Stare skrzypce to niebywale cenny towar. W styczniu tego roku koncertmistrzowi Milwaukee Symphony Orchestra Frankowi Almandowi ukradziono warte około 5 mln dolarów skrzypce Stradivariusa (amerykańska policja podobno ujęła już złodziei). Dlatego instrument, który trafi do Lublina, transportowany będzie w wyjątkowych warunkach. Przyleci do Polski na pokładzie samolotu holenderskich linii lotniczych (i żadnych innych - taka jest umowa skrzypka z liniami) wyposażonego w specjalną skrzynię, mającą uchronić tzw. guarneriusa przed uszkodzeniami. W Filharmonii Lubelskiej żartuje się, że w przypadku katastrofy lotniczej skrzypce będą bezpieczniejsze niż sam muzyk.
Powody bezpieczeństwa sprawiły również, że niechętnie mówi się o cenie instrumentu. - Mając na uwadze ostatnią kradzież stradivariusa w USA wolałbym nie podawać wyceny, ale powiem, że kwota sięga znacznie wyżej niż kilkaset tysięcy dolarów - zdradza Wojciech Czemplik, skrzypek, który organizował wcześniej koncert Gruberta.
Mimo że nazwisko Guarneri nie jest tak znane jak Stradivari, wielu fachowców ceni je wyżej, a przynajmniej równie wysoko. - Warto pamiętać, że cena skrzypiec zależy nie tyle od jakości wykonania, dźwięku, ale od tego, kto na nich grał. Wtedy nabierają wartości historycznej - dodaje Czemplik.
Świetlisty dźwięk w darze od cara
Łotewski skrzypek Ilya Grubert 16 marca zagra w Lublinie na wyjątkowym instrumencie - dziele Pietro Guarneriego z 1740 roku. Skrzypce, które kiedyś należały do Henryka Wieniawskiego, kosztują majątek, ale niesamowita jest nie tylko cena instrumentu, ale i jego historia.
W osiemnastowiecznej Cremonie nie brakowało dobrych lutników. W końcu to stamtąd pochodził ród Amatich - mistrzów nad mistrze w tym fachu. Najsłynniejszy z nich, Nicola Amati, miał dwóch znakomitych wychowanków - Giuseppe Guarneriego i Antonio Stradivariego.
Sława tego drugiego dotarła nawet do tych, którzy nie słyszeli nigdy dźwięku skrzypiec. Jednak i Amati, i znawcy byli zdania, że Guarneri przewyższa słynnego konkurenta.
- Co tu ukrywać, ten drugi po prostu lepiej umiał zareklamować swoje dzieła - komentuje lubelski lutnik Kazimierz Burek. - Wszak sam wielki Niccolo Paganini miał stradivariusa, ale na nim nie grał. Wielu myślało, że go na te skrzypce nie było stać, a prawda jest taka, że wolał guarneriusa.
Instrument, który zawita w marcu do Lublina wykonał syn Giuseppe Guarneriego, Pietro. Jego wytwory są równie cenne jak te ojca i pozostałych członków rodziny. Oczywiście, za sprawą pięknego brzmienia. Ich właściciel, Ilya Grubert zachwala ich "świetlisty dźwięk, błyskotliwość i niski rejestr. Ten model to inspiracja dla każdego lutnika". - Skrzypce od rodziny Guarnerich miały długie otwory rezonansowe, a ich dźwięk był większy od tych Stradivariego- tłumaczy Burek.
Lubelski wirtuoz i kompozytor Henryk Wieniawski miał skrzypce od obu włoskich rzemieślników. Te najsłynniejsze od Guarneriego (nazywane obecnie na jego cześć po prostu "Wieniawski") kupił mu car Mikołaj I w nagrodę za to, że lublinianin ukończył konserwatorium w Petersburgu ze złotym medalem jako najmłodszy absolwent w dziejach. Później melomani z Petersburga z zebranych składek kupili mu pierwszego stradivariusa.
Trzeba jednak przyznać, że muzyk nie darzył skrzypiec szczególnym szacunkiem. Wyrób Pietro Guarneriego służył Wieniawskiemu nie tylko do grania koncertów, ale i do gry w karty. Po prostu skrzypce szły w zastaw. Lubelski wirtuoz podobno przegrywał je i wygrywał na powrót wiele razy. To dziwne, tym bardziej że Wieniawski mylnie brał wyrób Guarneriego za dzieło mistrza Amatiego. W tym kontekście nie dziwią słowa wirtuoza, który powiedział o swojej przyszłej żonie, Izabeli Hampton: "Kocham ją bardziej niż najlepsze stradivariusy i guarneriusy". Sam Grubert podaje anegdotę o tym, jak podczas jednego z koncertów w Berlinie Wieniawski - grając właśnie na guarneriusie - zemdlał. Z widowni skoczył mu na pomoc słynny węgierski skrzypek Joseph Joachim, przejął instrument od Wieniawskiego i wykonał całą "Chaconnę" Bacha.
Guarnerius należący do Gruberta był ostatnim instrumentem Wieniawskiego. Prawdopodobnie to on leżał u wezgłowia trumny Wieniawskiego na jego pogrzebie.
Koncert symfoniczny, Collegium Maius, ul. Jaczewskiego 4, 16 marca, niedziela, bilety 15–30 zł, godz. 17.00
kasa biletowa w siedzibie Radia Lublin, ul. Obrońców Pokoju 2
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?