- Do katastrofy doszło w czwartek we wschodniej Ukrainie, na terenie w całości kontrolowanym przez tzw. rosyjskich separatystów, choć lepsze słowo to terrorystów - mówi Paweł Bobołowicz, pochodzący z Lublina dziennikarz Radia Wnet, od wielu miesięcy przebywający na Ukrainie.
W chwili katastrofy znajdował się na wschodzie kraju, około 50 kilometrów od miejsca, w którym boeing malezyjskich linii lotniczych runął na ziemię. Branżowy serwis internetowy Press podał w piątek, że był jedynym polskim dziennikarzem obecnym w tamtym czasie w rejonie katastrofy.
Bobołowicz przyznaje, że nie widział wraku. Podkreśla, że próba przedostania się do miejsca, gdzie się znajduje, wiązałaby się ze zbyt dużym ryzykiem. Z jego relacji wynika, że strona ukraińska nie ma wątpliwości, że boeing został zestrzelony. - Jedna z teorii mówi, że separatyści pomylili go z ukraińskim samolotem wojskowym - podaje.
Więcej na ten temat czytaj w sobotnim, papierowym wydaniu Kuriera Lubelskiego.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?