Gra miejska: Poszukiwacze penetrują Lublin i znajdują ukryte skarby

- To wymagająca zabawa. Chodzi o znalezienie skrzynek i pudełek najróżniejszej wielkości, które zazwyczaj umieszczane są w miejscach ciekawych historycznie - podpowiada Gosia. - Skarby mogą być w najróżniejszych miejscach, np. przyczepione magnesem do rynny, zakopane w ziemi czy zawieszone na lince.

Gosia Dużyńska zabawę z geocachingiem rozpoczęła dwa lata temu, po przeczytaniu artykułu na ten temat na fanpage'u Martyny Wojciechowskiej. - Umówiłem się kiedyś z Gosią na spotkanie, na którym postanowiła pokazać mi tę zabawę. Tak mi się spodobało, że tego samego dnia umówiliśmy się na kolejne poszukiwania - tak Bartek Woźniak wyjaśnia swoją fascynację geocachingiem. - Wielu ludzi rezygnuje już za pierwszym razem, bo skrzynka np. umieszczona jest w trudno dostępnym miejscu. Czasami można krążyć kilkadziesiąt minut w kółko i nic nie znaleźć, ale warto włożyć trochę wysiłku. Satysfakcja, że się odnalazło skarb jest wielka - zachęca Gosia.

- Gra zmusza też do zatrzymania się na chwilę w jednym miejscu, spędzenia tam trochę czasu, co sprzyja poznaniu jego historii - wtóruje jej Bartosz. - To również spełnianie marzeń z dzieciństwa, gdy każdy z nas chciał być jak Indiana Jones.

Do zabawy wystarczy urządzenie GPS lub telefon z aplikacją geocachingu. Wyświetla on lokalizację skarbów ukrytych w okolicy, ich koordynaty, podpowiedzi, gdzie się znajdują, oraz informacje na temat miejsca ich ukrycia.

- W pojemnikach można odkryć ciekawe przedmioty, które zostawił właściciel. Ja znalazłam np. zabytkowe monety czy małą harmonijkę. Ale możemy zabrać skarb tylko wtedy, gdy zaoferujemy coś w zamian - przypomina Gosia.

Na świecie jest ponad 20 mln skarbów ukrytych w różnych zakamarkach globu. W Lublinie i okolicach jest ich kilkaset.

Zainteresowanych odsyłamy na stronę www.geocaching.com.