Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Noc po przylocie mogą kochać się do woli. Potem są rozdzielane...

Marcin Jaszak
Świdnicki oddział Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych rozpoczął sezon lotowy. Oddział zgłosił do rywalizacji 6890 dorosłych gołębi. Sekcja Świdnik w tym roku wystawiła 2616 zawodników.

Świdniccy hodowcy rozpoczęli loty później, ze względu na niskie temperatury panujące do końca kwietnia. - Nie nastawiamy się na maksimum lotów. Regulaminy dopuszczają szesnaście lotów w sezonie we wszystkich kategoriach. My dopuszczamy czternaście. Bierzemy pod uwagę, że to jest wschodnia Polska. Później zaczyna się robić ciepło. Gołąb może bezpiecznie lecieć, kiedy temperatura przekracza dziesięć stopni i na drzewach są liście. Oddziały - lubelski i chełmski rozpoczęły loty już 26 kwietnia i poniosły ogromne straty - tłumaczy Tadeusz Paterek, prezes oddziału.

W pierwszym locie tego sezonu 4269 gołębi wystartowało z Chodowa o godzinie 5.55. Pierwszy zawodnik wrócił o 8.51, pokonując odległość 116 kilometrów. Laikowi te czasy i odległości wydają się nieinteresujące i zawiłe. Okazuje się jednak, że loty gołębi pocztowych to sport porównywalny do prestiżowych wyścigów konnych Wielkiej Par-dubickiej. Choćby ze względu na to, jakie sukcesy odnoszą ostatnio polscy hodowcy. W 2011 roku, po raz pierwszy w historii gołębiarstwa, olimpiada gołębi pocztowych odbędzie się w Poznaniu.

- To trudny sport wyczyno-wy. Można powiedzieć profesjonalne hobby, które wymaga bardzo dużej wiedzy na temat hodowli gołębi, ich opieki weterynaryjnej i treningów. O gołębie trzeba dbać cały czas, aby były odpowiednio przygotowane do startów. Nieważne jest, jak gołąb wygląda, najważniejsze, żeby dobrze poleciał - tłumaczy Paterek.

Aby zawodnik dobrze wystartował w niedzielę, trenowany jest już od początku tygodnia. Zaraz po przylocie gołębie dostają witaminy, miód, glukozę i drobne nasionka. Potem, w poniedziałek ziółka i kolejny zestaw witaminowy z drożdżami, które służą do utrzymania flory bakteryjnej w jelitach, w razie potrzeby aplikuje się im również leki.

- Karmy dostają tylko tyle, ile powinny dostać, a nie tyle, ile mogą zjeść. W gołębniku nie ma prawa leżeć ani ziarnka więcej - zastrzega hodowca zakochany w swoich ptakach.

We wtorek kąpiel w wodzie z solą. Ptaki przychodzą same, potem odpoczywają na trawie. Aby jak najbardziej się zregenerowały, samiczki oddziela się od samców. Dzięki temu nie znoszą jaj. Hodowcy specjalnie podkładają im sztuczne jaja, żeby były spokojne. Samce i samiczki wypuszczane są oddzielnie na dwie godziny codziennego lotu. Potem przebywają w oddzielnych pomieszczeniach.

- Kiedy przylecą z niedzielnego lotu, będą się mogły kochać do wieczora. W poniedziałek są rozdzielane - śmieje się Paterek.

Dwa dni przed lotem gołębie dostają wysokoenergetyczną karmę. Często są to orzeszki, do trawienia których nie potrzebują wody. Takie pożywienie jest im potrzebne. Ostatni lot, 10 maja, z Wyszkowa, gdy zawodnicy przelecieli około 190 kilometrów, był rozgrzewką przed maratonami, które liczą nawet siedemset kilometrów. W ubiegłym roku gołębie wypuszczone o godz. 6 rano z gołębników wróciły o 20, po pokonaniu 820 km. Spróbujmy ten dystans przejechać samochodem w takim czasie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski