Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siatkarskie MŚ. Polska - Australia 3:0. Kangury nie podskoczyły [RELACJA]

Wojciech Koerber, Jakub Guder
Polacy pokonali pewnie Australię 3:0 i przewodzą tabeli grupy A mistrzostw świata w siatkówce 2014.

Tuż po historycznym oraz spektakularnym wydarzeniu, jakim okazał się mecz otwarcia z Serbią na Stadionie Narodowym, dziennikarze pytali polskich bohaterów o jedno: czy można się bezboleśnie przesiąść z wygodnego i wielkiego mercedesa do starej zabytkowej... warszawy. Tzn. ze wspomnianego stołecznego Stadionu Narodowego do leciwej i ciasnawej jak na obecne standardy Hali Ludowej we Wrocławiu. I po co w ogóle taka przesiadka, skoro mamy w kraju bardziej pojemne oraz pachnące nowymi materiałami budowle.

Prezes PZPS Mirosław Przedpełski wielokrotnie wyjaśniał, że gdy podpisywał umowy z miastami gospodarzami, nie było jeszcze gwarancji, iż Arena Kraków powstanie na czas. Poza tym Wrocław najszybciej i najgłębiej sięgnął do swojej kieszonki. – To miasto jako pierwsze zaproponowało 8 mln zł za prawo goszczenia naszej narodowej drużyny, przebijając tym oferty innych miast – tłumaczył szef związku, dodając też, że jest wdzięczny stolicy Dolnego Śląska za coś innego. Za to, że zrzekła się roszczeń do organizacji meczu otwarcia, dzięki czemu możliwe stało się stworzenie widowiska na Narodowym.

My prezesa rozumiemy, bo przecież umów należy dotrzymywać. Jednocześnie zgadzamy się, że biało-czerwoni zasługują na grę przy możliwie najliczniejszym audytorium. Zakończmy więc dyskusję konkluzją Macieja Jarosza, ambasadora wrocławskiej części turnieju, że dla polskich siatkarzy każda hala jest za mała. No i pamiętajmy, że Ludowa może i jest najmniejsza, za to najwięcej w swoim życiu widziała, m.in. wicemistrzostwo Europy polskich koszykarzy z 1963 roku. Nasz męski krajowy basket już nigdy później nie odniósł podobnego sukcesu. Tak, pod kopułą Hali Ludowej historia unosi się intensywnie. Stuletnia. Aha, z największym nerwem kręcili głowami kibice i dziennikarze na brak darmowego parkingu. Bo 60 złotych za dzień i 6 zł za godzinę to cena... To cena głupoty, najprościej rzecz ujmując. Ludzie się modlą o mecze trzysetowe, a powinni przecież o pięcio.

ZOBACZ: Mecz Polska - Wenezuela za darmo - transmisja na GazetaWroclawska.pl

Nim rozpoczęło się spotkanie z Australią, PZPS zaprosił jeszcze na briefing ze sternikiem związku. – Postaram się, byśmy w 2017 roku znów zrobili w Polsce dużą imprezę. A za rok chciałbym powtórzyć mecz na Stadionie Narodowym. Jaki? Rewanż za finał tegorocznych MŚ, oczywiście z udziałem Polski. Ja zawsze jestem optymistą – promieniał szczęśliwy Mirosław Przedpełski. Wnioski ze spotkania? Dziennikarstwo pozytywne w Polsce się skończyło. Każdy szuka drobnych uchybień organizacyjnych, takich np., jak awaria światła w jednej z hal. A przecież dodaje to tylko uroku. Wpadki zdarzają się wszędzie, a Polacy są jednymi z najlepszych organizatorów na świecie. Czas zatem wyzbyć się po prostu kompleksów.

Gdy chodzi o samo spotkanie, żaden Thomas Edgar, jak na ostatnich igrzyskach olimpijskich, krzywdy nam nie zrobił. Przypomnijmy, że w Londynie Australijczycy pokonali tylko najsłabszą Wielką Brytanię i właśnie Polskę, co zmieniło olimpijski bieg naszej historii. Przez tę porażkę trafiliśmy na Rosjan, odbijając się od nich prosto do... domu. Tym razem poszło gładko – 3:0. W pierwszej partii 7 oczek zdobył Mateusz Mika, który stara się, byśmy nie myśleli za dużo o Bartoszu Kurku.

Skutecznością imponowali też Mariusz Wlazły i Michał Winiarski.– Cieszymy się, że gra wyglądała dobrze. Dużo broniliśmy, dużo asekurowaliśmy. Nie dawaliśmy piłce spadać na nasze pole – mówił po spotkaniu ten ostatni. Robota została wykonana.
Dodajmy, że hala była – rzecz jasna – pełna, a w ostatniej chwili trafiła do sprzedaży dodatkowa pula biletów. Tych, z których zrezygnowali sponsorzy. Jutro mecz z Wenezuelą.

Ciekawie było w Krakowie (grupa D), gdzie Iran pokonał Stany Zjednoczone 3:2 (25:23, 25:19, 19:25, 18:25, 17:15) i jest w turnieju niepokonany. Wcześniej Irańczycy ograli przecież innego faworyta, Włochów, 3:1. Spotkanie oglądało 3 150 osób, a kilka razy w jego trakcie fanki ekipy z Bliskiego Wschodu rozwijały transparent w języku angielskim, którego treść, po przekładzie na polski, brzmi następująco: „Wpuście nas na nasze stadiony – irańskie kobiety”.

GRUPA A (Wrocław)

Polska – Australia 3:0 (25:17, 25:19, 25:22)
Polska:
Paweł Zagumny, Piotr Nowakowski, Michał Winiarski, Karol Kłos, Mariusz Wlazły, Mateusz Mika, Paweł Zatorski (libero) oraz Fabian Drzyzga, Dawid Konarski.
Australia: Grigory Sukochev, Aidan Zingel, Thomas Edgar, Adam White, Nehemiah Mote, Luke Smith, Luke Perry (libero) oraz Nathan Roberts, Harrison Peacock, Thomas Ewen Douglas-Powell.

Serbia – Argentyna 3:1 (25:17, 20:25, 25:21, 25:21)
Serbia:
Nikola Kovacevic, Dragan Stankovic, Nikola Jovovic, Milos Nikic, Alaksandar Atanasijevic, Marko Podrascanin – Nikola Rosic (libero) – Srecko Lisinac, Nemanja Petric.
Argentyna: Javier Filardi, Nicolas Uriate, Facundo Conte, Jose Luis Gonzales, Sebastian Sole, Pablo Crer – Sebastian Closter (libero) – Rodrigo Quiroga, Santiago Darraidou, Luciano De Cecco, Martin Ramos.

Wenezuela – Kamerun 3:1 (25:22, 25:21, 31:33, 25:14).
Wenezuela:
Fernando Gonzales, Jose Carrasco, Kervin Pinerua, Jesus Chourio, Antonio Montoya, Fredy Cedeno – Hector Mata (libero) – Jhoser Contrears, Carlos Paez, Emerson Rodriguez.
Kamerun: Olivier Nongni, Ahmed Mbutngam, Sem Dolegombai, Jean Patrice Ndaki, Nathan Wounembaina, Arthur Kody – Alain Fossi (libero)– David Feughouo, Maliki Moussa, Joseph Kofane, Georges Kari.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska