Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar przy Spółdzielczości Pracy: Uratował sąsiadów, ale stracił cały dorobek

Krzysztof Nowacki
W czwartek mieszkańcy feralnego bloku oglądali skalę zniszczeń.  Na razie nie wiedzą, kiedy i czy w ogóle będą mogli wrócić do swoich lokali. Dach nad głową stracili lokatorzy ośmiu mieszkań.
W czwartek mieszkańcy feralnego bloku oglądali skalę zniszczeń. Na razie nie wiedzą, kiedy i czy w ogóle będą mogli wrócić do swoich lokali. Dach nad głową stracili lokatorzy ośmiu mieszkań. Małgorzata Genca
Nocny pożar przy al. Spółdzielczości Pracy w Lublinie pozbawił dachu nad głową 19 osób. Lokatorów bloku uratował jeden z mieszkańców, który w porę zaalarmował sąsiadów.

Dramat rozegrał się w środę tuż przed północą, w bloku przy al. Spółdzielczości Pracy w Lublinie. - Oglądaliśmy z żoną film, gdy poczułem dym. Wyszedłem na klatkę schodową i zobaczyłem płomienie. Pożar wybuchł pod schodami - mówi Mariusz Łuszczak.
Jego czujność uratowała mieszkańców bloku. Natychmiast zaalarmował sąsiadów i pobiegł na ratunek swojej rodzinie. Płomienie momentalnie opanowały schody odcinając drogę ucieczki jego dwójce dzieci, żonie i teściowej.

Rodzina pana Mariusza ratowała się skacząc z okna na pierwszym piętrze. Szczęściem w tym nieszczęściu okazał się niewielki daszek pod oknami mieszkania, który umożliwił w miarę bezpieczne wydostanie się na zewnątrz.

- Budziłem sąsiadów, a syn w tym czasie dzwonił po straż pożarną. Nie było czasu, aby cokolwiek zabrać. Żona wyskoczyła w samej koszuli nocnej. Z dokumentów zostały nam tylko te, które miała w torebce - mówi pan Mariusz, który w wakacje, za ponad 20 tys. złotych, wyremontował mieszkanie.

Pozostali lokatorzy zdążyli wydostać się na czas. Wszystkie osiem mieszkań zostało zniszczonych przez ogień i wodę. Najbardziej mieszkanie pana Mariusza, który stracił cały dorobek. Nie będzie mógł już także wrócić do swojego mieszkania, a czy uda się to chociaż części poszkodowanych, zdecyduje Nadzór Budowlany, który w czwartek sprawdzał konstrukcję bloku.

Ze wstępnych oględzin wynika, że prawdopodobnym powodem pożaru było przypadkowe zaprószenie ognia.

Akcję gaśniczą prowadziło ponad 50 strażaków i aż 19 wozów. Siarczysty mróz uniemożliwiał korzystanie z pobliskich hydrantów. - Wodę musieliśmy dowozić ze specjalnych punktów. W Lublinie są cztery takie miejsca, utrzymywane przez MPWiK. Funkcjonują nawet przy wysokim mrozie - mówi Michał Badach, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej.

Bez dachu nad głową zostało 19 osób. - Zakwaterowano nas w Bursie przy ul. Długosza - mówi pan Mariusz.

- Cztery osoby same znalazły sobie mieszkanie, pozostałe otrzymały lokum tymczasowe. Blok należy do Zarządu Nieruchomości Komunalnych, więc poszkodowani ze wszystkich mieszkań otrzymają lokale zamienne lub socjalne. W zależności, jakie zajmowali - informuje Joanna Bobowska, z biura prasowego Urzędu Miasta Lublina.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski