Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Sasal (trener Motoru): Nasza passa odbija się echem w całej Polsce

Karol Kurzępa
Fot. Łukasz Kaczanowski
Trener lubelskiego Motoru, a także szkoleniowiec Avii Świdnik podsumowali niedzielny mecz derbowy obu trzecioligowych drużyn na Arenie Lublin. Przypomnijmy, że miejscowi wygrali to spotkanie 2:0 po dwóch golach Kamila Majkowskiego. Na konferencji prasowej opiekun gospodarzy, Marcin Sasal poruszył wiele ciekawych wątków, w tym kwestię doboru arbitrów na spotkania z udziałem żółto-biało-niebieskich.

Jacek Ziarkowski (trener Avii):
W mojej ocenie rozegraliśmy całkiem dobre spotkanie. Realizowaliśmy założenia taktyczne, mieliśmy też swoje sytuacje. Myślę, że mecz mógł się podobać i stał na dość dobrym poziomie. Ale co z tego, skoro po raz kolejny przegraliśmy. Niestety, takie jest życie. Musieliśmy przełknąć gorycz porażki w derbach. Różnica między nami a Motorem jest taka, że u nas jak wpuściliśmy na boisko zmienników, to niestety nie potrafili strzelić. W Motorze był zawodnik, który wszedł z ławki i został bohaterem, nawet jak jego drużynie do pewnego momentu nie szło. Taka jest różnica. Jest nam przykro, bo po niezłych zawodach mamy zero punktów i w minorowych nastrojach wracamy do Świdnika.

Marcin Sasal (trener Motoru):
Trudno nam się gra, bo każdy się nastawia na to, by przerwać naszą passę. Podeszliśmy do tego meczu wiedząc, że Avia coś szykuje na Motor, bo trener Ziarkowski tak zapowiedział w mediach. Szkoleniowiec nie wystawił w pierwszym składzie dwóch podstawowych zawodników, w tym napastnika. Pewnie po to, żeby ich wpuścić w drugiej części spotkania i tak też się stało. Natomiast zagęszczony był środek pola świdniczan i w pierwszej połowie nie mogliśmy w ten sposób grać. Było za dużo strat i gry środkiem boiska, chociaż inne były założenia przedmeczowe. Mieliśmy grać więcej bokami i myślę, że w drugiej połowie tak było. Co do wyniku to trochę się z tym nie zgadzam. Strzeliliśmy prawidłową bramkę przed przerwą, która nie została uznana przez sędziego. Proszę sobie zobaczyć powtórki. Rozmawiałem na ten temat z Michałem Paluchem oraz zawodnikami i się nie zgadzam z tą decyzją. Zdobyliśmy też gola z ewidentnego spalonego i taka jest prawda. Rzeczywiście strzelamy sporo bramek i nikt prezesom czy trenerom Avii nie zabroni zrobić transferów, żeby mieli wartościowych zmienników. My tak zrobiliśmy i bardzo się cieszymy. Szczególnie cieszę się, że Kamil Majkowski przełamał się w ważnym meczu. Ale trzeba też pochwalić Pawła Sochę, który wykonał dobrą robotę „z tyłu”. Zasłużyliśmy na te trzy punkty. Mieliśmy sporo argumentów, choć byliśmy po ciężkim tygodniu. Przypominam, że podróż do Nowego Targu i skutki grania na sztucznej nawierzchni zawodnicy odczuwali jeszcze na treningu dzień przed meczem z Avią. Okupiliśmy to kontuzjami Tadrowskiego i Oziemczuka. Drugi z nich przy wślizgu naciągnął pachwinę i nie wiem co z nim będzie w kontekście następnego meczu. Cieszymy się z jedenastego kolejnego zwycięstwa. Chcę też zwrócić uwagę na to, że nie jest to sytuacja klarowna i we współczesnym futbolu preferowana, że sędzia pochodzi z miasta, z którego jest drużyna walcząca z nami o awans. Zwłaszcza, że wiemy iż każda porażka eliminuje nas z dalszej gry. Świętokrzyski związek nie może delegować sędziego z Krakowa, a już szykują nam następną niespodziankę i krakowski arbiter ma być rozjemcą w następnym meczu Motoru z KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski. Można zatem sobie obstawiać, że będzie remis, bo taki wynik pasowałby Garbarni. To jest niesmaczne i moja postawa w meczu z Avią jest protestem przeciwko czemuś takiemu. To nie jest w porządku wobec sportowej gry, a taką grę prowadzi Motor. Nigdy się z tym nie zgodzę, bo zostawiam tutaj zdrowie i serce, podobnie jak zawodnicy na treningach. Z resztą widać, że na ławce rezerwowych jesteśmy razem i wspólnie kibicujemy. Chcemy na boisku wywalczyć awans.

Przed drugą połową sędzia odesłał Pana na trybuny ze względu na protesty po nieuznanym golu?
Tak, ale proszę nie doszukiwać się obelżywych czy niecenzuralnych słów. Widocznie arbitra coś zabolało. Ale proszę mi wierzyć, że to nie jest mój pierwszy raz. Nie wiem czy będę także na trybunach w następnym meczu. Nie będę dyskutował z wydziałem dyscypliny, bo każdy ma swoje paragrafy. Na co innego trzeba zwrócić uwagę. Poza tym, myślę, że mamy dobry sztab i bardzo dobrze rozumiemy się z trenerem Piotrem Zasadą, z którym pracuje. Więc spokojnie damy sobie radę. W drugiej połowie meczu z Avią sędziowanie było bez zarzutu.

Za kontuzjowanego Juliena Tadrowskiego wszedł Kamil Cholerzyński, ponieważ Mateusz Chyła dzień wcześniej zagrał w meczu Centralnej Ligi Juniorów?
Zgadza się. Chcemy, żeby zespół z CLJ się utrzymał, więc pomagamy mu jak możemy. O potncjalnej grze Kamila w obronie rozmawialiśmy już wcześniej. Wiemy jaką mamy sytuację „w tyłach” po kontuzji Radka Kursy i taką opcję braliśmy pod uwagę. Z resztą też na treningu poprzedzającym mecz z Avią zastanawiałem się czy Juliena Tadrowskiego nie oszczędzić na starcie z KSZO. Myślę, że jego kontuzja nie jest na tyle groźna, by wykluczyła go z następnej kolejki. Julien jest już mocno poobijany, tak jak wszyscy zawodnicy. Jednak Kamil Cholerzyński spokojnie sobie da radę na tej pozycji i jest szykowaną przez nas alternatywą. Tak jak wcześniej, w styczniowych i lutowych sparingach Patryk Szysz był szykowany na lewą obronę. W ostatnim meczu z Podhalem nie mieliśmy wyjścia i musieliśmy go wystawić na tej pozycji. Nasi zawodnicy wiedzą czego mogą się spodziewać i na jakie pozycje mogą wejść. Kamil Cholerzyński był przygotowany na tę zmianę. Nie mamy wielkiej kadry, bo gdy młodzież pojechała na Centralną Ligę Juniorów, to na treningu dysponujemy osiemnastoma graczami. Jeżeli będą kartki i kontuzje, to możemy pojechać i w czternastu na mecz oraz dobierać młodych chłopców. Nie boje się dać im szansy debiutu. Chociażby Mateusz Chyła zagrał już dwukrotnie w seniorach. Jak byśmy o nic nie grali, to na pewno wpuszczalibyśmy młodzieżowców, żeby ich ogrywać. Ale myślę, że w miarę dobrze to funkcjonuje i jeszcze będzie szansa kogoś sprawdzić. Obserwujemy mecze CLJ. Trener Zasada za to odpowiada oraz współprowadzi zajęcia z trenerem Josikiem. Dzięki temu mam sygnały, który z młodych zawodników się wyróżnia. To dobry sposób na to, by w przyszłym sezonie nie mieć problemów z młodzieżowcami.

Wasza seria sprawia, że przed następnym meczem KSZO powinno się bać.
Chyba każdy powinien się nas bać, bo myślę, że mamy szacunek za to, co do tej pory zrobiliśmy. Mam wiele telefonów i sms-ów, że ludzie zaczęli śledzić wyniki Motoru, bo nie jest to codzienna sytuacja, gdy zespół wygrywa jedenaście meczów z rzędu w jakiejkolwiek klasie rozgrywkowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski