W Oddziale Martyrologii "Pod Zegarem" Muzeum Lubelskiego można oglądać wystawę poświęconą Stanisławowi Kalinowskiemu, lubelskiemu adwokatowi, który w dużej mierze przyczynił się do ocalenia "Bitwy pod Grunwaldem" Matejki. Wątek okupacyjnych losów obrazu szeroko został opisany w haśle Wikipedii poświęconym "Bitwie pod Grunwaldem", nazwisko Stanisława Kalinowskiego nie zostało tam wymienione. Nie ma go też w Kronice Filmowej z 1944 roku, pokazującej moment wyjmowania obrazu z kryjówki przygotowanej na czas wojny.
Ale zacznijmy od początku. Jest wrzesień 1939 roku, do Warszawy za chwilę wejdą Niemcy. W "Zachęcie" zapada decyzja o ukryciu "Bitwy pod Grunwaldem".
- Dyrektor "Zachęty" nie dostał auta, więc skrzynię z obrazem trzeba było zapakować na konną platformę. Pamiętajmy, że zrolowany obraz ważył aż 1,5 tony, a drewniana skrzynia, do której został włożony, była długa na 4,5 metra - opowiada Rafał Kalinowski, wnuk Stanisława. I kontynuuje: - Wcale nie było łatwo znaleźć chętnych do przewiezienia obrazu. Ostatecznie zgodziły się osoby, które miały rodziny w okolicach Lublina. Miały misję ocalenia obrazu, ale tak naprawdę uciekały.
9 września 1939 roku konwój dociera do Lublina. Nie jest to najlepszy moment, bo w tym dniu na miasto spadają niemieckie bomby. Zrujnowanych zostaje wiele budynków m.in. w Śródmieściu. Tylko w koszarach przy al. Kraśnickiej bomby zabijają około 100 żołnierzy. Pod gruzami kamienicy na Krakowskim Przedmieściu ginie słynny lubelski poeta Józef Czechowicz. On także do Lublina przyjechał z Warszawy, razem z ewakuującym się ze stolicy Polskim Radiem. Giną także dwie osoby spośród tych, które przywiozły obraz Matejki z Warszawy: malarze Stanisław Ejsmond i Bolesław Surałło-Gajduczeni.
Stanisław Kalinowski jest jedną z tych osób, które przejmują obraz w Lublinie. Zapada decyzja o ukryciu go na parterze gmachu biblioteki przy ulicy Narutowicza. Dzisiaj o tym fakcie przypomina tablica pamiątkowa, znajdująca się wewnątrz budynku. Rulon został obudowany tak, że schowek przypominał ladę przy ścianie.
- O całej sprawie wiedziało niewiele osób: m.in. mój dziadek, wojewoda Jerzy Albin de Tramecourt i prezydent Lublina od 14 września Roman Ślaski (Tramecourt zostanie przez Niemców zamordowany, a Ślaski od 1 sierpnia 1941 roku więziony przez Niemców na Zamku Lubelskim).
Kim był prawnik wtajemniczony w tę sprawę wagi państwowej? Do Lublina przyjechał ze Lwowa jesienią 1915 roku, razem z austriacką administracją. W Lublinie kontynuował sędziowską karierę aż do listopada 1921 roku, kiedy przeszedł do adwokatury. W tym kontekście większe znaczenie ma to, że był p.o. szefa Muzeum Lubelskiego.
"Bitwa pod Grunwaldem" zostanie przeniesiona potem jeszcze raz, w kwietniu 1941 roku, i ukryta pod Lublinem. Gdy w lipcu 1944 roku kończy się niemiecka okupacja Lublina, Kalinowski oddaje obraz przedstawicielom PKWN.
- Dziadek pokwitował oddanie obrazu, ale w oficjalnym obiegu znalazł się sfałszowany dokument, już bez jego podpisu. I do tego z wcześniejszą o miesiąc datą, bo obraz był przekazywany w listopadzie, a nie w październiku 1944 roku - opowiada Rafał Kalinowski. - Skąd taka mistyfikacja? Przypuszczam, że ówczesne władze wolały podać, że to proletariat przechował obraz i chciały mieć na to twarde dowody - dodaje.
W czasach stalinowskich Stanisławowi Kalinowskiemu nie wiedzie się dobrze. W 1947 roku ma odebrane prawa wyborcze, odwołuje się i wygrywa. Wiosną 1951 roku dostaje 30 dni na opuszczenie służbowego mieszkania przy ul. Chopina. Odwołuje się od tej decyzji, o wstawienie się za nim prosi także osoby, które razem z nim ukrywały obraz.
- Dziadek powołał się na ówczesną konstytucję, w której był zapis, że nie można wyrzucić z miasta osoby, jeśli w tym mieście jest zatrudniona. Mógł sprowokować swoich przeciwników, bo miesiąc później został skreślony z listy adwokatów - mówi Rafał Kalinowski. Po półtora roku przywrócono mu prawo wykonywania zawodu. Stanisław Kalinowski zmarł w 1954 roku. Został pochowany przy ul. Lipowej.
Rafał Kalinowski domyśla się, co mogło być przyczyną tak zajadłego ataku komunistycznych władz na jego dziadka. Z teczek przechowywanych obecnie w Instytucie Pamięci Narodowej dowiedział się, że właśnie w 1951 roku ubecja dostała informację o tym, że dwa lata wcześniej, w tajemnicy, papież Pius XII uhonorował Kalinowskiego godnością szambelana papieskiego. O nominację starał się polski prymas Wyszyński, którego prawnik znał z lubelskich czasów.
Kalinowski: - Pod koniec życia dziadek dowiedział się, że jest pomysł, aby został pochowany w katedrze lubelskiej. Być może dlatego, że kierował komitetem odbudowującym świątynię z wojennych zniszczeń. Zdecydowanie nie zgodził się na takie wyróżnienie.
Kompromisem było wmurowanie tablicy pamiątkowej przed głównym wejściem do katedry. Tekst zaczynał się od słów: "Ścierajcie próżność moją, modląc się za duszę św. pamięci Stanisława".
- To był wybór dziadka. Tablica została usunięta 10 lat temu, kiedy nie było wiadomo, kogo upamiętnia - mówi Kalinowski.
Wystawa w Lublinie
Wystawę "Starta pamięć. Stanisław Kalinowski 1888-1954 lublinianin ze Lwowa" można oglądać w Oddziale Martyrologii "Pod Zegarem" od 28 marca do końca września. Wernisaż wystawy godz. 16.30. Jej rozdziały: "Życie prywatne", "Prawnik", "Lublin", "Świętość" (o odbudowie katedry ) i "Czarna noc". Została także zaprezentowana kopia zrolowanego obrazu prawie naturalnych rozmiarów. Współorganizatorem wystawy jest Okręgowa Rada Adwokacka w Lublinie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?