Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna w Zagrodzie, czyli dobry pomysł na wielki biznes

Dorota Krupińska
Stanisław Jakubiec, kierownik masarni RSP Zagroda: - Dla nas największym wyróżnieniem jest to, że w sobotę w sklepie w Krasnymstawie stoi przez pół godziny kolejka po nasze wyroby
Stanisław Jakubiec, kierownik masarni RSP Zagroda: - Dla nas największym wyróżnieniem jest to, że w sobotę w sklepie w Krasnymstawie stoi przez pół godziny kolejka po nasze wyroby Wojciech Peszko
Ponad 20 ton sprzedanego karpia rocznie, produkcja doskonałych wędlin, 12 własnych sklepów, w tym w Lublinie. Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna w Zagrodzie działa już 57 lat, nieprzerwanie do dziś. Z powodzeniem. Jaki mają przepis na sukces?

Jest jednym z największych pracodawców w powiecie krasnostawskim. Spółdzielnia zatrudnia 125 pracowników i zrzesza 70 członków. RSP Zagroda działa na terenie trzech gmin: Siennica Różana, Krasnystaw i Kraśniczyn. Ma 1037 ha gruntów, z czego 893 ha to grunty orne, a 71 ha - łąki i pastwiska. Spółdzielnia ma również 76 ha stawów rybnych, sprzedaje ponad dwadzieścia ton karpia rocznie. RSP Zagroda uprawia pszenicę, rzepak, żyto, jęczmień, zboża nasienne. Eksportuje swoje bydło mięsne do Grecji, Turcji, Włoch. Produkuje wędliny i sprzedaje je w swoich 12 sklepach w województwie lubelskim. - Spółdzielnie postrzegane są jak relikty przeszłości, ciąży na nich piętno komunizmu - mówi Adam Bojarski, prezes RSP Zagroda. - Przecież mleczarnie, banki spółdzielcze, czy spółdzielnie mieszkaniowe to także spółdzielnie, to wspólna własność producentów. To jest dobry pomysł na biznes, dobra forma zrzeszania się, dobry sposób, by wspólne działać. Nam się to udaje - stwierdza.

Powstali, by nie było biedy

Spółdzielnia powstała w 1957 roku, jej założycielem był Stanisław Nej. Na początku zrzeszała tylko 6 członków, a grunty spółdzielni w latach 60. liczyły zaledwie 24 ha (20 ha pochodziło z Państwowego Funduszu Ziem, a 4 ha to areał pierwszych założycieli). - Na Lubelszczyźnie były niewielkie, biedne gospodarstwa. Można było samemu gospodarować, lecz wtedy ludziom żyło się biednie, trudno było utrzymać rodzinę. Ludzie chcieli poprawić warunki swojego życia i zaczynali wspólnie gospodarzyć. Bo wspólnie jest łatwiej. Spółdzielnia to walka z biedą - tłumaczy Bojarski. Przez kilkanaście pierwszych lat było ciężko. Ale dzięki motywacji i wspólnej pracy spółdzielnia prosperowała coraz lepiej. Największy rozwój firmy nastąpił za prezesury Mariana Rycaka, który funkcję tę pełnił 27 lat. - To, co mamy, jest jego zasługą - mówi prezes Bojarski. W okresie tym wybudowano: chlewnie, obory, magazyny zbożowe, stację paliw, budynek warsztatowy, budynek mieszkalny, suszarnię pasz, rzeźnię z masarnią, oczyszczalnię ścieków, budynek biurowy oraz trzy bloki mieszkalne dla członków spółdzielni i ich rodzin. W latach 90. mieszkańcy wykupili mieszkania na własność.

Działają prężnie do dziś, bo…

- Najważniejsza jest jakość produktów, które oferujemy, szczególnie wędlin oraz współpraca między zarządem i członkami spółdzielni. Ponadto mamy kilka kierunków działalności: produkcję roślinną, zwierzęcą, wyrobów wędliniarskich, czy hodowle ryb. Dzięki temu w mniejszym stopniu odczuwamy wahania rynkowe, dlatego przetrwaliśmy kryzys i dobrze nam się wiedzie - tłumaczy prezes. Ale bez zgody wszystkich członków spółdzielni nie byłoby dobrych efektów. - Umiemy porozumieć się, dogadać, wiemy, co jest ważne. Na zebraniach i walnych zgromadzeniach podejmujemy strategiczne decyzje - tłumaczy Bojarski. Firma nie boi się inwestować. Dwa lata temu została za 4 mln złotych zmodernizowana masarnia z ubojnią. Po modernizacji masarni przez ostatnie dwa lata z miesiąca na miesiąc wzrastała sprzedaż. W grudniu 2013 spółdzielcy mieli największe od wielu lat utargi w swoich sklepach. Wciąż zyskują nowych odbiorców. W ciągu ostatnich kilku lat otwarte zostały nowe sklepy, w ubiegłym roku w Lublinie. Spółdzielnia planuje otwarcie kolejnych w Łęcznej, czy Zamościu. - Cały czas się rozwijamy, stawiamy na handel, szukamy nowych rynków - mówi Bojarski. Zwiększają produkcje i sprzedaż. Idą do przodu. Podejmują ryzyko.

Sól, pieprz, kolendra, majeranek

- Dla nas największym wyróżnieniem jest to, że w sobotę w sklepie w Krasnymstawie stoi przez pół godziny kolejka po nasze wyroby, jak za komuny - mówi Stanisław Jakubiec, kierownik masarni. - Ludzie cierpliwie czekają, bo wiedzą, że wędliny są dobre i świeże. Są sprawdzane, nigdy nie ma przekroczonych żadnych norm. Wszystko jest świeże, produkowane na bieżąco. To produkcja na kilogramy nie na tony, nic nie zostaje w magazynach. Nie pakujemy próżniowo. Produkujemy w oparciu o stare, dobre polskie normy lat 80. Wtedy były lepsze normy - tłumaczy. Dodatkowo nad wszystkim czuwa przez cały czas lekarz weterynarii. Jest przy transporcie zwierząt, uboju, zezwala na produkcję.

Spółdzielnia to wspólnota

To nie tylko praca. Pracowników łączą wspólne imprezy, wyjazdy, na Targi Kieleckie, do Wadowic, Krakowa, Lichenia, dawniej do Włoch. - Widać, że ludzie lubią swoją pracę. Panuje u nas dobra, niemal rodzinna atmosfera - mówi Zuzanna Płucek, wiceprezes RSP Zagroda. - Miejsce pracy też jest urokliwe. Zieleń, stawy, park - wymienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna w Zagrodzie, czyli dobry pomysł na wielki biznes - Kurier Lubelski

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski