Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dolny Śląsk: Bezdomni piją i kopulują. Zamienili życie sąsiadów w koszmar

Grażyna Szyszka
Zasikane i śmierdzące miejsce, w którym urzędują bezdomni znajduje się bezpośrednio nad pokojem pana Lucjana
Zasikane i śmierdzące miejsce, w którym urzędują bezdomni znajduje się bezpośrednio nad pokojem pana Lucjana fot. Grażyna Szyszka
Przy ulicy Budowlanych bezdomni okupują ostatnie piętro wieżowca. Mieszkańcy mają dość smrodu, ludzkich odchodów, awantur i proszą o pomoc.

Jesteśmy już zmęczeni i zdesperowani - mówią mieszkańcy wieżowca przy ulicy Budowlanych 20 c. - Na ostatnim piętrze naszego bloku zamelinowali się bezdomni i z naszego życia zrobili koszmar - żalą się głogowianie i opowiadają o tym, czego muszą słuchać po nocach i na co patrzeć.

Poważny problem zaczął się pół roku temu, choć już wcześniej bezdomni próbowali urzędować na tak zwanych galerach, czyli łączniku między klatkami schodowymi na ostatniej kondygnacji wieżowca. Ale od ostatniej zimy sytuacja stała się nie do zniesienia. - Najpierw nocowało tu osiem osób - opowiada Łucjan Krzykała, lokator z 10. piętra wieżowca. - Często wzywaliśmy policję i jakoś udało się ich przegonić. Ale jeden uparty został i robi z naszego bloku śmierdzący burdel - denerwuje się głogowianin.

Mężczyzna mówi, że niemal każdej nocy bezdomny, pijany człowiek urzęduje nad jego mieszkaniem. Nie dość, że załatwia się gdzie popadnie, to jeszcze do wąskiego korytarzyka ściąga cuchnące, przesiąknięte moczem materace. - Wnosiło go kilka osób, a był tak wielki, że ledwie zmieścił się w windzie! - opowiada pan Lucjan. - Kilka dni temu administracja wywiozła go, ale współczuję sprzątaczce, bo musiała po nim myć te odchody.

Ale smród i hałasy to nie wszystko. Bezdomni piją, a potem biją się między sobą i to tak ostro, że już kilka razy zabierało ich pogotowie. Mieszkańcy twierdzą, że na galerach kwitnie też erotyczne życie, bo to miejsce odwiedzają nawet kobiety. - Urzędują wprost nad moim mieszkaniem i wszystko słychać, nawet jej jęki. Mieszka z nami wnuk, który chodzi do gimnazjum, więc jak mam nie reagować! - mówi pan Lucjan. - W ostatnią niedzielę nakryłem parę na uprawianiu seksu w tym barłogu! Jak chciałem ich przegonić, to usłyszałem że mam sp...ć, bo przeszkadzam - irytuje się pan Lucjan. - Nie wytrzymałem i wezwałem policję. Zabrali ich półnagich z naszego bloku.

DALSZY CIĄG HISTORII NA 2. STRONIE - CZYTAJ

Podobne przykłady podają inni mieszkańcy wieżowca przy ul. Budowlanych 20, a mieszka tam prawie 140 rodzin. - Na noc wyłączam domofon, bo te dziady dobijają się, by wejść na klatkę - opowiada pani Ewa z parteru. - Niedawno miałam obrzygane całe drzwi i wycieraczkę. Jestem po trzech zawałach, mieszkam sama i nie mam już siły z nimi walczyć, a w nocy boję się, że powybijają szyby.

Na walkę z uciążliwymi lokatorami skazany jest jednak pan Lucjan. Starszy, schorowany mężczyzna przyznaje, że nie raz bezdomni rzucali się do niego do bicia. Na wszelki wypadek ma w domu gazowy pistolet i jak trzeba straszy nim nieproszonych gości. A jak sam już nie daje rady to wzywa policję. - Nie powiem, przyjeżdżają na każde wezwanie i zabierają ich, ale co z tego, skoro bardzo szybko wracają? - opowiada głogowianin. - Policja nie może im zamknąć, ani wywieźć w inne miejsce, bo nie ma takiego prawa. Tu potrzeba innych rozwiązań, na przykład zamontowanie solidnych, metalowych drzwi na galery, albo krat. Dałbym ludziom z ostatniego piętra po kluczu, by w razie czego mogli je otworzyć. Inaczej się ich stąd nie pozbędziemy, bo w naszej klatce mieszka pijak, który daje im kody dostępu do domofonu - twierdzi pan Lucjan.

Wieżowcem przy Budowlanych zarządza Zakład Gospodarki Mieszkaniowej. Kierowniczka ADM Hutnik Anna Kip twierdzi, że ze względów bezpieczeństwa, absolutnie nie można zamknąć dostępu do łącznika na ostatnim piętrze budynku. - Dlatego ani metalowe drzwi, ani tym bardziej kraty absolutnie nie wchodzą w grę - tłumaczy kierowniczka. - Znamy problem mieszkańców wieżowca i staramy się go rozwiązywać, ale to trudne zadanie. Wywozimy z galer wszystko, co przyniosą bezdomni i w tej sprawie jesteśmy w stałym kontakcie z dzielnicowym - dodaje Anna Kip przypominając jednocześnie, że dwa lata temu administracja walczyła z bezdomnymi, którzy przez długi czas okupowali okolice sklepu "Skarbek", też przy ul. Budowlanych. - Po wielu miesiącach udało się ich przegonić. Nie jest jednak wykluczone, że to ci sami ludzie przenieśli się do pobliskiego wieżowca.

Po naszej interwencji kierowniczka ADM Hutnik obiecała wystosować do policji oficjalne pismo z opisaniem problemu mieszkańców wieżowca prosząc jednocześnie o częstsze odwiedzanie dzikiej noclegowni bezdomnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska