Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W każdym zarodku widzę człowieka

Redakcja
Z dr Katarzyną Kozioł kierownikiem laboratorium w Klinice Leczenia Niepłodności Novum rozmawia Joanna Ćwiek

Kieruje Pani laboratorium w którym dochodzi do zapłodnień. W ciągu 15 lat w Waszej klinice zostało poczętych ponad 9 tys. dzieci. Czego by na pewno Pani nie zrobiła?

Na pewno nie zgodziłabym się na klonowanie ludzi. W naszej klinice mamy też zasadę, że nie przeprowadzamy zapłodnienia metodą in vitro u powyżej 45 roku życia. W pewnym stopniu odpowiadamy za losy dziecka i nie chcemy, żeby rodziło się w rodzinie, która nie będzie miała czasu go wychować.

Kliniki leczenia niepłodności działają w Polsce w luce prawnej. Pani mówi, że wasza kieruje się własnymi zasadami etycznymi. Czy rzeczywiście kontrowersyjna ustawa powinna powstać?

Powinna być ustawa, która podda kliniki leczenia niepłodności bardzo szczegółowemu nadzorowi. Teraz zarzuca nam się wiele rzeczy, porównuje in vitro do aborcji. A my naprawdę nie jesteśmy zbrodniarzami. Potrzebujemy liberalnej ustawy, ale po to, żeby pomagać w powstawaniu nowego życia nie mordować zarodki.

Przeciwnicy zapłodnienia pozoustrojowego twierdzą, że lekarze nie mają żadnych wątpliwości etycznych, bo dla nich embrion to tylko zlepek komórek.

Zawsze widzę w nich przyszłego człowieka. I jestem przekonana, że żaden lekarz nie patrzy na nie jak na zwykły zlepek komórek, lecz otacza je szczególną ochroną.

Czym tak naprawdę jest in vitro? Bo trudno mówić, że to metoda leczenia niepłodności, skoro nie prowadzi do wyleczenia.

In vitro to najbardziej zaawansowany sposób leczenia niepłodności. Stosujemy ją wówczas, gdy nie ma innego sposobu, żeby mogło dojść do zapłodnienia np. wtedy. gdy kobieta nie ma jajowodów lub są one niedrożne albo mężczyzna ma za mało plemników lub mają one za słabe parametry.

Zawsze przy okazji dyskusji o in vitro pojawia się problem zamrażania zarodków.

W przypadku zamrożonej komórki jajowej szansa, że przeżyje ona rozmrożenie, zapłodnienie i rozwinie się z niej prawidłowa ciąża wynosi ok. 2 - 3 proc. W przypadku zarodków wzrasta ona do 20 - 3o proc. Prawda jest jednak taka, że każdy z nas wolałby nie mieć problemów etycznych i gdybyśmy tylko potrafili skutecznie mrozić jajeczka, wolelibyśmy to robić niż mrozić zarodki.
Jakie jest prawdopodobieństwo, że nauka nam na to pozwoli?

Spore. Taką nadzieję daje wirtyfikacja, czyli nowoczesna metoda mrożenia komórek i tkanek, która zmniejsza ryzyko ich uszkodzenia. Ale w przypadku komórek jajowych jest to nadal w fazie eksperymentalnej.

Powiedziała Pani, że tylko z co trzeciego zarodka który powstał w wyniku zapłodnienia in vitro rozwinie się ciąża. Czy w natura jest równie mało skuteczna?

Prawdopodobnie tak, bo człowiek nie jest istotą bardzo płodną. Szacuje się, że kobieta, która współżyje trzy razy w tygodniu i nie stosuje żadnych zabezpieczeń ma w jednym cyklu zaledwie 25 proc. szans na zajście w ciąże.

Niepłodność to dziś coraz poważniejszy problem. Co czwarta para ma problemy z zajściem w ciąże.

Wydaje się, że narasta zwłaszcza problem niepłodności męskiej. Obserwujemy to szczególnie zwłaszcza robiąc badania dawców nasienia. I niestety, większość z nich odpada już na wstępnym etapie selekcji, bo ich nasienie jest zbyt słabe. To oczywiście nie wyklucza całkowicie ich ojcostwa w naturze, ale może być to trudne.

Dlaczego są takie problemy?

To wskutek współczesnego stylu i sposobu życia. Winę za to ponosi przetworzona żywność zawierająca konserwanty i substancje podobne swą budową do hormonów żeńskich, zanieczyszczenie środowiska, przegrzewanie jąder podczas pracy przy komputerze lub w samochodzie, stres, niedosypianie i palenie papierosów.

Czy podobne kłopoty mają też kobiety?

U pań ten problem także narasta, ale nie tak gwałtownie jak w przypadku mężczyzn.

We współczesnym świecie zapłodnienie metodą in vitro staje się chyba koniecznością. Jak wiele trzeba w laboratorium "wyprodukować" zarodków, żeby doszło do ciąży?

Zwykle pobieramy od kobiety około 10 komórek jajowych i zapładniamy je. Z tego średnio powstaje około 7 embrionów. Kobiecie wszczepiamy najwyżej dwa. Ilość zależy od wieku kobiety - jeśli jest młodsza często wystarczy jeden zarodek. Prawdopodobieństwo, że do ciąży dojdzie przy wszczepieniu świeżego zarodka wynosi ok. 40 proc. Pozostałe embriony mrozimy. Są do wykorzystania kiedy para będzie starała się o kolejne dziecko.
Czyli większość zarodków jednak ginie. Czy lekarze mnożą szanse zarodków wybierając te, które najlepiej rokują?

Wybieramy te, które są najsilniejsze, najlepiej rozwinięte i dają największe prawdopodobieństwo że dojdzie do ciąży.

Zarodki podobno można jednak mrozić tylko przez 5 lat. Potem już się nie nadają.

Kiedyś uważano, że po pięciu latach zarodki stają się bezwartościowe i powinny zostać zniszczone. To nieprawda. Dzięki nowoczesnym metodom mrożenia w ciekłym azocie rodzą się dzieci z embrionów które były przechowywane w nim nawet przez 12 lat.

Co się dzieje z zamrożonymi zarodkami jeśli para nie chce mieć więcej dzieci?

W niektórych krajach na Zachodzie prawo pozwala takie zarodki zniszczyć po pięciu latach od momentu zamrożenia. W Polsce jak wiemy nie ma żadnych uregulowań w tym zakresie dlatego każda klinika leczenia niepłodności ustala sobie własne zasady. My zanim zdecydujemy się na przeprowadzanie zabiegu in vitro oczekujemy od pary deklaracji o tym, że zamrożone zarodki zostaną w przyszłości wykorzystane. I tak się zazwyczaj dzieje, mamy pacjentów, którzy dzięki metodzie in vitro mają nawet pięcioro dzieci. Na wszelki wypadek prosimy też o podpisanie deklaracji, ze gdyby z jakiś powodów para nie zdecydowała się na kolejne dziecko, zarodki mogą zostać oddane do adopcji. Uważam, że adopcja embrionów to jedyne, co w takiej sytuacji można zrobić. Absolutnie nie godzę się na ich niszczenie.

Są jednak pary, które nie wyobrażają sobie, że mogłyby oddać swoje embriony?

Wtedy zapładniamy tylko dwie komórki, które później wszczepiamy kobiecie.W takim wypadku nie ma embrionów nadliczbowych do zamrożenia.Taka decyzja zmniejsza jednak szanse na ciąże.

Czy po rozmrożeniu selekcjonuje się zarodki, które mają być użyte?

W naszej klinice nigdy nie selekcjonujemy zarodków, oceniamy jedynie ich szanse na zapoczątkowanie ciąży. Wszystkie powstałe nadliczbowe zarodki zamrażamy. Przezywa zwykle ok 80 proc. zamrożonych zarodków, ciążę zapoczątkowuje ok. 20 proc. z nich. Uważa się, że nie przeżywają te, które są najsłabsze i nie dałyby ciąży nawet gdyby nie były zamrożone.To jednak nic nadzwyczajnego. W naturze też ciąża rozwija się tylko z najsilniejszych embrionów. Słabe albo chore, a tych jest ok.50-60 proc., albo w ogóle nie zagnieżdżają się w macicy, albo są ronione podczas najbliższej miesiączki.

Czy pacjent może zamiast mrożenia zarodków zdecydować się na zamrożenie komórki jajowej?

Tak i są pary, które ze względów etycznych się na to decydują. Chociaż prawdą też jest, że robią to bardzo nieliczni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski