Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Domaradzki, lubelski komendant wojewódzki policji : Wyniki robią ludzie

Agnieszka Kasperska
Michał Domaradzki, Lubelski Komendant Wojewódzki Policji
Michał Domaradzki, Lubelski Komendant Wojewódzki Policji Małgorzata Genca
Pod koniec czerwca minął rok, odkąd inspektor Michał Domaradzki objął szefostwo w lubelskim garnizonie policji.

Był czas na podsumowania?
Nie wiem, czy to wynika z kiepskiego zorganizowania, czy z dużej ilości zadań, ale podsumowania jeszcze nie robiłem. Z pewnych rzeczy naprawdę się jednak cieszę. Zadowolony jestem z tego, że mamy pewne komórki, które w sposób skuteczny pozyskują pieniądze z funduszy unijnych. Na tegorocznym święcie policji będziemy wręczać 42 nowe terenowe samochody, które kupiliśmy za pieniądze unijne. I nie są to ostatnie auta kupione w tym roku z tego źródła finansowania. Cieszę się też z bardzo rozbudowanej działalności profilaktycznej policji, bo w perspektywie czasu będzie to przynosić efekty.

A my, zwykli mieszkańcy Lubelszczyzny, mamy się z czego cieszyć?
Oczywiście. W dodatku to nie jest moja subiektywna ocena sytuacji. Przemawiają za nią osiągnięcia. Kilka lat temu policja przeprowadziła badania ankietowe, na podstawie których wskazano siedem podstawowych kategorii przestępczych najbardziej dokuczliwych dla społeczeństwa. Są nimi: kradzież, kradzież z włamaniem, rozbój, bójka i pobicie, kradzież pojazdu, uszkodzenie rzeczy i uszczerbek na zdrowiu. W nich wszystkich odnotowujemy znaczny spadek przestępstw. Poprawiamy przy tym wykrywalność.

Podobno jest ona najlepsza w kraju.
Mamy pierwsze miejsce. Wykrywalność w garnizonie lubelskim jest o 10 procent wyższa niż średnia krajowa. Jeśli chodzi zaś o wynik bezwzględny jest on najlepszy w kraju. Poprawiamy też sami siebie. Mamy wynik lepszy niż w pierwszym półroczu roku ubiegłego.

Z czego to wynika?
Pracowałem w kilku miejscach w kraju i muszę przyznać, że wyniki robią ludzie. Ludzie, dla których zawód policjanta jest pasją i, którzy nie ograniczają się do ustawowych godzin pracy. Pracują czasami po kilkanaście godzin dziennie, żeby dostarczyć społeczeństwu produkt o nazwie: "bezpieczeństwo na najwyższym poziomie". Nasz potencjał to kadra. Podam przykład: policjanci pionów kryminalnych nie ograniczają się tylko do aktywności we własnym ogródku. Niedawno zlikwidowali największą w Polsce plantację marihuany w Poznaniu, a wspólnie z policją warszawską rozbili grupę złodziei samochodów. Jestem pełen podziwu dla nich. To ludzie, którzy wiedzą co robią. To profesjonaliści oddani pracy nawet kosztem swojego czasu wolnego, zdrowia i rodzin. Przy poważnych realizacjach widziałem, że niektórzy nie wychodzili z komendy przez 2-3 doby. Trzeba ich było wyganiać siłą, żeby poszli odpocząć.

A nie robią tego ze strachu, bo do motywowania stosuje Pan nie metodę marchewki tylko kija?
Kij jest niepotrzebny. To kwestia wskazania pewnych kierunków, a potem można już na lubelskich policjantów i ich samodzielność liczyć.

To ładna laurka, ale co za nią idzie? Policjanci narzekają na brak pieniędzy.
Ale my ich nagradzamy! Pewnie nikt nie wymyślił lepszego motywatora niż pieniądze. Udaje nam się tak gospodarować budżetem, żeby stać nas było na nagrody. Wprowadziłem przy tym taką formułę: raz w miesiącu spotykamy się na odprawach z całą kadrą i zapraszamy do siebie funkcjonariuszy, którzy na to zasłużyli. Przychodzi 50-70 pracowników. Wtedy wręczamy im nagrody. Nie chcę, żeby wpływały one anonimowo na konto i policjanci do końca nie wiedzieli za co. Dlatego mówimy o tym głośno i oklaskujemy ich. Formuła zakłada też, że uścisnę rękę i zobaczę każdego nagrodzonego policjanta i policjantkę i nikt nie będzie anonimowy.

70 nagradzanych co miesiąc. A ilu policjantów lubelskiego garnizonu to "czarne owce"?
W grupie, która liczy 6,5 tys. osób, będą się zdarzać pewne wypaczenia. Robimy wszystko, żeby wydarzeń negatywnych było jak najmniej. Jako osoba dowodząca tym garnizonem nie mogę jednak powiedzieć, że nie będą się one już powtarzać. Mogę za to z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że nigdy w takich sytuacjach nie będę zwlekał z reakcją. Są wydarzenia takie, które w dosyć szybkim tempie dają mi odpowiedź na to, że ich sprawcy nie powinni nosić munduru. Tak dzieje się np. w przypadku pijanych kierowców-policjantów. Na takie sytuacje reagujemy z całą surowością. Reagujemy także inaczej przez system szkoleń, nabywania właściwych nawyków. To kwestia otoczki szkoleniowo-psychologicznej.

Co jest dla Pana największym wyzwaniem na nadchodzący rok?
Bezpieczeństwo w ruchu drogowym. Jest mniej wypadków i rannych, ale to wciąż duże liczby. Musimy zrobić wszystko, by je zmniejszyć.

A więc możemy się spodziewać większej liczby fotoradarów?
Liczę na to, że jeden wielki plac budowy, jakim jest Lubelszczyzna wesprze nasze działania dobrą infrastrukturą, która przełoży się na poprawę bezpieczeństwa. To także duża praca profilaktyczna policjantów z wydziału ruchu drogowego. Pokładam w niej wielkie nadzieje.

A wracając do wyzwań to są nimi także dokończenie budowy nowych komisariatów i komend oraz ich termomodernizacja. I chciałoby się powiedzieć, żebyśmy tę dzisiejszą jakość pracy utrzymali.

Na koniec pytanie prywatne, jak się Panu mieszka w Lublinie?
Bardzo dobrze. Spotkałem tu wielu przyjaznych ludzi. Podziwiam też piękne miejsca. Szczególnie lubię ścieżkę rowerową wokół Zalewu Zemborzyckiego. Biegam po niej regularnie.

Zaczepiają Pana osoby mające "uwagi" do pracy policji?
Nie. Albo biegnę tak szybko, że nikt za mną nie nadąża, albo nie mam wrogów. Bardzo podczas takiego biegania odpoczywam. W czasie wolnym, którego jest bardzo mało, lubię też jeździć po Lubelszczyźnie. Zwiedzam komendy, a w międzyczasie liczę bociany.

Słucham?
Ja bardzo lubię bociany! Nie wiem, z czego to wynika. Jak widzę bociana to poprawia mi się humor. Nie dlatego, że jestem przesądny. Ale lubię patrzeć. Cieszę się, jak je widzę i zawsze je liczę. Po takiej podróży wracam pozytywnie naładowany.

Rozmawiała Agnieszka Kasperska

Inspektor Michał Domaradzki, lubelski komendant wojewódzki policji

Urodził się 14 lipca 1973 roku w Skarżysku-Kamiennej. Jest magistrem politologii. Pracę w policji rozpoczął w 1992 roku, w pionie kryminalnym. W 2008 r. objął kierownictwo kieleckiej policji. W 2009 roku został zastępcą świętokrzyskiego komendanta wojewódzkiego policji w Kielcach. W lutym 2010 roku otrzymał nominację na pierwszego zastępcę świętokrzyskiego komendanta wojewódzkiego policji w Kielcach. W styczniu 2012 roku został powołany na stanowisko pierwszego zastępcy komendanta stołecznego policji.

Od 21 czerwca 2013 roku dowodzi lubelskim garnizonem.
Interesuje się sztukami walki. Jest instruktorem samoobrony. Z upodobaniem czyta książki historyczne. Wolny czas najchętniej spędza z rodziną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski