Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Irena Olechowska: Czuję się wolnym człowiekiem i spełnioną kobietą

Redakcja
Bartosz Syta/Polskapresse
W polskiej polityce denerwuje mnie to, że nie ma w niej konkretów, jest za dużo populizmu. A ja jestem osobą zdecydowanie konkretną - mówi Irena Olechowska, żona Andrzeja Olechowskiego, kandydata na prezydenta, w rozmowie z Dorotą Kowalską.

Nie chciała Pani, aby mąż startował w tych wyborach prezydenckich.
Rzeczywiście.

Dlaczego?
Dlatego, że wiedziałam, że nie ma potrzebnego zaplecza, odpowiednio dużego grona ludzi, którzy pomogliby mu w takim wyzwaniu, jakim jest kampania prezydencka. Z drugiej jednak strony rozumiałam go. Wiem, że ma wiedzę i potrzebne kwalifikacje do wypełnienia roli prezydenta i mógłby dużo dobrego zrobić dla Polski. Dzisiejsza polityka jest bardzo jałowa, niepożyteczna. On mógłby to zmienić. Zwłaszcza jako niezależny prezydent. Również synowie byli przeciwni. Ale skoro się zdecydował, oczywiście jesteśmy z nim. Brak potrzebnego wsparcia jednak niestety wychodzi.

Ma przecież poparcie Stronnictwa Demokratycznego.
Tak, i to bardzo solidne. Może też liczyć na pomoc wolontariuszy, ale to wszystko zbyt mało w porównaniu z machinami dużych partii.

Pewnie wybory wyglądałyby inaczej, gdyby nie katastrofa pod Smoleńskiem. Zgadza się Pani z tą diagnozą?
Na pewno. I ta katastrofa i powódź zabrały wiele czasu potrzebnego na to, aby zaprezentować program, swój pomysł na prezydenturę. Andrzej od początku dużo jeździł, spotykał się z ludźmi. Chciał się przypomnieć i przedstawić, a potem przekonać zwłaszcza młodych ludzi i kobiety, które są w Polsce dyskryminowane. Z powodu katastrof dwukrotnie musiał te spotkania przerwać.

Ale krótki czas wyborów to jedna sprawa. Druga to fakt, że ta katastrofa przyczyniła się do polaryzacji poglądów: jesteśmy albo za IV RP, albo za III RP. A to zmniejsza szanse Pani męża.
Absolutnie się z tym zgadzam. Kampania oparta jest w tej chwili na emocjach, brakuje, niestety, merytorycznej dyskusji, w której mój mąż miałby wiele do powiedzenia. I, niestety, może na nią w ogóle zabraknąć czasu.

Interesuje się Pani polityką?
Oczywiście - polityka dotyczy mnie osobiście, mojego dobrobytu, dlatego trudno, aby była mi obojętna. No i jestem żoną Andrzeja.

Są kobiety, które starają się, aby mężowie nie przynosili do domu spraw zawodowych. W Państwa domu rozmawiacie o polityce?
Rozmawiamy, ale nie jest to najważniejsza część rozmów, jakie prowadzimy.

Mąż się Pani radzi?
Raczej dyskutujemy. Mąż generalnie nie słucha rad.
Jak go Pani poznała?
Dawno temu, w klubie studenckim Stodoła. Byłam świeżo po maturze, miałam o siedem lat starszego brata, bardzo przystojnego zresztą, który zaczął mnie wprowadzać w świat. W bracie kochały się wszystkie koleżanki, więc to, że wziął mnie ze sobą, było dla mnie niemal nobilitacją. I właśnie w klubie Stodoła poznałam Andrzeja. Chciał mnie wyciągnąć na wycieczkę za miasto, co siedemnastoletniej dziewczynie wydawało się podejrzane: pierwszy raz mnie widzi na oczy i od razu chce gdzieś jechać. Jak się później okazało, to miała być wycieczka z przyjacielem męża, którego poznałam parę lat później i z którym przyjaźnimy się do dzisiaj.

Co Panią w mężu ujęło?
Podobał mi się, był przystojny. Z tego pierwszego spotkania nic jednak nie wyszło, ale został mi gdzieś w głowie i dwa lata później postanowiłam o niego zawalczyć. No i udało się.

Jak Pani o niego walczyła?
Przez wspólnego kolegę doprowadziłam do spotkania. I trafiłam na dobry moment w jego życiu.

Państwa znajomy opowiadał mi kiedyś, że na tzw. salonach, nie tylko polskich, ale też europejskich, podchodziły do niego piękne kobiety i pytały, kim jest ten wysoki, siwowłosy mężczyzna, wskazując
oczywiście na Andrzeja Olechowskiego. Nie jest Pani zazdrosna o męża?

Nigdy nie dał mi specjalnych powodów do zazdrości, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że się podoba innym kobietom.

To, że Andrzej Olechowski jest przystojny, to jedno, ale czymś jeszcze musiał chyba Panią ująć?

Inteligencją i poczuciem humoru. Jest bystry, ma świetną ripostę To zawsze mi imponowało, do dziś mi imponuje. Nigdy się z nim nie nudzę.

Jak go Pani budzi rano, nie mówi: gdybym chciał wstawać rano, to zostałbym mleczarzem?
(śmiech) Tak gdzieś powiedział i ta łatka przylgnęła do niego na całe życie. Podobnie kiedyś na pytanie, dlaczego nie chce przychodzić na śniadanie do Radia Zet, powiedział, że o 9 rano w niedzielę może najwyżej wyrzucać śmieci. Tego pani Olejnik nie mogła mu długi czas darować. W rzeczywistości Andrzej chodzi do radia i telewizji tylko wtedy, kiedy ma coś istotnego do po-wiedzenia. Udział w bieżącej polityce przez małe "p" nigdy go nie interesował. Dlatego też wziął udział w tych wyborach. Po ostatniej porażce wydawało się, że jest wyleczony z polityki, ale obecna bitwa pomiędzy PO i PiS, z której kompletnie nic nie wynika, i fakt, że musimy gonić Zachód, a tracimy czas na jakieś bzdury, bardzo go zmobilizowały. Również do wczesnego wstawania.
Niektórzy uważają Pani męża za lenia. Pani się z tą oceną zgadza?
Jak można uważać, że jest leniem, skoro osiągnął tak duży sukces osobisty. To dla mnie śmieszne.
Andrzej Olechowski powiedział kiedyś, że właściwie nie musiałby bawić się w politykę, bo do polityki tylko dokłada, tak naprawdę to nie jest jego sposób na życie, na zarabianie pieniędzy.
Nigdy nie musiał żyć z polityki. Był i jest od niej całkowicie niezależny finansowo.

A Pani woli męża jako polityka czy biznesmena?

Nie lubię słowa "biznesmen" w jego przypadku.

Przedsiębiorca?
Też nie przedsiębiorca. Andrzej jest ekspertem w różnych sprawach, jego zdanie bardzo się liczy, ma wiedzę. Jego wiedza wykorzystywana jest do konkretnych działań w instytucjach, z którymi współpracuje.

Więc dobrze: woli Pani męża jako eksperta czy jako polityka?

Zdecydowanie jako eksperta. Nie lubię być na widoku. Jakkolwiek jestem już do tego przyzwyczajona. Mąż od lat jest dość powszechnie rozpoznawany. Kiedy gdzieś z nim idę, nawet jeśli ludzie nie wiedzą, jak mąż się nazywa, wiedzą, że skądś go znają, w związku z czym zawsze ktoś na nas patrzy.

Dorota Kowalska
Cały wywiad przeczytasz w weekendowym wydaniu "Polski" lub na stronie prasa24.pl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Irena Olechowska: Czuję się wolnym człowiekiem i spełnioną kobietą - Portal i.pl

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski