Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie muszę już udowadniać kim jestem. Rozmowa z Włodkiem Pawlikiem, kompozytorem i pianistą

Marek Zaradniak
Włodek Pawlik, kompozytor, pianista i zdobywca Grammy opowiada o tym jak zmieniło się jego życie artystyczne odkąd zdobył najważniejszą w świecie nagrodę muzyczną i o nie tylko muzycznych pasjach

6 października przyjedzie Pan do Poznania ze swym Triem, wokalistami Lorą Szafran i Markiem Bałatą oraz Andrzejem Sewerynem, by w Teatrze Wielkim zaprezentować koncert "Struny na Ziemi" z muzyką do wierszy Jarosława Iwaszkiewicza. Skąd pomysł na skomponowanie muzyki do wierszy tego poety?
Zrodził się on w głowie dyrektorki Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów na Stawisku i związany był z przypadającą w 2010 roku 30. rocznicą śmierci pisarza. Iwaszkiewicz znany jest przede wszystkim jako fantastyczny prozaik, eseista, autor m.in. takich opowiadań jak "Panny z Wilka", "Brzezina" czy "Tatarak", które zekranizował z wielkim sukcesem Andrzej Wajda. Zresztą "Panny z Wilka" były nominowane do Oscara w kategorii "najlepszy film nieanglojęzyczny". Natomiast jego poezja była mniej popularna. Gdy otrzymałem te wiersze, byłem zaskoczony, że jest ich tak wiele. W większości były one dla mnie niezwykłe i inspirujące. Po ich przeczytaniu uświadomiłem sobie skalę talentu poetyckiego Iwaszkiewicza. Wybrałem dziesięć z nich i skomponowałem do nich muzykę, myśląc o jazzowych wokalistach. Natomiast sześć innych jest recytowanych na zmianę przez aktora przy akompaniamencie moich fortepianowych improwizacji. Pisałem tę muzykę pod kątem okolicznościowego koncertu, który odbył się w domu rodzinnym poety 12 grudnia 2010 roku w Stawisku (obecnie muzeum jego imienia). Partie wokalne wykonali Lora Szafran i Marek Bałata z moim udziałem, z Czarkiem Konradem na perkusji i Pawłem Pańtą na kontrabasie, wiersze czytał natomiast Andrzej Ferenc. Po entuzjastycznej reakcji publiczności podjęliśmy decyzję, aby nagrać studyjny album. Przedsięwzięcie wsparły władze Podkowy Leśnej, w której Iwaszkiewicz mieszkał do końca swoich dni. Tak się składa, że sam mieszkam w Podkowie od kilkunastu lat, na dodatek niedaleko dworku Iwaszkiewiczów. Można by rzec, że duch pisarza towarzyszył mi przy pracy nad tą muzyką. Bardzo dla mnie istotną sprawą było ustalenie jej jazzowego charakteru. Na płycie "Struny na Ziemi" można też usłyszeć Mikołaja Wieleckiego, grającego na instrumentach perkusyjnych, natomiast wiersze recytuje na nagraniu Robert Więckiewicz. Te recytacje oplecione są moimi fortepianowymi, improwizowanymi ilustracjami. Jest to nawiązanie do tradycji koncertów łączących jazz z poezją, bardzo popularnych w latach 60. ubiegłego wieku.

Ukazała się wtedy słynna płyta Komedy "Jazz i poezja".
Dokładnie. Znałem osobiście znakomitego poetę i tłumacza Jerzego S.Sito, który razem z Haliną Mikołajską i Wojciechem Siemionem recytowali jego wiersze, do których improwizowało Trio Krzysztofa Komedy na Festiwalu Jazz Jamboree w 1960 roku w Warszawie. Interpretacje poetyckie Roberta Więckiewicza i moje improwizacje w jakiś sposób nawiązują do tej jakże ciekawej idei z tamtych czasów.

Dlaczego do tego projektu, Pana wybór padł na Lorę Szafran i Marka Bałatę?
Uważam ich oboje za fantastycznych jazzowych wokalistów z olbrzymim doświadczeniem scenicznym i życiowym, które pozwoliło im obojgu na wydobycie z głęboko intelektualnych tekstów poety ich niepowtarzalnego piękna . Nie wyobrażam sobie śpiewania Iwaszkiewicza przez nieopierzonych nastolatków... Chociaż..., czemu nie?
A Robert Więckiewicz?
Było to dla niego wielkie wyzwanie. Znany jest on bowiem z kina, natomiast mniej wiemy o jego kreacjach teatralnych. Do naszego spotkania doszło w Stanach Zjednoczonych w 2010 roku podczas festiwalu filmowego w Rochester. Ja wykładałem tam wtedy na Eastman School Of Music, a on przyjechał na inaugurację Festiwalu Filmów Polskich. Mieszkaliśmy w tym samym hotelu, ja otwierałem m.in. swoim recitalem ten festiwal, a Robert był jego specjalnym gościem. Mieliśmy więc czas, by ze sobą porozmawiać o różnych sprawach. Opowiadałem mu o rodzącej się idei tej płyty. Bardzo się tym zainteresował i dał mi do zrozumienia, żebym wziął go pod uwagę jako potencjalnego recytatora. Znając chropawe, mroczne, wręcz unikalne brzmienie jego głosu zaprosiłem go po powrocie do Polski do tych nagrań. I uważam, że zrobiłem znakomity ruch, bo Robert czyta te poezje genialnie.

Tymczasem w Poznaniu wiersze te usłyszymy w interpretacji Andrzeja Seweryna...
Andrzej Seweryn to postać, której przedstawiać nie trzeba. To jeden z największych aktorów w historii naszego teatru i filmu. Cieszę się bardzo, że znalazł czas i bez warunków wstępnych powiedział: Tak, wchodzę w to. Robert Więckiewicz akurat kręci film w tym czasie, a my w zamian mamy innego wielkiego aktora, który świeci własnym blaskiem.

Czy pisząc muzykę do wierszy Iwaszkiewicza, nie pozazdrościł Pan trochę Czesławowi Niemenowi i Karolowi Szymanowskiemu?
Zazdrość jest cechą absolutnie mi obcą. Nie mogę zazdrościć Niemenowi czy Szymanowskiemu ich dokonań, bo ja ich twórczość po prostu uwielbiam. Również tę, związaną z inspiracjami literackimi Iwaszkiewicza w ich muzyce.

W minioną niedzielę grał Pan muzykę z płyty "Night In Calisia" na Tokyo Jazz Festival. W poniedziałek dał Pan koncert w Sopocie. Jak zmieniło się Pana życie po otrzymaniu na początku tego roku nagrody Grammy?
W poniedziałek rozmawiałem z Gregory Porterem, który też występował w Operze Leśnej o tym niebywałym wręcz zainteresowaniu towarzyszącym nam po otrzymaniu Grammy. Spotkaliśmy się ostatnio w Los Angeles, bo on odbierał swoją statuetkę jakieś pięć minut przede mną.
To prawda, tak jak Gregory, również i ja jestem zasypywany propozycjami występów na całym świecie... I tak jak Gregory Porter po prostu nie odmawiam, ha, ha...

Zamówienia przychodzą same. Czuję po sobie, jakie zainteresowanie towarzyszy występom laureatów Grammy na całym świecie. Mogłem się o tym naocznie przekonać przy okazji koncertu z muzyką "Night in Calisia" kilka dni temu, którą wykonywałem w Japonii z tamtejszą orkiestrą i z zespołem Randy Brecker/Mike Stern All Stars Band, gdy zetknąłem się jako występujący tam pianista z kilkutysięczną widownią, która zapłaciła niemałe pieniądze za bilety na nasz koncert. To samo zdarzyło się dzień później na koncercie w Operze Leśnej w Sopocie, gdzie wystąpiłem z moim Trio. Jeśli tysiące ludzi płaci za bilety i przychodzi na koncerty jazzowe to jest to coś niesamowitego. To dobry znak, świadczący o tym, że jest wielu wybrednych słuchaczy na całym świecie, którzy mają dość słuchania wszechogarniającej muzycznej tandety. Czy to nie jest miłe, kiedy polska publiczność nagradza nas w Sopocie owacją na stojąco, na równi z amerykańskimi gwiazdami jazzu?

Słyszałem, że jeszcze w październiku zagracie "Night In Calisia" w Istambule?
Tak. Lecimy tam w składzie z płyty, czyli z Orkiestrą Filharmonii Kaliskiej i Randy Breckerem.

Czy są dalsze zaproszenia?
Jesteśmy po poważnych rozmowach dotyczących trasy z tym programem po Azji i USA. Natomiast jeszcze w tym roku, przed świętami ukaże się na rynku DVD z koncertu "Night in Calisia" z Sali Kongresowej w Warszawie, która będzie wydana przez TVP.

A czy będzie tura po Polsce?
W sumie w Polsce zagraliśmy w tym roku 5 koncertów.
Byłoby ich więcej, gdyby nie inne, wcześniejsze zobowiązania koncertowe Breckera, czy też moje, które często kolidują z terminami organizatorów.
Grammy zaskoczyła nas wszystkich... Ale co się odwlecze, to nie uciecze...
Płyta "Night In Calisia" w Polsce zdobyła już status "podwójnej platyny". A jak sytuacja wygląda w świecie?
Gdyby nie ukazanie się płyty na rynku amerykańskim, nie byłoby nagrody Grammy. W sumie "Night in Calisia" jest znana na całym świecie, czego dowodem jest niedawny koncert w Japonii w ramach największego festiwalu jazzowego w Azji i dalsze plany koncertowe z tą muzyką na następny rok.

Wspomnieliśmy tutaj Randy'ego Breckera. Współpracowaliście nie tylko przy tym projekcie. Jak się z nim współpracuje. Jak go Pan poznał i kim jest on dla Pana?
Randy Brecker to jedna z największych żyjących legend amerykańskiego jazzu. Współtwórca stylu fusion, który wspólnie z bratem Michaelem założył słynny zespół Breckers Brothers. Teraz w Japonii przekonałem się, jaką popularnością cieszy się do dzisiaj ta grupa. W Japonii, która jest drugim rynkiem muzycznym na świecie, Randy Brecker jest muzykiem, którego rozpoznawalność jest niesamowita. Na przykład zaprosiła go szkoła muzyczna w Tokio, aby przed nim zagrać "Skunk Funk". I było to wielkie święto dla tej szkoły, 200 małych Japończyków i Japonek grało jego "Skunk Funk"... wow! To było coś niesamowitego. To wielki muzyk znany wszędzie, a przy tym bardzo skromny. W jego przypadku jakość idzie w parze ze skromnością. Poznaliśmy się w 1995 roku. Graliśmy zresztą na festiwalu Poznań Jazz Fair. Były nawet dwa koncerty. Po pierwszym, który był znakomicie przyjęty, otrzymaliśmy zaproszenie na drugi. I zagraliśmy go wracając z całej trasy. To było tuż przed nagraniem naszej pierwszej wspólnej płyty "Turtles".

Cały czas mówimy o dwóch projektach "Night In Calisia" i "Struny na Ziemi". Czy w związku z tym ma Pan czas na realizację innych swoich planów?
Plany są takie, że teraz konsumuję to, co wynika bezpośrednio z zainteresowania moją muzyką po otrzymaniu Grammy, również tą z przeszłości. Wszystkie projekty, które z perspektywy czasu wydają się dość odległe, znowu nabrały wigoru i odżyły. Choćby Misterium "Stabat Mater" z chórem gregoriańskim, nie mówiąc o Trio czy moich solowych koncertach. Wszystkie projekty teraz pracują równolegle i to jest niesamowite, jak przywilej bycia zwycięzcą Grammy zmienił radykalnie na plus nastawienie mediów i słuchaczy w stosunku do mojej twórczości. Ale już niedługo ukaże się na rynku moja solowa płyta z fortepianowymi improwizacjami do muzyki Lutosławskiego. Jestem też w trakcie nagrań mojego nowego albumu z Trio. Z drugiej strony mi się nie śpieszy. Po prostu nie muszę kolejnymi płytami na siłę i za wszelką cenę udowadniać, kim jestem.
Włodek Pawlik Urodził się 4 października 1958 roku w Kielcach. Pianista, kompozytor i aranżer muzyki jazzowej, filmowej i teatralnej. Absolwent klasy profesor Barbary Hesse-Bukowskiej na Uniwersytecie Muzycznym w Warszawie. Aktualnie na uczelni tej prowadzi wykłady z improwizacji. Ukończył też Hochschule fur Musik und Darstellende Kunst w Hamburgu. Who is Who At The North jazz Festival nazwał go Vladimirem Horovitzem Jazzu.

6 października Włodek Pawlik zagra w poznańskim Teatrze Wielkim razem z wokalistami Lorą Szafran, Markiem Bałatą, aktorem Andrzejem Sewerynem oraz swoim Triem koncert "Struny na Ziemi". Jego organizatorem jest Impresariat Muzyczny Duo. Bilety kosztują od 40 do 120 zł .

Jarosław Iwaszkiewicz (1894-1980) wybitny polski poeta, prozaik i eseista,autor librett współtwórca grupy poetyckiej Skamander

Jeśli tysiące ludzi płaci za bilety i przychodzi na koncerty jazzowe to jest to coś niesamowitego. To dobry znak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski