Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do serca przytul psa, czyli domowy zwierzyniec rodziny Młynarskich

Artur Borkowski
Jacek Babicz
Podjeżdżam pod dom państwa Młynarskich. Wita mnie stadko zwierzaków. Psy i koty. I gospodarze. Pani Anna - nauczycielka, pan Leszek - elektronik, córka Aleksandra - absolwentka Wyższej Szkoły Sztuki i Projektowania w Łodzi. Duchem są z nami: córka - Weronika, gimnazjalistka i syn Paweł - student Politechniki Lubelskiej.

Aleksandra: - Wszystko zaczęło się od babci. Bo u babci zawsze były koty, psy. Babcia Stefania mieszka po drugiej stronie drogi. Pod dachem dziadków jest też moja ciocia, która wzięła ode mnie suczkę Roxi.

Anna: - Moi rodzice nigdy nie mieli jednego zwierzaka. Co najmniej dwa, trzy. Pamiętam, że zawsze spałam z kotami, przytulałam je.
Ola: - Dziadek też miał psa, najczęściej owczarka. Dzisiaj przygarniają psy ze schroniska, tak jak my.
Anna: - Pamiętam, że jak coś złego działo się z kotem, np. zginął czy zdechł, w domu był jeden płacz. Kolega zza płotu pomagał mi robić groby dla mruczków.

Do salonu wchodzi Konfucjusz. Kot.

Za chwilę będzie jeszcze "ciaśniej". - Dzisiaj mamy cztery koty, cztery? Już się gubię - śmieje się Anna, a córka dodaje: - I pięć psów, i żółwia.

Anna mówi, że jej dzieci, kiedy jeszcze nie mieszkali we własnym domu, tylko u seniorów, zaraziły się miłością do czworonogów. Ola najbardziej. Potem po drugiej stronie drogi w Głuszczyźnie pod Lublinem, gdzie teraz żyją, na początku był jeden kot, potem pies, potem znowu kot. Oba zginęły.

- Półtora kilometra od nas jest las. Zdarza się, że lisy podchodzą pod ogrodzenie. Pies da sobie radę, kot nie - mówi Leszek.
- Po stracie tych kociaków powiedziałam - nigdy więcej nie będziemy mieli w domu zwierząt. Koniec! Długo nie mogłam się pogodzić z brakiem czterech łapek - zamyśla się Anna.

Nie wystarczyły chomiki, papugi i szczur

Po tym zdarzeniu Młynarscy przywieźli z nieodległej Lewandowszczyzny psa. Bary był duży, był z nimi przez wiele lat. Aż do śmierci. Następnego dnia Ola pojechała do Chmiela po maleńkiego Simbę. A potem... Nie wystarczyły chomiki, nie wystarczyła świnka morska, papugi. Nie wystarczył szczur, żółw (jest w Głuszczyźnie do dzisiaj), rybki i... Najstarsza córka postanowiła, trochę nieoficjalnie, żeby za bardzo nie denerwować rodziców, założyć dom przejściowy dla zwierząt, które trafiają do lubelskiego schroniska przy ul. Metalurgicznej. Dwa miesiące temu przygarnęła cztery małe psiaki, które ktoś podrzucił na klatkę schodową jednego z domów w centrum Lublina. Dzisiaj dwa z nich ma już dobrych właścicieli (w ostatniej chwili udało nam się zrobić zdjęcie całej czwórce, siostrze i bratu Oli też).

Anna: - Pewnego dnia córka powiedziała, że chce robić coś dobrego.
Ola: - Może, żeby pomagać zwierzętom trzeba po prostu urodzić się dobrym człowiekiem.
Rodzice wybuchają śmiechem. Leszek: - Żartujesz, tak tego nie można nazywać.

Elę znalazła Ela, a komórka dzwoni

Osiem lat temu Młynarscy adoptowali Elę, którą znalazła pani o imieniu Ela. Suczka była na stronie internetowej schroniska. Od tamtego czasu komórka Oli dzwoni ciągle. Schronisko pyta, czy może...
- Wzięliśmy przez te lata kilkadziesiąt zwierząt. Szukam dobrych ludzi na Facebooku, mama wywiesza zdjęcia w szkole w Piotrkowie, gdzie uczy. Dzwonimy po rodzinie, znajomych. Ani jeden pies czy kot nie wrócił do schroniska - wspomina Ola.

Dlaczego to robią. Prawie chórem odpowiadają: - Bo człowiek to sobie jakoś poradzi, a zwierzę nie.

Koszty? - Jakoś dajemy radę, jeśli adoptujemy maluchy, jak ostatnio, jedzenie dostajemy ze schroniska - mówi Leszek.
Na kolana wchodzą Ela, Czarek, Maja, Lala, Basia. To psy. Konfucjusz "woła" Lusię, Jasia i Manię. Anna mówi z powagą w głosie, że córka się wycwaniła. Mówi mamo, chodź na górę, to coś zobaczysz. - Wiadomo, co zobaczę - kolejnego zwierzaka - śmieje się Anna.

W Głuszczyźnie mieszka jeszcze siostra Anny, która też bardzo kocha zwierzęta. To dzięki niej "tłok" u Młynarskich jest nieco mniejszy.
- Siostra ma trzy psy. Jednego znalazła uwiązanego do drzewa w lesie. Nazwała ją Sarna.
Kochane, śliczne, słoneczka moje

O piątej pobudka. Pierwszy wstaje Leszek. Trochę się wkurza, szczególnie, gdy na czarnych spodniach albo marynarce widzi kocią sierść. - Ale za chwilę słyszę, jak mąż czule przemawia: - Moje kochane, śliczne, słoneczka moje - śmieje się Anna. - Bo ty je po prostu bardzo kochasz.

Za chwilę do domu wpadają czworonogi, które wolały spędzić ciepłą noc w specjalnie dla nich zbudowanej drewutni, budzie. - W zimie wszystkie psy przenoszą się do kotłowni. Są już stare, potrzebują ciepła. Jak zanoszę im jedzenie, patrzą mi w oczy, liżą po rękach. Każdy pies chce być pogłaskany pierwszy - uśmiecha się Leszek.

Lekcje w schronisku i adopcje, adopcje

- Gdyby nie córka, to nie wiem czy jeździłabym do schroniska. Tyle tam smutku. Ale pomyślałam, a od czego ja jestem? I zaczęłam wozić na Metalurgiczną dzieci z mojej szkoły. A potem one powiedziały o tym swoim rodzicom i zaczęły się adopcje. I jest ich coraz więcej - cieszy się Anna.

Mama niesamowitej rodziny miała satysfakcję, kiedy uczniowie w starej stodole w Piotrkowie znaleźli kilka piesków i zaczęli je dokarmiać. A potem wszystkim znaleźli domy. - To była piąta klasa. Teraz te dzieci chodzą już do gimnazjum - mówi Anna.

Psy i koty zawsze kręcą się pod nogami

Do wielkanocnego śniadania zasiądzie cała, duża rodzina państwa Młynarskich, a zwierzaki... będą się kręciły pod nogami.
- Zawsze się kręcą. Czy zajmowanie się nimi to nasz sposób na życie? Mamy to chyba w genach. No bo i rodzice, i moja siostra, i siostra cioteczna sama nie zje, a koty i psy muszą być nakarmione - zapewnia Anna. A Leszek dodaje: - Mój tata też bardzo lubi zwierzęta.

Ola: - One są częścią naszej rodziny. Po prostu je kochamy. Cała trójka się uśmiecha.
Leszek: - Wie pan, że nasze koty i psy nie gryzą się. Chyba wyczuwają, jak my byśmy chcieli, żeby się zachowywały. Może biorą z nas przykład?
Ola: - Może w maju znowu pojedziemy do schroniska.
Anna: - Uwielbiam patrzeć, jak to nasze stadko bawi się na podwórku. Zwierzęta są chyba szczęśliwe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski