Polityczna awantura wokół wozów strażackich: PiS kontra PSL

Źródeł dyskusji trzeba szukać w czerwcu, kiedy zarząd województwa, z politykami PSL i PO w składzie, przyjął listę strategicznych dla regionu projektów, które mogą być w przyszłości finansowane z unijnego programu regionalnego. Działacze PiS na lipcowej konferencji prasowej oceniali, że wskazane projekty nie będą służyć długofalowemu rozwojowi regionu. Wśród wątpliwych wskazali m.in. 200 mln zł na ocieplenie remiz strażackich i zakup wozów dla OSP.

W odpowiedzi Marian Starownik, wicewojewoda lubelski z PSL i prezes Związku Ochotniczych Straży Pożarnych w regionie, wystosował pismo, w którym wzywa „druhny i druhów” do obrony „strażackiego” projektu. Proponuje zbieranie podpisów. Cel: „wytrącić argumenty radnym PiS, którzy kontestują zasadność Naszego Projektu”.

- Ta inicjatywa ma wyłącznie polityczny charakter, to próba odroczenia wyborczej katastrofy, przed jaką stoi słabnący PSL- oceniał w niedzielę Artur Soboń, radny województwa (PiS). - To akcja wymierzona w PiS. Tymczasem my tego projektu nie kontestujemy, zwracaliśmy tylko uwagę na propagandowe wykorzystanie listy inwestycji przez koalicję PO-PSL - dodawał radny Andrzej Pruszkowski. - Mamy nadzieję, że strażacy nie pozwolą angażować swego społecznego autorytetu po stronie jednej z partii - zaznaczył.

Pruszkowski wytykał też Starownikowi niekompetencję: - Inaczej niż twierdzi w liście wojewoda Starownik, to nie my będziemy decydować, czy projekt otrzyma środki, czy nie. Właściwym adresatem ewentualnego apelu jest więc peeselowski marszałek Sławomir Sosnowski i koalicja PO-PSL.

Z Marianem Starownikiem nie udało nam się w niedzielę skontaktować. Zarzuty odpierał Jan Łopata, poseł i wiceprezes ZOSP w regionie. - Najwyraźniej kampania nabiera tempa. W niektórych symulacjach przedwyborczych PiS wypada gorzej od PSL. Teraz próbuje chyba zyskać poparcie naszych wyborców. Pamiętajmy jednak, że tę dyskusję rozpoczęło PiS, krytykując listę inwestycji wskazanych przez zarząd województwa - podkreślał. - A zbierane podpisy mają być dodatkowym wsparciem dla realizacji tego projektu. Nie widzę w tym nic złego - dodał.