Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fornalik: Niemcy trafili do historii, Brazyliczycy zresztą też [MUNDIAL 2014]

Waldemar Fornalik
Waldemar Fornalik
Waldemar Fornalik Sylwia Dąbrowa
Waldemar Fornalik, były selekcjoner reprezentacji Polski, opowiada nam o piłkarskich nowinkach mundialu w Brazylii i bohaterach finałów MŚ.

Mundial powoli dobiega końca. Co zapamiętamy z mistrzostw świata w Brazylii?
Dużo rzeczy, bo to był ciekawy turniej. Najświeższym wydarzeniem, o którym mówi cały piłkarski świat na pewno jest półfinałowa klęska Brazylii. Taki mecz nawet po latach trudno jest wymazać z pamięci. Generalnie uważam, że w tym mundialu zwyciężyła piłka. Spotkania były bardzo atrakcyjne i padało w nich dużo goli. Dominowała gra ofensywna, a nie skupianie się na obronie własnej bramki, choć wiele drużyn starało się grać piątką obrońców. Na długo zapamiętamy tak widowiskowe spotkania jak Anglia - Urugwaj czy Anglia - Włochy.

Można dziś powiedzieć, że bez względu na wynik finału piłkarze reprezentacji Niemiec już przeszli do historii strzelając siedem goli Brazylii?
Dla mnie większą sensacją niż półfinałowa kanonada Niemców był fakt, że te siedem bramek straciła reprezentacja Brazylii. To przecież była najwyższa w historii przegrana ekipy "Canarinhos" i w dodatku tę sromotną porażkę poniosła ona przed własną publicznością. Wyczyn Niemców też jednak oczywiście doceniam, bo takie rzeczy nie zdarzają się co dzień.

Skład czołowej czwórki jest dla pana zaskoczeniem?
Przed turniejem te drużyny zaliczały się do grona faworytów, więc trudno mówić o zaskoczeniu. Do fazy ćwierćfinałowej pachniało jeszcze niespodziankami, bo w czołowej ósemce znalazły się reprezentacje Kolumbii czy Kostaryki, ale ostatecznie zabrakło w tych MŚ takiego typowego czarnego konia, bo żeby nim zostać, taki zespół musiałby zdobyć medal.

Po raz trzeci w XXI wieku drużyna broniąca tytułu mistrza świata nie wyszła nawet z grupy. Widać wyraźnie, że w dzisiejszej piłce dużo łatwiej jest atakować niż bronić tego, co się zdobyło...
To stara piłkarska prawda, która ma zastosowanie nie tylko na mundialu, ale i w Lidze Mistrzów, w której nikomu jeszcze nie udało się wygrać dwa razy z rzędu. Obronić tytuł mistrza świata jest niesłychanie trudno. Byłem kiedyś na spotkaniu z Vicente Del Bosque, który powiedział, że największym wrogiem mistrzów świata są nie rywale, ale upływający czas. Piłkarze, mówiąc brzydko, się starzeją, o czym hiszpański selekcjoner sam się teraz boleśnie przekonał.

Do historii mundialu przeszedł też Miroslav Klose. Urodzony w Opolu zawodnik nie jest pewnie najlepszym napastnikiem w dziejach piłki, ale nikt nie strzelił więcej goli w MŚ niż on.
Nie wystarczy być tylko świetnym piłkarzem. Trzeba mieć jeszcze to szczęście, by grać w najlepszych drużynach, które kreują grę i stwarzają sobie wiele sytuacji podbramkowych. Klose grał w czterech ostatnich mundialach, w których Niemcy grali widowiskowo i zawsze awansowali do czołowej czwórki. To, że akurat ten piłkarz został najlepszym strzelcem mundialu jest w dużej części zasługą drużyny, choć oczywiście jego indywidualnych umiejętności również.
Piłka Brazuca, którą rozgrywany jest turniej, miała pomagać napastnikom, a tymczasem na bohaterów mundialu w Brazylii wyrastają bramkarze.
To nie jest kwestia piłki, choć pamiętam, że Jabulani, którą rozgrywany był poprzedni mundial w RPA, była znacznie bardziej nieprzewidywalną futbolówką od Brazuki. Bramkarze spisują się w Brazylii znakomicie i to nie tylko w rzutach karnych. Długo pamiętać będziemy świetne interwencje golkipera Kostaryki Keylora Navasa czy wspaniałe zachowanie w serii jedenastek rezerwowego Holendrów Tima Krula. Zwrócę też jednak uwagę na Manuela Neuera, który jest bramkarzem kompletnym. Niemiec nie tylko świetnie broni, ale też potrafi grać nogami wychodząc z bramki i spełniać rolę ostatniego obrońcy wybijając piłkę wślizgami. Tak właśnie powinien grać nowoczesny bramkarz.

Mundial w RPA oglądał pan na żywo. Ten w Brazylii śledzi z telewizyjnego studia. Czym różnią się te dwa turnieje?
Teraz jesteśmy świadkami bardziej ofensywnej gry. Obrona dalej jest ważna, ale jeszcze ważniejsze jest zdobywanie bramek. Zobaczmy ile w Brazylii, zwłaszcza w fazie grupowej, było spotkań, w których drużyna, która pierwsza strzelała gola, schodziła z boiska pokonana. Wcześniej zdobycie prowadzenia zwykle dawało zwycięstwo. Większość piłkarzy była świetnie przygotowana fizycznie do turnieju. Dużo było w Brazylii męskiej kontaktowej gry. Nikt nie odpuszczał żadnego starcia mając świadomość, że gra nie tylko dla siebie czy dla drużyny, ale dla całego narodu, a występ w MŚ to dla niego wielkie wyróżnienie i nobilitacja.

Zbigniew Boniek komentując ten mundial stwierdził, że reprezentacja Polski, gdyby grała w Brazylii, to na pewno nie byłaby tam chłopcem do bicia. A jakie jest zdanie w tej kwestii byłego selekcjonera?
Nie chciałbym komentować tych słów prezesa PZPN.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Fornalik: Niemcy trafili do historii, Brazyliczycy zresztą też [MUNDIAL 2014] - Dziennik Zachodni

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski