Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Lublinie są cenne pomniki, o których prawie zapomnieliśmy

Małgorzata Szlachetka
Pomnik przy kościele pobrygidkowskim został postawiony w 1910 roku z okazji 500. rocznicy bitwy pod Grunwaldem
Pomnik przy kościele pobrygidkowskim został postawiony w 1910 roku z okazji 500. rocznicy bitwy pod Grunwaldem Jacek Babicz
Pochodzący z XVII wieku tzw. pomnik szwedzki przy ulicy Jaczewskiego pokrywa zielony nalot. Remont obelisku to nie nasza sprawa - mówił ratusz, ale po naszej interwencji zmienił zdanie.

Wciśnięty między ulicę i parking pomnik stoi w niewielkim zagłębieniu. Łatwo go przeoczyć. Tymczasem jego historia jest niezwykła.

Napis umieszczony na monumencie brzmi: "Poległym żołnierzom polskim w bitwie ze Szwedami pod dowództwem P. Sapiehy, wojewody wileńskiego, w r. 1656". Jednak według Henryka Gawereckiego, wybitnego znawcy historii Lublina, z pomnikiem było zgoła inaczej. Tablica tej treści została umieszczona na nim dopiero w XX wieku.
Gawerecki w swojej książce "O dawnym Lublinie", powołując się m.in. na samego Hieronima Łopacińskiego, pisze, że pomnik został wzniesiony dla uczczenia pamięci szwedzkiego pułkownika, który zginął w bitwie z Polakami, dowodzonymi przez wojewodę Pawła Sapiehę.

W tekście znalazł się także cytat z Kuriera Lubelskiego z 1875 roku. Gazeta pisała wtedy, że nieznany z imienia szwedzki pułkownik został pochowany w miejscu, w którym zginął.

Już w 1875 roku obelisk był w kiepskim stanie. Także obecnie wygląda nie najlepiej. O ile sama tabliczka jest w miarę czytelna, to zwieńczenie monumentu w formie ostrosłupa pokrywa zielony nalot glonów.

Z umieszczonej na pobliskim trawniku tabliczki dowiadujemy się, że pomnikiem opiekuje się Wydział Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta Lublin. Dzwonimy więc do ratusza i tu niespodzianka.

- Pomnik szwedzki znajduje się obecnie w kompetencji Uniwersytetu Medycznego - zapewnia nas Beata Krzyżanowska, rzeczniczka prezydenta Lublina. I dodaje: - Nie możemy wydać środków na remont obelisku, który nie stoi na miejskim gruncie.

Na uniwersytecie odesłano nas z kolei do ratusza.
- Jesteśmy właścicielami tego terenu, ale dbałość o sam pomnik to już sprawa miasta - stwierdził Włodzimierz Matysiak, rzecznik prasowy Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. - Przejeżdżam tamtędy codziennie i pomnikowi rzeczywiście przydałby się remont - dodał po chwili.

Z taką informacją dzwonimy znowu do rzeczniczki lubelskiego ratusza. Okazuje się jednak, że rozwiązanie proceduralnego problemu jest możliwe.

- Przyjrzeliśmy się sprawie jeszcze raz i poszukamy formalnych możliwości, aby jednak udało się nam zająć pomnikiem. Zwrócimy się do Uniwersytetu Medycznego o użyczenie terenu, na którym stoi zabytek - zapowiada Beata Krzyżanowska.

Pomnik szwedzki nie jest jedynym zapomnianym monumentem w Lublinie. Nie lepiej wygląda niewielki obelisk postawiony w 1910 roku przy kościele pobrygidkowskim (ul. Narutowicza) na pamiątkę 500. rocznicy zwycięstwa pod Grunwaldem.
Pomnik wymaga oczyszczenia, tym bardziej że znajdujący się na nim napis jest już słabo widoczny.

- Pomnik stoi na gruncie miejskim. Kiedyś na poziomie Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków i ratusza były rozmowy na temat przesunięcia obiektu, aby był lepiej widoczny. Za tym pomysłem opowiadał się klikon miejski Władysław Stefan Grzyb - przypomina ks. Dariusz Marek Bondyra, rektor kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny Zwycięskiej w Lublinie.
- Nasz pomnik grunwaldzki jest niestety zapomniany. Niewielu turystów o nim wie - ubolewa ks. rektor.

Podobnie zapomniana jest historia powstania zabytku. Lublinianie w czasie zaborów uciekli się do fortelu. Napis na pomniku brzmi: "500 lat istnienia kościoła Panny Maryi w Lublinie 1410-1910", gdy w rzeczywistości budowa świątyni rozpoczęła się dwa lata później, w 1412 r. Nie jest to błąd, ale próba oszukania ówczesnej cenzury. Tym bardziej, że nawiązanie do bitwy pod Grunwaldem nie jest przypadkowe, gdyż według legendy krzyżaccy jeńcy brali udział w budowie kościoła ufundowanego przez króla Władysława Jagiełłę.

- Ks. rektor Jan Władziński za wygłoszenie patriotycznego kazania 15 lipca 1910 roku, w 500. rocznicę bitwy pod Grunwaldem, dostał od władz wybór. Płaci grzywnę albo idzie do aresztu. Wybrał areszt - mówi ks. Bondyra.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski