściu

Grażyna, mimo że w latach trzydziestych Lublin tętnił życiem literackim i kulturalnym, nie zdążyła zaistnieć jako poetka. Tuż przed wojną ojciec wysłał Grażynę na wakacje na wieś w okolice Siedliszcza. W Cho-jeńcu mieli swój niewielki dworek i majątek państwo Wersoccy, właściciele piekarni w Lublinie. Tam też na jakiś czas wyjechała Pola. Tuż po wybuchu II wojny światowej, obie siostry wracają do domu. Tam zaczynają się zbierać grupki ich młodych przyjaciół.

Do Michała Chrostowskiego zgłasza się major Bolesław Studziński ze specjalnymi rozkazami generała Wilhelma Orlika--Rückemanna, dowódcy przed-wojennego KOP. "Dzięki temu powstaje podziemna organi-zacja KOP z zadaniami wojskowymi, cywilnymi, propagandowymi. Szybko rozprzestrzeniła się idea wpierw Komitetu Obywatelsko-Patriotycznego, następnie Komitetu Obrońców Polski... Pola i Grażyna zaangażowały się w pracę redakcyjną i kolporterską biuletynu Polska żyje... Działalność konspiracyjna Chrostowskich musiała być dla organizacji znacząca... pierwszy komendant KOP, major Bolesław Studziński, w czasie swojej choroby, na krótko przed śmiercią, polecił szefowi sztabu Michałowi Chrostowskiemu, ps. Błysk, sporządzić wykazy odznaczeń dla wyróżniających się członków organizacji. Wśród mianowań na stopień podporucznika znalazły się Apolonia i Grażyna, również Antoni Chmielnicki..." - pisze Gzella.

Wkrótce jednak Niemcy wpadli na trop podziemnej organizacji Obrońców Polski i zaczęli powoli rozpracowywać siatkę konspiracji. Pola zostaje aresztowana jako pierwsza 26 stycznia 1941 roku w lokalu konspiracyjnym przy Krakowskim Przedmieściu 55 w Warszawie. Najpierw przebywa na gestapo przy al. Schucha, stamtąd, po kilku dniach, zostaje przewieziona do więzienia gestapowskiego "Pod Zegarem" w Lublinie.

- Można powiedzieć, że Pola była tu na specjalnych warunkach. To jeden z niewielu przypadków, kiedy więźniarka przebywała tu aż kilka miesięcy. Podczas tego czasu mogli ją od-wiedzać ojciec i siostra. Z tego czasu zachowało się wiele listów i grypsów wymienianych przez rodzinę. Choć nie jest to aż tak dziwne, wystarczy mieć trochę wiedzy. KOP współpracowała z organizacją wywiadowczą Muszkieterzy. Do jej struktur werbowano młode, ładne i wykształcone dziewczyny z rodzin arystokratycznych, które miały pracować nawiązując niejako kontakty z oficerami niemieckimi. Lubelskie gestapo, poprzez takie traktowanie Poli chciało się dowiedzieć jak najwięcej o strukturach organizacji. Odwiedziny były często metodą stosowaną przez gestapo. Rozmowom Poli z siostrą, ojcem zawsze przysłuchiwali się strażnicy więzienni - tłumaczy Barbara Oratowska.

"W czasie śledztwa Polę wypuszczano na spacery po Krakowskim Przedmieściu. Szpicel i gestapowcy, ubrani po cywilnemu, obserwowali ulice i przechodniów. Pola była atrakcyjną dziewczyną i w Lublinie miała wielu znajomych i przyjaciół. Kto nieopatrznie w czasie tych niby--spacerów ukłonił się, pozdrowił ją czy próbował zamienić parę słów - nie orientując się w sytuacji - zostawał zatrzymany przez tajniaków z obstawy. Większość jednak bliskich wiedziała, że Pola została aresztowana..." - opisuje sytuację Leszek Gzella.

Grażynę i Michała zatrzymano podczas kolejnego widzenia w maju 1941 roku. Wcześniej znajomi ostrzegali Chrostow-skiego, że działania gestapo zmierzają w jednym celu. On jednak postanowił, że nie opuści córki.

Michał został wywieziony do KL Auschwitz, gdzie zginął wiosną 1942 r. Pola i Grażyna po kilkumiesięcznym śledztwie w Lublinie 23 września 1941 ro-ku, zostały wywiezione do obo-zu koncentracyjnego w Ravens-brück. Zginęły w grupie czternastu dziewcząt, w egzekucji więź- niarek transportu lubelskiego, 18 kwietnia 1942 roku.

- W okresie więziennym i obozowym Grażyna cały czas tworzyła. Zapiski z lubelskiego więzienia udało się komuś wynieść i dzięki temu się zachowały. Ciekawsze i zagadkowe są losy zapisków twórczości Grażyny w obozie. Po tym, jak siostry zostały rozstrzelane, zapakowano wszystkie dokumenty i odesłano ciotce sióstr, Marii Badyoczek. To jedyny znany mi przypadek takiego postępowania Niemców - podkreśla Barbara Oratowska.

Obozową i więzienną twórczość lubelskiej poetki oraz losy jej i rodziny przybliżą nam dziś uczniowie gimnazjów i szkół średnich podczas konkursu w Galerii Malarstwa Polskiego na Zamku Lubelskim. Warto też zajrzeć do książki Alojzego Leszka Gzelli "Jakby minęło już wszystko".

Podziel się wspomnieniami

Zapraszamy Państwa do opowiadania swoich rodzinnych historii.

Czekamy pod numerem: 81 44 62 800. Adres email: [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski