Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Jasina, komentator TVP, o mundialu w Brazylii

Kamil Balcerek
Tomasz Jasina w Brazylii komentował dziewięć spotkań. Na Arena de Sao Paulo przyszło mu wspólnie z Kamilem Kosowskim relacjonować spotkanie 1/8 finałów pomiędzy Argentyną i Szwajcarią. Jak wiadomo po dogrywce 1:0 wygrali piłkarze z Ameryki Południowej.
Tomasz Jasina w Brazylii komentował dziewięć spotkań. Na Arena de Sao Paulo przyszło mu wspólnie z Kamilem Kosowskim relacjonować spotkanie 1/8 finałów pomiędzy Argentyną i Szwajcarią. Jak wiadomo po dogrywce 1:0 wygrali piłkarze z Ameryki Południowej. archiwum Tomasza Jasiny
Mistrzostwa świata w Brazylii wkraczają w decydującą fazę. Tomasz Jasina w ojczyźnie futbolu spędził blisko miesiąc, komentując mecze mundialu. Teraz dzieli się wrażeniami z pobytu w Ameryce Południowej.

Mundial w Brazylii wkracza w decydującą fazę, ale dla Ciebie już się skończył. W Ameryce Południowej spędziłeś trzydzieści dni, komentując dziewięć spotkań turnieju, co przez ten czas udało Ci się zobaczyć?
Na pewno inny świat, trochę egzotyki. Jak ten kraj wygląda, co się w nim dzieje, jacy są ludzie. Jeśli chodzi o stronę sportową, ten mundial jest na pewno udany. Było dużo ciekawych meczów, padało bardzo dużo bramek, co nie było regułą w ostatnich turniejach. Myślę, że to wszystko mogło kibica zaspokoić. Jeśli chodzi o samą Brazylię, to przede wszystkim ogromny kraj, bardzo duże odległości do pokonania między miastami, które były gospodarzami mistrzostw świata. To trochę utrudniało kibicom możliwość zobaczenia dużej liczby spotkań na żywo. Trzeba było wybierać.

Brazylia spełniła Twoje oczekiwania. Zauważyłeś jednak coś, co odbiegało od tego, co się o tym kraju wcześniej mówiło?
Nie tylko ja, ale i moi koledzy, jechaliśmy do Brazylii z przekonaniem, że to kraj, który futbolem żyje. W jakimś stopniu to się potwierdziło. Po czym najłatwiej było to poznać? Po tym, że co drugi Brazylijczyk chodzi w koszulce swojej reprezentacji. Jak były mecze z udziałem gospodarzy, to decyzją prezydenta kraju od godz. 12 dni były wolne od pracy. Na stacjach benzynowych już dwie godziny przed meczem nie można było zatankować samochodu, bo wszyscy zbierali się na stadion. Oczywiście najbardziej charakterystyczne były te żółte koszulki, w których chodzili ludzie od najmłodszych do najstarszych. Nie ma tam natomiast szalików, takich typowo piłkarskich, co mnie zaskoczyło, natomiast były koszulki, flagi, czapki. Niektórzy Brazylijczycy mówią, że prawdziwa futbolowa gorączka skończyła się dwadzieścia lat temu, niektórzy mówią, że wciąż trwa. Prawda jest jednak taka, że komercjalizacja futbolu wywarła piętno na samej Brazylii. To się czuje, że z jednej strony uwielbia się tam piłkę nożną, a z drugiej jednak można było dostrzec symptomy tego, że mistrzostwa świata i cała piłka poszły zbyt mocno w interes.

Co z bezpieczeństwem, przed mistrzostwami to był temat, o którym mówiło się najgłośniej.
Przed wyjazdem mówiłem, że to jest wyzwanie. Nie wiedzieliśmy, czego mamy się spodziewać, byliśmy uczuleni na sprawy związane z bezpieczeństwem. Z jednej strony byliśmy zdyscyplinowani i pilnowaliśmy się. Z drugiej strony, kwestie bezpieczeństwa były rozwiązane dość dobrze. Było dużo policji, nie dostrzegłem aktów chuligaństwa, wandalizmu, natręctwa, które czasem występują przy okazji tak dużych imprez. Wydaje mi się, że pod tym względem było nawet lepiej niż w RPA. Nikt mnie nie pobił, nikt mnie nie okradł, moich kolegów też.

W mediach społecznościowych informowałeś na bieżąco, co się dzieje w Brazylii. Były jakieś niedociągnięcia?
Różnie organizowano transport. Przedstawiciele mediów, którzy przyjeżdżali na mecz samochodem, mieli specjalne karty parkingowe. Ale parkingi nie były zlokalizowane przy samych stadionach. W Fortalezie było zorganizowane to w taki sposób, że dojeżdżało się na parking, a z parkingu pod stadion zainteresowanych dowoziły autobusy. W innych miastach już było inaczej, bo nie mieliśmy samochodu. W Salvadorze podjechaliśmy taksówką pod barierę, gdzie już nie przepuszczano samochodów cywilnych i trzeba było dwa kilometry przejść pieszo w skwarze, więc nie było to najprzyjemniejsze. Myślę, że organizatorzy generalnie się sprawdzili. Gorzej było z odległościami między samymi miastami. Ja pokonywałem je samolotem, spędziłem w powietrzu mnóstwo czasu. Trzy razy leciałem do Brasilii, trzy razy do Fortalezy, do Salvadoru, Sao Paulo.

W telewizji stadiony wyglądały dobrze, ale przed mistrzostwami sporo mówiło się, że nie będą skończone. Jak to wyglądało od "środka"?
Te obiekty, które ja odwiedziłem, były generalnie dokończone. Mówię generalnie, bo w Sao Paulo zamknięto prowizoryczne schody prowadzące do obiektu. Już przy meczu otwarcia okazało się, że schody zrobione dla kibiców idących na mecz nie wytrzymują natężenia i... delikatnie się trzęsą. To był jedyny przypadek, że coś nie funkcjonowało sprawnie. W samych miastach można było zobaczyć niedokończone wiadukty, rozpoczęte budowy dróg.

A jakie były warunki pracy dziennikarzy?
Na każdym stadionie było centrum prasowe: duże, klimatyzowane, z dobrze działającym wi-fi. Były obawy, że wi-fi nie będzie dobrze działać, ale wszystko było OK. Dziennikarze mieli swoje stanowiska, fotoreporterzy swoje. Jedyne, co było kiepskie w centrach prasowych, to bufety, w których jedzenie nie było dobre.

Zawsze, oczywiście, można się czegoś przyczepić. Na stadionie w Brasilii było tak, że z centrum prasowego na trybunę prasową trzeba było iść bardzo długo, chyba z 15 minut. Wspomniane miejsca były usytuowane po przeciwnych stronach stadionu.

Były jakieś śmieszne sytuacje?
Były śmieszne rzeczy, jak np. toalety robione na szybko, ale ostatecznie zdały egzamin. Jacek Laskowski z Rafałem Ulatowskim mieli problemy w hotelu w Manaus, bo nie mieli tam ciepłej wody.

Wspomniałeś, że bufet nie był najlepszy. A na co dzień jedzenie smakowało Ci?
Jedliśmy taką lokalną potrawę - ryż z fasolą i serem brie. W Brazylii je się dużo ryb. Oni te ryby dość mocno dopiekają. Dużo jest dobrych dań z wołowiny, dużo kurczaka i ryżu. Trochę mniej je się makaronów. Jeśli chodzi o ziemniaki, oczywiście są, ale popularne są tam manioki. Wyglądają jak duża frytka, ale są bardziej twarde. Kuchnia nie odstaje bardzo od tego, co się je w Europie, choć na pewno jest kilka innych potraw. Jadłem dobre risotto z mlekiem kokosowym. Specyficzne jest to, co podają w Fortalezie. Jest to orzech kokosa ścięty z góry z wydrążonym otworem, przez który pije się sok. To jest bardzo orzeźwiające, ale spożycie utrudnia waga "naczynia". Orzech waży ze trzy kilogramy i trzeba go cały czas trzymać w rękach.

Pewnie miałeś okazję zobaczyć ciekawe miejsca?
Pewnie jak bym miał więcej czasu, to może bym myślał, żeby na wakacje wrócic do Brazylii. Po tym, co widziałem, muszę przyznać, że znam dużo ładniejszych miejsc w Europie i wokół Starego Kontynentu. Brazylia urzeka ze względu na swoją egzotykę i ogrom. Żałuję, że nie byłem w Manaus. Podobno jak się schodzi do lądowania i widać dorzecze Amazonki oraz okoliczne lasy, to widok zapiera dech w piersiach. Każdy kraj ma swoją specyfikę. Na przykład w Salvadorze przy stadionie są osiedla faweli, które wyglądają naprawdę ciekawie.

Brazylia to kraj futbolu. W każdym przekazie pokazywana jest jako miejsce, gdzie wszędzie są boiska piłkarskie.
To jest trochę wykreowany wizerunek. Owszem, są boiska w różnych miejscach. Widziałem nawet piaszczyste między blokami. Nie brakuje takich obiektów, ale nie ma ich wszędzie, jak każdy myśli. Ciekawostką jest to, że na plaży są boiska do tak zwanej siatkonogi. Jak raz przystanęliśmy, żeby popatrzeć, jak grają Brazylijczycy, to byliśmy zaskoczeni. Poziom meczu był niesamowity. To byli amatorzy, nie wiem, czy nasi ligowcy potrafiliby tak grać.

Mówiąc Brazylia, szczególnie mężczyźni kojarzą ten kraj z pięknymi kobietami w bikini. Rzeczywiście tak jest?
Obecnie w Brazylii jest zima, więc na plażach tłok jest tylko w weekendy. Ja byłem tylko raz na spacerze, ale jakoś nie zaobserwowałem tego zjawiska. Powiem szczerze, że jeśli chodzi o legendy związane z urodą Brazylijek, to trochę byłem rozczarowany, bo dopiero pod koniec pobytu widziałem kilka ładnych dziewczyn. Odpowiem tak - zdecydowanie lepiej pod tym względem jest w Polsce.

Miasta, stadiony, zabytki to jedno. Pojechałeś tam jednak na mundial, który cały czas zaskakuje.
Takie drużyny, jak Chile, Kolumbia, Meksyk czy Kostaryka wniosły trochę świeżości. Natomiast to jeszcze nie są takie potęgi, które są w stanie zagrozić Niemcom, Brazylijczykom czy Argentyńczykom. To nadal jest ścisła czołówka, chociaż każdy z krajów, który awansował do półfinału, przeżywał swój kryzys. Bez wątpienia dobrze się stało, że kilka drużyn błysnęło.
Każdy turniej kreuje gwiazdy. Podczas tego mundialu zabłysnęli piłkarze reprezentujący zespoły, które odpadły przed półfinałami.

Szkoda mi zespołów Chile czy Meksyku, które były objawieniem tych mistrzostw, a którym niewiele zabrakło, żeby wyeliminować tych największych. Prawda jest taka, że współczesna piłka to nie tylko gwiazdy z Brazylii, Niemiec czy Argentyny, ale piłkarze, którzy grają dla Chile, Meksyku czy Kolumbii. To są zawodnicy mniej znani, ale po mundialu na pewno o nich usłyszymy.

Mundial w Brazylii zaskoczył ilością goli i emocji. Były też nowinki, jak np. spray do wyznaczania linii używany przez sędziów. Dla kibiców z Europy zupełna nowość.
W ubiegłym roku komentowałem mistrzostwa świata do lat dwudziestu i sędziowie tego już używali. Pomysł bardzo dobry, jeśli nie jest to szkodliwe dla środowiska, to jestem za. Ile było takich sytuacji, że "mur" się przesuwał, czasami o metr. Teraz tego nie było. Jeśli już jesteśmy przy sędziowaniu, to pojawił się problem innej natury. Piłka nożna staje się dyscypliną coraz szybszą, sędziowie, choć mają coraz więcej pomocy, to jednak błyskawicznie muszą podejmować decyzje. Przy tym ogromnym tempie, przy niesamowitej szybkości sędzia jest zmuszony podjąć decyzję w ułamku sekundy. Niestety, te mistrzostwa pokazały, że sędziowie są słabym ogniwem całej tej układanki: mylą się, popełniają błędy. Trzeba się zastanowić, jak im pomóc.

Mówimy o błędach sędziów, ale… nie ustrzegli się ich także komentatorzy TVP. Do Ciebie docierały informacje, że coś zrobiłeś źle?
Poważniejszych błędów udało mi się ustrzec. Były pretensje o odmianę imienia Rodrigueza, że powinno się używać transkrypcji hiszpańskiej (czytać - Hames), a nie James. Spotkałem się z opinią, że jeśli on dostał takie imię, to stało się to nieprzypadkowo, nie po to, żeby na niego mówić Hames. OK, może można było to wymawiać inaczej, ale nie jest to błąd, który powoduje, że ocena jest całkowicie inna. Ja użyłem angielskiej transkrypcji jego imienia. Wydaje mi się jednak, że poważniejszych błędów się ustrzegłem.

Poważnym błędem dla komentatora jest pomylenie zawodnika czy też odkrycie nowego (śmiech). Pewnie mi się zdarzyły pomyłki, których nie wychwyciłem. Była taka sytuacja, kiedy w meczu Brazylii z Kamerunem na boisko wszedł Willian i grał na tym samym skrzydle co Marcelo. Bardzo podobny wygląd, podobne fryzury i tam się chyba pomyliłem przy jakieś akcji. To jest nieuniknione. Starałem się jednak mocno pilnować.

Czyli Mundial uznajesz za udany?
Nie mogę powiedzieć, że jestem z siebie zadowolony, bo to należy do widzów. Ja mogę ocenić siebie pod jednym względem, czy zrobiłem wszystko, żeby do mundialu należycie się przygotować. Czy nie mam sobie nic do zarzucenia? I wydaje mi się, że pod tym względem byłem przygotowany do tego turnieju. To, co do mnie należało, zrobiłem dobrze, a to, jak zostałem odebrany przez kibiców, jest dla mnie trudne do oceny. Pewnie jednym się podobało, a innym mniej. Chodzi o to, żeby głosów pozytywnych było więcej.

Krytyki nie ustrzegą się piłkarze, którzy już pożegnali się z mundialem. Jak ocenisz półfinałowe starcia?
To był dramat gospodarza mundialu, wszystko posypało się jak domek z kart. Co prawda już wcześniej można było dostrzec objawy piłkarskiej słabości gospodarzy w niektórych meczach, ale chyba nikt nie przypuszczał, że w półfinale Niemcy sprawią Canarinhos takie lanie. To trauma i smutek porównywalny do tego z 1950 roku, kiedy grając u siebie Brazylijczycy przegrali złoto z Urugwajem.

Przed nami najważniejsze mecze mistrzostw. W sobotę spotkanie o trzecie miejsce Brazylii z Holandią, a w niedzielę finał Niemcy - Argentyna. Jakie wyniki typujesz?
Pozostały dwie zagadki, chociaż coś mi się zdaje, że i Brazylia, i Holandia wolałyby nie grać meczu o trzecie miejsce. Oba zespoły odczuwają już trudy turnieju i pewnie spore rozczarowanie, że nie udało im się dotrzeć do finału. A w samym finale moim faworytem są Niemcy. Dojrzały, wyrównany zespół grający nowoczesny, zdyscyplinowany i konsekwentny futbol. A przy tym także widowiskowy i efektowny, nie mam wątpliwości, że to zespół Loewa zasłużył na tytuł.

Rozmawiał Kamil Balcerek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski