Najpierw molestował córkę, teraz ofiarą jest syn. Rodzinny dramat pod Lublinem trwał od lat

Z akt sprawy wynika, że kobieta wyjechała na kilka ostatnich dni z domu. Dwójką dzieci zajmował się wtedy ich ojciec. Pomagała mu kuzynka. To ona podczas mycia chłopczyka miała zauważyć, że dziecko ma ślady krwi na odbycie. Maluch wyznał jej, że to skutek "zabawy" z tatą, który tam go dotykał. Po powrocie matka dzieci zgłosiła sprawę w komisariacie.

- W niedzielę zostało przyjęte zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Kobieta została przesłuchana w IV komisariacie w specjalnym niebieskim pokoju, w którym prowadzone są tego typu sprawy - przyznaje asp. Andrzej Fijołek z biura prasowego KWP w Lublinie. - Była tak roztrzęsiona, że rozmowa wymagała obecności policyjnego psychologa.

Kobieta opowiedziała nie tylko o ostatnim zdarzeniu. Mówiła, że mąż od wielu lat znęcał się nad nią. Świadkami tego mieli być członkowie jej rodziny oraz sąsiedzi. Twierdzi też, że siedem lat wcześniej miał molestować ich nastoletnią wtedy córkę. Nie powiadomiła jednak o tym policji. Zgłosiła tylko "nieporozumienie".

Sprawę molestowania czteroletniego chłopca przez jego ojca policjanci prowadzą pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Lublinie. Ze względu na szczególnie delikatny charakter sprawy śledczy nie chcą zdradzać jednak żadnych szczegółów dotyczących prowadzonego postępowania.

- Z zeznań matki dzieci nie wynika, żeby w przeszłości informowała policję o molestowaniu starszego dziecka czy znęcaniu się nad nią - mówi asp. Andrzej Fijołek z biura prasowego KWP w Lublinie. - Na policję nie wpłynęła żadna oficjalna skarga w tej sprawie.

Kobieta miała kontaktować się z mundurowymi tylko raz w tym roku. Poprosiła o pomoc w rozwiązaniu "nieporozumienia pomiędzy jej córką a ojcem dziewczynki".

Teraz równolegle do złożonego zawiadomienia o molestowaniu dzieci, ich matka złożyła w sądzie dokumenty, domagając się rozwodu.