- Moja córka zginęła w wypadku samochodowym, zostawiając niespełna dwuletnią wnuczkę. Sprawa przeciwko mężczyźnie oskarżonemu o spowodowanie wypadku jeszcze się nie rozpoczęła. Jestem jednak w stałym kontakcie z prokuraturą. Wiedziałam, że śledczy wysłali mi bardzo ważny list - mówi Joanna Gula. - Czekałam na niego. Pech chciał, że doręczyciel przyszedł w poniedziałek, gdy wyszłam do sklepu.
Po powrocie do domu na lubelskich Czubach kobieta znalazła awizo z informacją, że list można odebrać w punkcie przy ulicy Królewskiej. - Nie podano jednak godzin odbioru, dlatego pojechaliśmy w ciemno. Kilka minut po 17 punkt był już zamknięty - opowiada pani Joanna.
Mąż naszej Czytelniczki wziął następnego dnia wolne. Specjalnie żeby odebrać list. Okazało się jednak, że przesyłki w punkcie przy Królewskiej nie ma.
- Pracownica wysłała nas do rozdzielni na ulicę Ceramiczną. Tam znowu pocałowaliśmy klamkę. Dozorca powiedział, że firmę przeniesiono kilka tygodni wcześniej na ulicę Techniczną - relacjonuje Gula. - Dopiero tam ustalono, że list czeka na nas w punkcie odbioru przy ulicy Dragonów. Dosłownie tuż przy naszym domu. Zmarnowaliśmy cały dzień w poszukiwaniu bardzo ważnego listu i straciliśmy przy tym wiele nerwów.
Z pytaniem o to, jak to się mogło stać, zwróciliśmy się do Polskiej Grupy Pocztowej, która wygrała przetarg na dostarczanie korespondencji z sądów i prokuratur. Na odpowiedź czekamy.
Poszukiwanie zaginionych przesyłek to nie jedyne problemy z doręczaniem korespondencji z wymiaru sprawiedliwości. 10 lutego w pobliżu skrzyżowania ulic Pięknej i Wojennej z prywatnego samochodu doręczyciela InPost skradziono pięć listów poleconych (w tym cztery z Sądu Rejonowego Lublin-Zachód) oraz listy zwykłe.
- Doręczyciel, Klaudiusz K., zgłosił to na policję - mówi Dorota Kawa, szefowa Prokuratury Rejonowej w Lublinie, która prowadzi sprawę. - Mężczyzna twierdzi, że samochód był zamknięty. Nie wie, co się stało z kluczykami. Gdy wrócił do auta, okazało się, że ze skrzynki na tylnym siedzeniu pojazdu skradziono listy. Jakie? Tego dokładnie nie wiadomo. Dostarczyciel nie może jednak wykluczyć, że nie była to korespondencja z sądów.
Po informacji o szczegółach kradzieży internauci zaczęli się zastanawiać nad bezpieczeństwem korespondencji z sądów.
- W tym przypadku wystąpił błąd ludzki - mówi Wojciech Kądziołka, rzecznik prasowy PGP. - Doręczyciel powinien lepiej pilnować kluczyków od auta. W przypadku kradzieży takich jak ta w Lublinie czy bandyckich ataków, do których doszło m.in. w ubiegłą sobotę w Sosnowcu, bezzwłocznie zawiadamiamy policję, gdyż kwestia bezpieczeństwa przesyłek jest dla nas priorytetem.
Kądziołka dodaje, że PGP uczuli doręczycieli na zwracanie baczniejszej uwagi na to, co się dzieje z powierzonymi im listami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?