Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Międzynarodowe Spotkania Folklorystyczne: Podróże w czasie i przestrzeni (RELACJA, PROGRAM)

Andrzej Z. Kowalczyk
W występie francuskiego zespołu były i takie efektowne ewolucje
W występie francuskiego zespołu były i takie efektowne ewolucje Krzysztof Kuzko
Głównym punktem każdego dnia Międzynarodowych Spotkań Folklorystycznych im. Ignacego Wachowiaka jest popołudniowy koncert w muszli w Ogrodzie Saskim. Ale wcześniej uczestniczące w festiwalu zespoły występują także w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym oraz w Nałęczowie. A wczoraj w programie znalazło się jeszcze jedno, dodatkowe wydarzenie.

Przed kilkoma dniami pisaliśmy w Kurierze o niecodziennym, cennym darze otrzymanym przez Zespół Pieśni i Tańca „Lublin” im. Wandy Kaniorowej. Dar ów to kolekcja tradycyjnych japońskich lalek Hina-ningyō wystawianych w Kraju Kwitnącej Wiśni z okazji Hina-matsuri, czyli Święta Dziewcząt. I właśnie wczoraj w siedzibie zespołu została otwarta wystawa prezentująca tę niezwykłą kolekcję. A w otwarciu wziął udział ofiarodawca, pan Keiji Shimizu, wielki miłośnik polskiej kultury, założyciel Instytutu Polskiego Tańca Ludowego „Wisła” w Osace. Przypomnijmy, że ofiarowany zespołowi zestaw składa się z 15 lalek ubranych w stroje dworskie z okresu Heian (794-1185 r.). Najważniejszymi postaciami są cesarz i cesarzowa, zajmujący miejsca na najwyższym stopniu ekspozycji. U stóp cesarskiej pary znajdują się trzy damy dworu, a poniżej kolejno: pięciu muzykantów, dwóch ministrów oraz trzech strażników uzbrojonych w miecze, włócznie i łuki. Pomiędzy figurkami rozstawione są drzewka mandarynkowe i wiśniowe oraz miniaturowe mebelki i naczynia, a także lektyka i wóz. Wszystkie oczywiście w ściśle określonych miejscach. Tu trzeba dodać, że należąca do „Kaniorowców” kolekcja jest unikatowa; bogatsza nawet od zestawu znajdującego się w ambasadzie japońskiej. Warto w najbliższych dniach wybrać się do siedziby zespołu, by zobaczyć tę niezwykłą ekspozycję.

Przejdźmy jednak do tego, co działo się wczoraj w Ogrodzie Saskim, gdzie wystąpiły zespoły ze Słowacji, Francji i Gruzji. W minionych latach kilkakrotnie zdarzyło mi się pisać o przenikaniu – czasami zaskakującym – rozmaitych tradycji w europejskim folklorze. Wczorajszy występ zespołu Kincsö ze Słowacji był kolejnym tego potwierdzeniem. Można nawet powiedzieć, że był jednym wielkim pokazem multikulturowości. Grupę tę tworzą przedstawiciele mieszkającej na Słowacji mniejszości węgierskiej, jest więc rzeczą oczywistą, iż właśnie węgierskie tańce stanowią główną część repertuaru. Ale w swoim występie tancerze z Żeliezovców zaprezentowali również folklor czysto słowacki oraz tańce z Transylwanii znajdującej się obecnie w obrębie Rumunii. A nawet motywy huculskie; w jednym z tańców nie sposób było nie rozpoznać melodii refrenu pieśni „Czerwony pas”, śpiewanej chętnie także w Polsce, nie zawsze na trzeźwo…

O ile występ zespołu ze Słowacji można nazwać taneczną wędrówką po wschodniej Europie, o tyle grupa Burgdeifala z Francji (a mówiąc ściśle – z Alzacji) zabrała publiczność w podróż w czasie. Repertuar tego zespołu obejmuje bowiem tańce z okresu od XVI do XIX wieku. Odtworzone z pietyzmem, zarówno od strony muzycznej, jak i choreograficznej. I wykonywane z pełną świadomością każdej tanecznej figury i nadzwyczajną elegancją. Przy oglądaniu występu Alzatczyków myśli właściwie automatycznie kierowały się ku dawnym wiekom, tak barwnie opisywanym przez Aleksandra Dumasa. Było to naprawdę niecodzienne doświadczenie.

I wreszcie clou wczorajszego koncertu – występ zespołu Kelaptari z Gruzji. Ci z widzów, którzy mieli okazję oglądać występy gruzińskich zespołów w trakcie poprzednich edycji Spotkań z pewnością wiedzieli, że należy się spodziewać prawdziwej eksplozji tanecznej energii i porywającego widowiska. I zespół Kelaptari nie zawiódł tych oczekiwań. Pokazał to, co jest najlepsze i najpiękniejsze w kaukaskim folklorze: energię i brawurę tancerzy oraz nadzwyczajny wdzięk tancerek. A dwa tańce – „Tushuri” w wykonaniu zjawiskowo pięknych dziewcząt oraz brawurowy „Kazbeguri”, w którym tancerze popisują się rzucaniem kindżałami – uważam za najlepsze spośród tych, jakie kiedykolwiek widziałem w wykonaniu Gruzinów, a widziałem naprawdę wiele. Jestem przekonany, że po wczorajszym koncercie folklor gruziński zyskał w Lublinie kolejnych wielbicieli.

PROGRAM

Piątek – 11 lipca
Godz. 16.00 – Nałęczów: Chile, Polska
Godz. 17.00 – Biała Podlaska: Francja, Gruzja, Słowacja
Godz. 18.00 – muszla w Ogrodzie Saskim: Kolumbia, Słowenia, Turcja
Godz. 20.30 – deptak (przy ul. Staszica): kapela z Chile

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski