Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bursztynowa gorączka na polach pod Lubartowem. O poszukiwaczach krążą legendy

Agnieszka Kasperska, Aleksandra Dunajska
O tym, że bursztyn na Lubelszczyźnie jest, wiadomo od lat. Tajemnicą pozostaje, czy opłaca się go wydobywać. Mimo to już dziś jantarowe perspektywy rozbudzają nadzieje.

Życie w rejonie Leszkowic i Górki Lubartowskiej toczy się leniwie. Mieszkańcy pracują na roli. Jeszcze kilka lat temu emocje rozgrzewały tu wieści o planach budowy w okolicy lotniska. Na planach się skończyło i dzisiaj w gminie nadzieje na nowo budzi bursztyn zalegający 30 metrów pod ziemią. - Może siedzimy na milionach? - zastanawia się pan Wojciech z Leszkowic. - Dzisiaj ziemia tutaj jest warta grosze. To ugór, nic nie rośnie, same piachy. A jeśli się okaże, że z tym bursztynem to prawda, sprzedamy ziemię za grube pieniądze. Życie pójdzie do przodu.

- Gmina będzie miała więcej pieniędzy z podatku i może by nam zrobili drogę normalną, asfaltową, a nie jak teraz - żużlówkę - dodaje pan Marcin, jego sąsiad.

Inni mają nadzieję na pracę. Dwaj 20-latkowie piją piwo przed sklepem. Pierwszy: - Jestem pomocnikiem murarza. Pracuję po 12 godzin, a potem jeszcze jadę w pole. Czasami jadę do pracy w poniedziałek i wracam w piątek, bo jak pracujemy daleko, to nie ma sensu się wozić i tracić na paliwo. A tak, jakby tu jakieś wydobycie szło, to i praca na miejscu by była i zarobki dobre.
Drugi: - I coś by się działo, bo teraz to tylko piwo pod sklepem. Ludzie by przyjechali, jakieś knajpy pootwierali, odżyłaby wieś.

Skarb ze studni

Jak wynika z przygotowywanego przez Państwowy Instytut Geologiczny "Bilansu zasobów złóż kopalin w Polsce" z końca ub. r., udokumentowanych zasobów bursztynu jest w Polsce 1118 ton. Z tego w złożu Górka Lubartowska - 1088. - Są też badania, z których wynika, że w trójkącie Parczew - Lubartów - Radzyń Podlaski może być nawet 265 tys. ton surowca - uważa starosta parczewski Waldemar Wezgraj.

Wszystkie takie dane opierają się jednak na badaniach sprzed co najmniej 30 lat, dodatkowo robionych nie w celu znalezienia bursztynu, ale przy okazji szukania węgla czy gazu. Eksperci przyznają też, że mogą być obarczone sporym błędem. Mimo wszystko u wielu mieszkańców rozbudzają fantazje. Tym bardziej, że ich wyniki od lat potwierdzają w praktyce, znajdując złotawe kamyki np. na kartofliskach. - Nawet niedawno był u mnie rolnik i mówił, że przy wierceniu studni uzbierał cały koszyk bursztynu - relacjonuje Stanisław Dawidek, wójt gminy Siemień w powiecie parczewskim.

- Jak babka z dziadkiem studnie kopali, to też znaleźli dużą bryłkę - przekazuje rodzinną legendę pani Ewa z Górki Lubartowskiej. Kamienia pokazać nie może, bo "gdzieś przepadł". Pan Marcin z Parczewa przyjeżdża do Górki do rodziny żony: - Próbowaliśmy ze szwagrem do czegoś się dokopać. Tak normalnie, łopatami. Wykopaliśmy dziurę głębszą niż na fundamenty, ale nic nie było. Podobno ten bursztyn bardzo głęboko jest.

Miejscowi przekazują z ust do ust informacje o nielegalnych poszukiwaniach bursztynu. Podobno nocami w okolicach Górki jeżdżą busy, przewożą jakieś rury. A potem kopią. Ale to raczej legendy, jakiekolwiek ślady prac trudno odnaleźć. Informacji nie potwierdza też policja. - Nie mieliśmy żadnych takich zgłoszeń. Raz zdarzył się incydent, że firma, która miała pozwolenie na poszukiwanie, pomyliła działki i zaczęła wiercić nie na tej, na której powinna. Poskarżyła się nam właścicielka, ale później jakoś się z tą firmą dogadała - opowiada Grzegorz Paśnik z Komendy Powiatowej Policji w Lubartowie.

Informacja o rzekomych nocnych próbach kradzieży bursztynu trafiła też do Urzędu Marszałkowskiego (wydaje zezwolenia na prace poszukiwawcze). Okazało się, że zuchwali złodzieje jantaru to w rzeczywistości robotnicy kopiący doły pod światłowody.

Głęboko, trudno, drogo

Skoro nie od dziś wiadomo, że złoża bur-sztynu u nas są, dlaczego do tej pory nikt się po nie nie schylił? Powodów jest co najmniej kilka. - Bursztyn zalega u nas na głębokości 20-30 metrów, czyli głębiej niż na Pomorzu. Zlokalizowany jest pod nadkładem, który stanowią piaski i gliny - wyjaśnia Joanna Policha, lubelski geolog wojewódzki. - Dodatkowo złoże jest zawodnione. Wydobycie jest więc trudne. Mniejsze zastosowanie ma metoda hydrauliczna (przez wypłukiwanie - dop. red.) niż gdyby nadkład był wyłącznie piaszczysty. Konieczne jest stosowanie metody odkrywkowej, przy jednoczesnym odwadnianiu złoża. A to rozwiązanie dużo droższe - dodaje.

Ponad dziesięć lat temu jantaru w okolicach Lubartowa poszukiwał Grzegorz Rutkowski, jubiler z Garwolina. Zadanie przerosło go jednak finansowo. - Wiertnia pracowała cały dzień, ale nie przebiła się przez zalegającą na różnej głębokości płytę wapienną. Żeby dotrzeć do bursztynu, trzeba byłoby ją zdjąć, czyli działać metodą odkrywkową. A na to nie miałem pieniędzy, bo musiałby pracować ciężki sprzęt, trzeba mieć też teren do odkładania ziemi - tłumaczy.

Rutkowski zrezygnował, ale w okolicach Lubartowa coraz częściej pojawiają się kolejni przedsiębiorcy. Bursztynnicy są zmuszeni lokalizować nowe źródła złocistego minerału. Około 90 proc. jego światowych zasobów znajduje się w Rosji. Największa kopalnia to Kaliningradzki Kombinat Bursztynowy. - Ale Kaliningrad jakiś czas temu wstrzymał eksport, a w związku z tym ceny wzrosły horrendalnie - tłumaczy Krzysztof Lalik z firmy Golden Amber z Gdańska.

Urząd Marszałkowski w ub.r. zatwierdził warszawskiej firmie Euro - City - Investment projekt robót geologicznych na 15 hektarach prywatnych działek w gminie Ostrówek. - Firma nie przystąpiła jednak do prac - mówi Joanna Policha. Także w ub.r. o zgodę na badanie złóż na działkach należących do samorządu województwa w gminach Niedźwiada i Ostrówek (kupiono je z myślą o budowie lotniska) wystąpiła spółka Ars - Pool z Jasła. Firma nie uzupełniła jednak niezbędnych dokumentów i sprawa utknęła. Próby podejmowali też mieszkańcy na własnych działkach w gminach Ostrówek i Niedźwiada. - Wydaliśmy dwóm osobom prywatnym pozwolenia na prace poszukiwawcze. Wiercenia zakończyły się jednak negatywnie - bursztynu nie znaleziono - informuje Policha.

Największa perspektywiczność
Starosta parczewski Waldemar Wezgraj uważa, że bardziej obiecująco przedstawiają się plany firmy Golden Amber, która w październiku ma zacząć poszukiwania bursztynu w gminie Siemień. Na mapie dokumentu Ministerstwa Środowiska z 2010 r., dotyczącego złóż bursztynu właśnie, m.in. Siemień został uwzgędniony wśród "obszarów o największej perspektywiczności". Finansowanie badań - kilkaset tysięcy złotych - zapewni Urząd Miasta Gdańska, z którym samorządowcy z Parczewa oraz bursztynnicy podpisali w lipcu list intencyjny o współpracy.

Badania mają być przeprowadzone georadarem, czyli bezinwazyjnie. Pokażą, czy bursztyn jest i na jakiej głębokości. Jeśli wyniki będą optymistyczne, firma wystąpi o zgodę na rozpoznawanie złoża i rozpocznie wiercenia. Dopiero one pozwolą ocenić, jak duże są pokłady surowca i czy opłaca się go wydobywać. - Nie chcę dziś prognozować, wszystko pokażą badania - podkreśla Krzysztof Lalik. - Myślę jednak, że prędzej czy później wydobycie tutaj ruszy. Dzisiaj w Polsce nie ma ani jednej kopalni bursztynu.

Ostrożnie z wizjami

- Ten bursztyn to byłaby dla nas szansa - ocenia wójt Stanisław Dawidek. - Ludzie liczą, że będą mogli ziemię sprzedać bursztynnikom za dobre pieniądze. A ja liczę, że wpływy do gminnego budżetu się zwiększą. I że powstaną nowe miejsca pracy przy wydobyciu, sortowaniu, transporcie.

Nie wszyscy są jednak aż tak optymistyczni. Jedna z kontrowersji dotyczy wpływu ewentualnego wydobycia na środowisko. - Zawsze przy takich pracach rodzą się obawy o naruszenie stosunków wodnych na danym terenie - mówi Krzysztof Gorczyca, prezes Towarzystwa dla Natury i Człowieka.

- Kluczowe jest, jak firmy będą chciały wydobywać bursztyn. Sposób odkrywkowy spowoduje degradację krajobrazu - uważa Janusz Marzęda, wójt Niedźwiady.

Joanna Policha nie potwierdza tej tezy: - Z raportów, które przygotowywaliśmy, wynika, że zarówno metoda hydrauliczna, jak i odkrywkowa mają plusy i minusy dla środowiska. Pamiętajmy też, że zanim rozpoczęłoby się jakiekolwiek wydobycie, inwestor musiałby otrzymać decyzję środowiskową.

Sceptycznie do bursztynu odnoszą się też niektórzy mieszkańcy. - A na co nam to? - krzyczy na oko 60-letnia kobieta spaceru-jąca w okolicach kościoła w Leszkowicach z wnukami. - Źle jest dzisiaj?! A tak przyjadą i całą ziemię rozryją.

Krzysztof Karczmarz, wójt Ostrówka, wylicza, że korzyści dla budżetu gminy z samego wydobycia byłyby niewielkie. - Prawdziwy zysk widzę, owszem, ale z towarzyszącej infrastruktury, jakichś fabryczek zajmujących się obróbką, może restauracji czy hoteli, które otworzyliby mieszkańcy - ocenia. - Zresztą, to wszystko na razie pieśń przyszłości, trzeba poczekać. U nas były już próbne odwierty ropy, planowano lotnisko i elektrownię w Luszawie. Z rezerwą podchodzę więc także do wizji bursztynowych.

Skąd ten bursztyn? Joanna Policha, geolog wojewódzki: - Na naszym terenie w późnym eocenie, który panował od 56 do 40 milionów lat temu, nastąpiła transgresja morska, czyli teren pokryło morze. Powstały piaski kwarcowo-glaukonitowe z liczną fauną. Rzeka z północy utworzyła w okolicach Parczewa deltę. Woda nanosiła tu materiał roślinny z żywicami drzew iglastych, który osadzał się w delcie. Tak powstał bursztyn.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski