Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy ksiądz G. spod Krakowa usłyszy dziś zarzut pedofilii?

Marcin Banasik
Śledztwo. W oparciu o dowody zebrane przez śledczych z Dominikany, wczoraj rano warszawska prokuratura zatrzymała duchownego w domu w Modlnicy. W rodzinnej miejscowości kapłana ludzie nie wierzą w jego winę

Pochodzący z Modlnicy w gminie Wielka Wieś ks. Wojciech G. dziś prawdopodobnie usłyszy zarzuty w związku ze śledztwem w sprawie seksualnego wykorzystywania dzieci na Dominikanie. Wczoraj rano, na polecenie warszawskiej prokuratury okręgowej, duchownego zatrzymano i przewieziono do stolicy. Ma zostać przesłuchany w charakterze podejrzanego. Śledczy przeszukali wczoraj mieszkanie księdza G., ale nie ujawniają efektów.

Czytaj także: Prokuratura: 4 zarzuty dla księdza G. >>

Po przesłuchaniu kapłana zapadnie decyzja o jego ewentualnym aresztowaniu. - Gdy ktoś się przyznaje do winy, jest mniejsza obawa o mataczenie i mniejsze prawdopodobieństwo zastosowania aresztu - mówi Przemysław Nowak ze stołecznej prokuratury.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że ks. Wojciech G. jest podejrzewany o wykorzystywanie seksualne nieletnich oraz utrwalanie treści pornograficznych z udziałem dzieci. Według dominikańskich śledczych, w jego komputerze znajdowało się prawie 90 tys. zdjęć, przedstawiających sceny seksu z dziećmi oraz pornograficzne filmy. Ksiądz odpiera zarzuty. Twierdzi, że dowody sfabrykowali przedstawiciele mafii narkotykowej na Dominikanie.

Mieszkańcy Modlnicy nie wierzą w winę kapłana. - Jako dziecko byłam z nim na kolonii. Nie zauważyłam, by w nieodpowiedni sposób interesował się podopiecznymi - mówi mieszkanka Modlnicy, prosząc o niepodawanie jej nazwiska. Żadna z dziesięciu osób, które zapytaliśmy wczoraj o sprawę księdza G. nie chciała się wypowiedzieć pod nazwiskiem.
- Nie dziwi mnie to - komentuje ks. Jan Adamus, proboszcz parafii św. Wojciecha w Modlnicy, gdzie wychowywał się ksiądz G. - Gdy sprawa została nagłośniona, ksiądz Wojciech i jego rodzina przeżyli prawdziwy dramat. Mimo braku formalnych zarzutów, opinia publiczna już księdza skazała - mówi ksiądz Adamus.

Warszawski prokurator musi ustalić,co polski ksiądz robił na Dominikanie

- To prowokacja, zemsta kartelu narkotykowego, chcą wrobić niewinnego człowieka - tak opisują sprawę ks. Wojciecha G., mieszkańcy jego rodzinnej Modlnicy. Duchowny jest podejrzany o seksualne wykorzystywanie nieletnich na Dominikanie. Tamtejsi śledczy znaleźli na jego komputerze dziecięcą pornografię.

Rodzina księdza nie chce komentować sprawy. Mieszkańcy Modlnicy nie mają zaś wątpliwości co do prowadzenia się księdza G. w Polsce. - Był rówieśnikiem mojej córki. Czasem bywał u nas. Miałam o nim jak najlepsze zdanie - mówi jedna z radnych gminy Wielka Wieś.

W podobnym tonie wypowiadają się inne osoby, które znają duchownego. O jego pobycie na Dominikanie nikt jednak nic nie wie. - Może tam się zmienił - zastanawia się jedna z zapytanych przez nas osób.
O tym, że ksiądz G. nie zmienił się za granicą przekonuje z kolei ks. Jan Adamus, proboszcz parafii w Modlnicy. - To bardzo otwarty i przyjaźnie nastawiony człowiek. Nigdy nie potrafił usiedzieć na miejscu, miał mnóstwo oddanych znajomych, którzy nawet po ujawnieniu sprawy przyjeżdżali, by pokazać, że są z nim - zapewnia duszpasterz.

Dwa wątki sprawy

Śledztwo w sprawie podejrzeń o seksualne wykorzystywanie dzieci przez księdza G. Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi od końca września 2013 r. Drugim wątkiem sprawy jest przestępstwo utrwalania treści pornograficznych z dziećmi, za co grozi do 10 lat więzienia.

Podstawą wszczęcia procedury były informacje uzyskane od polskiego przedstawicielstwa dyplomatycznego w kolumbijskiej Bogocie (na Dominikanie nie mamy placówki). 15-latek z Dominikany zwierzył się nauczycielowi, że dwa razy próbował się zabić z powodu kontaktów seksualnych z polskim księdzem. Nauczyciel zawiadomił policję.

Dowody przesłane do Polski to m.in. ekspertyza informatyka badającego zatrzymane w śledztwie komputery, a także protokoły przesłuchań pokrzywdzonych i świadków, dokumenty bankowe oraz opinia psychologiczna.

Na skonfiskowanym przez dominikańskich śledczych twardym dysku komputera księdza G. były filmy i zdjęcia. Widać na nich m.in. dzieci uprawiające seks oralny z dorosłymi mężczyznami, całujących się nieletnich chłopców oraz mężczyzn w czasie stosunku z dziećmi, które - zdaniem dominikańskich władz - mogły być pod wpływem narkotyków. Znaleziono również zdjęcia nieletnich przebranych za gladiatorów, chłopców w zaskakujących pozycjach, z widocznymi genitaliami.
Materiały z Dominikany dotyczą podejrzenia gwałtu lub innych czynności seksualnych, jakich ks. Wojciech G. miał się dopuścić wobec dziesięciu chłopców. Część z nich była ministrantami w parafii w Juncalito, gdzie ksiądz G., polski zakonnik michalita, do niedawna pracował.

Już skazali księdza...

Ostrożnie do sprawy podchodzi Wojciech Bergier, krakowski adwokat, który ma międzynarodowe doświadczenie w przypadkach oskarżeń o pedofilię. - Bardzo łatwo jest postawić zarzut molestowania nieletnich. Zwykle po zbadaniu sprawy okazuje się, że postawiono go zbyt prędko, a powodem była np. zemsta. Oskarżony jest niewinny, ale jego życie jest już bezpowrotnie naznaczone piętnem - twierdzi mecenas Bergier. I wylicza wątpliwości.

- To podejrzane, że aferę ujawniono dopiero, gdy duchowny wyjechał z Dominikany. Ksiądz opiekował się biednymi dziećmi z ulicy, które w takim kraju jak Dominikana często są werbowane przez mafię narkotykową. Przestępcy mieli interes w tym, by pozbyć się misjonarza - mówi Bergier. Dodaje, że obraz sprawy jest jednostronny, przez co opinia publiczna już wydała wyrok na księdza. - Prokuratura z Dominikany pokazała karty, ale nikt nie powiedział: sprawdzam. Poczekajmy na zarzuty i reakcję obrony duchownego - radzi.

Polska nie ma z Dominikaną podpisanej umowy ekstradycyjnej, co oznacza, że jeśli dojdzie do oskarżenia, proces odbędzie się prawdopodobnie w Warszawie.

Sprawa arcybiskupa

Prokuratura formalnie nadal prowadzi też śledztwo w sprawie byłego już nuncjusza apostolskiego na Dominikanie arcybiskupa Józefa Wesołowskiego. W związku z podejrzeniami o pedofilię papież Franciszek odwołał go w sierpniu ze stanowiska. Dominikańska prokuratura zakończyła postępowanie w tej sprawie i całość materiałów została przekazana Watykanowi. Pytany o to w poniedziałek prokurator Nowak powiedział, że analizowane są możliwości prawne wystąpienia o te dokumenty.

ONZ kontra Watykan

Sprawa przypadków pedofilii wśród duchownych nabrała ostatnio dodatkowego kontekstu, gdy przedstawiciele komitetu ONZ ds. Praw Dziecka sporządzili bardzo krytyczny dla Kościoła katolickiego raport. Według niego, bierna postawa Watykanu umożliwiła wręcz wykorzystywanie dziesiątek tysięcy dzieci przez księży pedofilów.

Na dokument agendy ONZ w Polsce ostro zareagował m.in. bp Tadeusz Pieronek, były sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski. "Niech najpierw ONZ usunie ze swoich szeregów wszystkich pedofilów" - powiedział portalowi Fronda. Biskup Pieronek od dawna zwraca uwagę, że pedofile są w każdej grupie zawodowej. "To godne potępienia, ale nie róbcie z Kościoła siedliska pedofilów" - apelował we wrześniu ub. roku w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski