Hartwigowie trafili do Lublina w 1920 roku, gdy uciekali przed Rewolucją Październikową. Pierwszy mąż Tekli Hartwig zmarł w czasie epidemii tyfusu. Nie wiadomo gdzie został pochowany. Po pewnym czasie, gdy rodziny Hartwigów i Szostaków się połączyły, kilkunastoletnia Ala mieszkała w jednej kamienicy z Edwardem Hartwigiem. Fotograf zauważył, że dziewczyna jest bardzo fotogeniczna. Od tamtej pory stała się częstym gościem w jego atelier. Cierpliwie pozowała mu w przeróżnych strojach i robiła na jego polecenie "miny".
- Kazał mi przybierać dany wyraz twarzy, otwierać szeroko oczy, albo zaciskać usta. Czasem ustawiał mnie profilem. Mnie się strasznie wtedy chciało śmiać - wspomina pani Alicja.
W ten sposób mijały długie godziny. Dzisiaj nadal te wszystkie miny pamięta i umie powielać. Prawdopodobnie Ala była dla Edwarda Hartwiga modelką, na której eksperymentował. Potem te same pozy nakazywał naśladować innym. Również z nią testował, jak sprawdzają się różne rodzaje oświetlenia i artefakty. Kiedyś Alicja Dworakowska pozowała prawie po ciemku, za to w otoczeniu liści kasztanowca. Ten motyw fotografik powielał potem robiąc portrety innym osobom.
Jeden z jedenastu odnalezionych po Hartwigu szklanych negatywów przedstawia szesnastoletnią Alę opartą o podwójny filar. Posłusznie wykonuje jedną ze swoich "min", udając zawstydzenie pomieszane z niepokojem młodej dziewczyny: potulnie spuszcza oczy, a jednocześnie czułym gestem kładzie dłoń na kolumnie. Ma na sobie długą falbaniastą spódnicę, nieco w marynarskim stylu, a za nią ostre światło lampy udaje ogromny księżyc.
Pani Alicja o tym, że jej zdjęcie znalazło się po latach w gazecie dowiedziała się od córki, Anny. Zaraz odkopała całą kolekcję starych fotografii. - Z samego tego dnia mam cały album - opowiada. Na dowód, na wernisaż wystawy "modelki Hartwiga" w Galerii Prospero przyniosła cały plik zdjęć podpisanych przez Edwarda Hartwiga. Na kilku z nich Alicja Dworakowska w tym samym stroju śmiało patrzy w obiektyw lub przechyla głowę.
Tym samym okazało się, że tajemnicze damy, które prezentowaliśmy na łamach Kuriera niekoniecznie były aktorkami. Równie dobrze mogły być pięknymi lubliniankami, które Hartwig wyławiał i fotografował dla własnej przyjemności.
Jedno z rodzinnych zdjęć, które przedstawiało Hartwigów razem, pani Alicja oddała po latach córce Edwarda, Ewie Hartwig-Fijałkowskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?