Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sensacja! Zobacz lubelskie afisze sprzed wojny (ZDJĘCIA)

Małgorzata Szlachetka
Lubelskie plakaty sprzed lat nie musiały atakować kolorem, by przyciągnąć uwagę
Lubelskie plakaty sprzed lat nie musiały atakować kolorem, by przyciągnąć uwagę Zbiory Biblioteki Narodowej, polona.pl
Biblioteka Narodowa pokazuje w internecie niezwykłą kolekcję. Lubelskie plakaty sprzed lat nie musiały atakować kolorem, by przyciągnąć uwagę. Skany przedwojennych afiszy, w świetnej rozdzielczości, można oglądać na stronie www.polona.pl. To fascynująca podróż w przeszłość miasta. Dziennie na serwis wrzucany jest tysiąc różnych skanów.

Afisze są najlepszym dowodem na wielokulturowość przedwojennego Lublina - na większości z nich informacje są dwujęzyczne: podane po polsku i w jidysz. Obok zapowiedzi wydarzeń sportowych znajdziemy zaproszenia na bale maskowe i informacje o zapisach na letnie kolonie. Wśród nich ogłoszenie o odczycie "znanego publicysty i znakomitego mówcy Gliksmana". Mówca 15 stycznia 1927 roku zastanawiał się w Lublinie "czy jest mężczyzna cnotliwszy od kobiety" oraz co "myśliciele i poeci" sądzili o "duchownym poziomie kobiety". Tytuł prelekcji "Wieczna tajemnica kobiety" został wybity wielkimi literami, tak, aby przechodnie przypadkiem go nie przeoczyli.

Dr Adam Kopciowski z Zakładu Kultury i Historii Żydów UMCS zdradza, kto drukował przedwojenne afisze. - Jednym z wydawców był Jankiel Kac, właściciel drukarni "Polonja", która mieściła się przy ulicy Nowej 13 (obecnie Lubartowska). Kac w drugiej połowie lat 20. był współwydawcą dziennika "Lubliner Tugblat". Zajmował się składem gazety - wyjaśnia dr Kopciowski. Drukowany w jidysz "Lubliner Tugblat" wychodził od 1918 roku do wybuchu II wojny światowej.

Inny plakat, w nieco bardziej sensacyjnym tonie. Główne hasło brzmi "Spadnie na Lublin wielka maskarada", ale ostatni wyraz jest zapisany tak, że słowo "kara" zostało złożone z dużo większych czcionek. Prosty zabieg, żeby przyciągnąć wzrok czytelnika, ciekawego tego, jaka to "kara" ma spotkać jego miasto. Uczestnikom balu maskowego przy ulicy Lubartowskiej 24 przygrywała "orkiestra powiększona z jazz-bandem", a o drugiej w nocy wszyscy goście mogli sobie zrobić wspólne zdjęcie na pamiątkę.

Nieprzypadkowe jest miejsce, w którym odbywała się ta zabawa. Kamienica przy ulicy Lubartowskiej 24 (numeracja przedwojenna, dziś 30) należała do Izraela Kacenelenbogena, współzałożyciela wspomnianego dziennika "Lubliner Tugblat" i właściciela fabryki gilz "Ursus", która zresztą też mieściła się pod tym adresem.
- Izrael przejął fabrykę po ojcu, był działaczem Żydowskiej Partii Ludowej i miejskim radnym. Przy Lubartowskiej 24 była też szkoła powszechna i wiele organizacji zawodowych. Również Stowarzyszenie Subiektów, które zorganizowało ten bal maskowy - opowiada Kopciowski.

Na polona.pl znajdziemy też zaproszenie na mecz Żydowskiego Klubu Sportowego "Makabi" z Lublina, czy takie ciekawostki jak afisz informujący o polsko-czeskim meczu z 1922 r. Organizatorzy zawsze zastrzegali, że "zawody odbędą się bez względu na pogodę". Na polona.pl jest umieszczony też rozkład "obsługiwanego należycie" autobusu relacji Lublin - Zamość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski