Przekonała się o tym Czytelniczka, której nie udało się kupić biletu autobusowego w jednym z lubelskich kiosków. - Kioskarka nie sprzedała mi go, bo miałam za dużo drobnych. Dałam dwie złotówki, 50 groszy i 30 groszy w najdrobniejszych monetach: 1-, 2- i 5-groszowych. Usłyszałam, że mam pieniądze zabrać, bo taką drobnicą mogę płacić w sklepie spożywczym, oni zawsze je przyjmą, a kioskarz nie ma co z nimi zrobić - opisywała oburzona Czytelniczka.
Klientka zwróciła uwagę sprzedawczyni, że płaci pieniędzmi, które są legalnymi środkami płatniczymi w Polsce. - Gdyby zabrakło mi pięciu groszy, to nie sprzedano by mi nigdzie towaru - zauważa nasza rozmówczyni. W rezultacie odeszła spod kiosku z kwitkiem. Bez biletu.
Podobna sytuacja powtórzyła się w drugim kiosku na Czubach. Sprzedawca również nie chciał przyjąć najdrobniejszych nominałów. Na dowód tego, że ma ich bardzo dużo i nie potrzebuje więcej, pokazał klientce woreczek wypełniony drobniakami. - Powiedział mi, że banki nie przyjmują takich monet, a on nie będzie ich zbierać, bo i tak ma za dużo - opowiada zbulwersowana kobieta. W końcu kioskarz sprzedał jej bilet.
W NBP dowiedzieliśmy się, że wszystkie banknoty i monety emitowane przez Narodowy Bank Polski i wprowadzone do obiegu po 1 stycznia 1995 r., są prawnym środkiem płatniczym w Polsce.
- Nikt nie ma prawa odmówić przyjęcia pieniędzy, które są w obiegu i nieważne, czy jest to jeden grosz, czy pięć groszy - tłumaczy Ewa Waszkiewicz, rzeczniczka lubelskiego oddziału NBP.
Rzeczniczka informuje też, że bank wymienia monety, nawet te o najmniejszym nominale. - Zamieniamy wszystkie pieniądze. Przychodzą do nas właściciele np. sklepów, ale i osoby prywatne, które zamieniają drobne monety. Jak również banknoty na grosze, bo są im potrzebne, by wydawać resztę - tłumaczy Ewa Waszkiewicz.
Urzędnicy banku informują, że zamiana drobnych monet, jedno-, dwu-, pięciogroszowych do 500 sztuk jest bezpłatna, natomiast powyżej 500 sztuk płaci się prowizję 3 proc. wartości nominalnej wszystkich monet, nie mniej niż 5 zł.
Czytelniczka zastanawiała się, co można zrobić w sytuacji, gdy sprzedawca nie chce przyjąć drobniaków.
- Klient może zgłosić zawiadomienie na policję, gdyż postępowanie sprzedawcy mogło stanowić wykroczenie z art. 135 Kodeksu wykroczeń, zgodnie z którym umyślna odmowa sprzedaży towaru bez uzasadnionej przyczyny podlega karze grzywny w wysokości od 20 do 5 tys. zł - mówi Łukasz Drzewiecki, rzecznik Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Lublinie.
Policja może skierować w takim przypadku do sądu wniosek o ukaranie osoby, która odmówiła sprzedaży. Wysokość ewentualnej grzywny ustali sąd. - Wniosek o ukaranie może sporządzić w podobnych przypadkach również Inspekcja Handlowa, jednak tylko w przypadku, gdy ujawni takie wykroczenie w toku prowadzonej kontroli, podczas której inspektorzy dokonują tzw. zakupu kontrolnego towarów - zaznacza Drzewiecki.
Klient może również dochodzić roszczeń od sprzedawcy na podstawie prawa cywilnego. Pomocy udzielić może rzecznik konsumentów. - Możliwe jest również przeprowadzenie w takim przypadku przez Inspekcję Handlową przedsądowego postępowania mediacyjnego, które ma na celu polubowne zakończenie sporu - tłumaczy Drzewiecki.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?