Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muzyka u bram

Joanna Biegalska
Krzysztof Penderecki podczas czwartkowego koncertu
Krzysztof Penderecki podczas czwartkowego koncertu Jacek Babicz/Polska Kurier Lubelski
Kiedy podczas czwartkowego koncertu w Filharmonii Lubelskiej zabrzmiał chór "Agnus Dominus", na chwilę zaparło mi dech. Bo to właśnie w Lublinie usłyszeliśmy Symfonię "Siedem bram Jerozolimy" Krzysztofa Pendereckiego.

Skąd te wyjątkowe emocje? Po pierwsze dlatego, że niezmiernie rzadko mamy okazję wysłuchać niekwestionowanego arcydzieła pod batutą wielkiego kompozytora, nie ruszając się prawie z domu. Zwykle koneserzy jeżdżą na koncerty do Warszawy.

Po drugie dlatego, że "Bram..." wysłuchaliśmy wieczorem, w czwartą rocznicę śmierci Jana Pawła II. Więc trudno się dziwić, że wydarzenie zgromadziło w lubelskiej sali koncertowej tłumy.

"Modlić się Pendereckim" - tak powiedział abp Józef Życiński, obecny na koncercie. Istotnie, dzieło, które zabrzmiało, od pierwszych taktów po ostatni akord, było mistyczne. Wrażenie, jakie po sobie pozostawiło, to w dużej mierze zasługa wykonawców. Partie solowe powierzono czołowym śpiewaczkom: Izabeli Matule, Izabeli Kłosińskiej (sopran) i Jadwidze Rappe (alt) oraz śpiewakom: Adamowi Zdunikowskiemu (tenor) i Romualdowi Tesarowiczowi (bas). Do tego połączone chóry: Polski Chór Kameralny z Gdańska, Chór Filharmonii Śląskiej i Zespół Śpiewaków Miasta Katowice - Camerata Silesia.

Klamrą dzieło spinała lubelska orkiestra symfoniczna, bardzo skupiona, drobiazgowo wczytująca się w partyturę, wpatrzona w gesty kompozytora.

Ciekawym zabiegiem było rozlokowanie poszczególnych sekcji instrumentów. Na dwóch balkonach nad widownią - instrumenty dęte. Ciekawie wykorzystano akustyczną przestrzeń sali zwłaszcza wtedy, kiedy z oddali zabrzmiała solówka waltorni.

Siedmioczęściowe dzieło o charakterze oratoryjnym wzbogacały harmonicznie nieskazitelne pod względem intonacji chóry, zwłaszcza w częściach psalmów wykonywanych a 'cappella. Kiedy chór, najważniejszy komentator tego misterium zaintonował ponownie "Agnus Dominus", przeszywający głos narratora Jerzego Treli przypomniał nam o Bogu i o człowieku z kości, ścięgien i mięśni. O człowieku, który bezwzględnie, żeby nim być, potrzebuje ducha…Koncert zakończyła owacja na stojąco.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski