Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy muzeum lubelskiej techniki powstanie w budynku Vetterów? (ZDJĘCIA)

Marcin Jaszak
Już niedługo perełki muzealnicze mogą na zawsze "wyjechać" z Lublina
Już niedługo perełki muzealnicze mogą na zawsze "wyjechać" z Lublina Archiwum Sebastiana Zonika
Aleksandra Kuczyńska-Zonik i Sebastian Zonik przedstawiają projekt muzeum techniki w Lublinie. Dzięki temu niszczejący budynek dawnej fabryki słodu Vetterów zyskałby nowe życie.

Motocykle, samochody, autobusy, samoloty. Jedne naznaczone zębem czasu, inne lśniące od pasji i uczuć włożonych w ich restaurację. Obok nich stare szalkowe wagi, maszyny rolnicze, części historycznych sprzętów używanych w lubelskich fabrykach czy chociażby gwoździe produkowane swego czasu w naszym mieście. Jednym słowem muzeum, a raczej centrum zabytków lubelskiej techniki, technologii i inżynierii miejskiej, które w przeciwieństwie do innych muzeów, tętni życiem. Wszystko to w postindustrialnym klimacie pomieszczeń dawnej fabryki słodu Vetterów przy ulicy Misjonarskiej.

Mrzonki? Czy raczej realny pomysł na zagospodarowanie niszczejącego budynku fabryki i wykorzystanie potencjału lubelskich pasjonatów motoryzacji i techniki. W pierwszym przypadku prawdziwe perełki muzealnicze "wyjadą" na zawsze z Lublina, w drugim przypadku dołączymy do grona miast, w których działają multimedialne muzea, gromadzące eksponaty i czerpiące inspiracje z najbliższej, lokalnej historii.

Pomysł powstał około sześć lat temu. Od tamtego czasu jest przedstawiany w Urzędzie Miasta i nadal czeka na zielone światło. Na czym miałoby polegać całe przedsięwzięcie?

- Przede wszystkim na wykorzystaniu setek eksponatów, które już posiadamy. Projekt powstał dzięki pomocy lubelskich miłośników pojazdów zabytkowych, ze szczególnym wsparciem Bractwa Harley-Davidson Lublin, LGW "Partyzant" oraz zainteresowanych tym indywidualnych kolekcjonerów, którzy chętnie udostępniliby i zaprezentowali swoje zbiory. W naszym regionie działa również wiele mniej lub bardziej formalnych grup miłośników motoryzacji, kolejnictwa, lotnictwa, modelarstwa, które zrzeszają setki członków. Ich zbiory i samo zaangażowanie to ogromny potencjał już na samym starcie całego przedsięwzięcia - tłumaczy Sebastian Zonik, jeden z pomysłodawców muzeum i kolekcjoner starych motocykli.
Jak się okazuje, nie są to jedynie słowa. Lubelscy kolekcjonerzy zaoferowali już ponad sto zabytkowych motocykli ze swoich zbiorów.

- Do tego dochodzą jeszcze samochody oraz wszelkie zabytki gromadzone przez miejscowych pasjonatów. Już teraz możemy wystawić ponad sto motocykli. Byłaby to największa kolekcja w Polsce. Poza tym, jeśli udałoby się ruszyć z pomysłem, to jesteśmy w stanie zaprezentować przekrój polskiej motoryzacji motocyklowej, zaczynając od pierwszego wyprodukowanego modelu motocykla Sokół, poprzez WFM-ki, SHL-ki, WSK-i, aż do dzisiaj. Można powiedzieć, że ta kolekcja jest ewenementem na skalę światową, bo nawet w muzeach fabrycznych często brakuje wielu eksponatów - wylicza Zonik.

Motocykle i samochody to niejedyne eksponaty, jakie znalazłyby się w muzeum.

- Chcemy czerpać z dorobku lubelskiej inżynierii. Przecież tu działały chociażby zakłady mechaniczne Plage i Laśkiewicz, WSK Świdnik, FSC Lublin, odlewnia URSUS, fabryka gwoździ i drutu, kilka browarów, fabryka maszyn i narzędzi rolniczych Mieczysława Wolskiego, garbarnia braci Domańskich czy młyn Krauzego. Poza tym wiemy, że w wielu mniejszych miejscowościach stoją jeszcze chociażby stare motopompy czy wozy strażackie, które trafiają na złom. Wiele gmin oferowało już nam przekazanie takich zabytków - mówi Aleksandra Kuczyńska--Zonik, jedna z pomysłodawczyń muzeum.

Najważniejsze jest jednak to, że eksponaty to jedynie wstęp do całego przedsięwzięcia.

- Idea jest taka, że byłaby to instytucja kulturalna i edukacyjna. Pomysł utworzenia muzeum zrodził się również pod wpływem działalności innych podobnych instytucji. Muzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach, Muzeum Inżynierii Miejskiej w Krakowie, Muzeum Techniki w Warszawie, muzea w Gdyni - Chyloni, Białymstoku, Krośnie oraz w Szczecinie. Jak widać, nie jest to pomysł nowy, ale formuła, która zakłada "żyjące" muzeum, się sprawdza - twierdzi Kuczyńska-Zonik.

Aby wyjaśnić całą ideę, warto powołać się chociażby na wspomniane muzeum w Otrębusach. Muzeum, oprócz wystawiania eksponatów, organizuje przyjęcia, konferencje, imprezy integracyjne w pomieszczeniach wystawowych oraz w zabytkowych autobusach. Organizuje również wycieczki po Warszawie w stylu PRL. Ich uczestnicy podróżują słynnymi "Ogórkami" i innymi pojazdami z tamtego okresu - warszawami, syrenkami, wartburgami czy trabantami. Na stronie muzeum cały czas publikowane jest ogłoszenie o poszukiwaniu nowych eksponatów związanych nie tylko z techniką.
Jak podkreśla Sebastian Zonik, wynajmowanie zabytkowych aut czy motocykli na śluby i inne uroczystości jest dziś normą.
- Indywidualnie trudno jest zorganizować kilka aut czy motocykli do takiego orszaku. My mielibyśmy taką ofertę. Zresztą sami z żoną jechaliśmy do ślubu motocyklem, który mogłem wybrać spośród kilkudziesięciu jednośladów z mojej kolekcji.

- To akurat bardziej spektakularna i rozrywkowa oferta tego muzeum. My oprócz takich przedsięwzięć chcielibyśmy skupić się na współpracy ze szkołami, gościć uczniów na ciekawych lekcjach. Już teraz nawiązaliśmy wiele kontaktów w placówkami oświatowymi i wiemy, że tego typu oferta cieszyłaby się dużym zainteresowaniem - mówi Aleksandra Kuczyńska-Zonik.
Kolejną pozycją w ofercie muzeum miałaby być biblioteka techniczna.

- Biblioteka, w której byłyby zdigitalizowane wszystkie zbiory i książki związane z branżą. Można się też pokusić o nagranie rozmów z żyjącymi jeszcze konstruktorami. Zresztą do wielu modeli brakuje jakiejkolwiek dokumentacji. Zdobycie informacji technicznych o niektórych motocyklach graniczy z cudem. Chcielibyśmy zgromadzić takie właśnie dokumenty - podkreśla Sebastian Zonik.

Największy problem wiąże się z lokalizacją lubelskiego muzeum.

- Proponowano nam wiele budynków. W 2013 roku spotkaliśmy się z zastępcą prezydenta Katarzyną Mieczkowską-Czerniak oraz Hubertem Mącikiem, miejskim konserwatorem zabytków. Zaproponowano nam wtedy umieszczenie przyszłej instytucji w fabryce słodu Vetterów. Architekci Michał Fronk i Krzysztof Jaraszkiewicz opracowali koncepcję zagospodarowania budynku oraz wizualizacje. Niestety, na decyzję czekamy do dzisiaj - wyjaśnia Kuczyńska-Zonik.

Jak podkreślają pomysłodawcy - w ciągu dwóch lat dowiemy się, czy idea muzeum wejdzie w życie.

- Chcielibyśmy, aby nasze zbiory służyły ludziom. Nie są po to, aby kurzyły się gdzieś w magazynach. Już w tym momencie motocykle z mojej kolekcji stoją w paru miejscach, ze względu na brak miejsca. W domu, u znajomych, rodziny czy w pracy. Podobnie jest z wieloma kolekcjami w regionie. Część z motocykli stoi w innych muzeach i te instytucje na bieżąco zgłaszają się do nas z ofertą wystawienia u nich naszych pojazdów. Jeśli nie powstanie muzeum w Lublinie, nasze eksponaty zwyczajnie "rozejdą" się po Polsce - podkreśla Sebastian Zonik.

Słodownia przy ul. Misjonarskiej została uruchomiona w 1892 roku przez Vetterów.
Czy ten wyjątkowy obiekt kiedykolwiek dostanie szansę na drugie życie? Ciągle nie ma jasności co do tego, kto jest właścicielem byłej słodowni przy ul. Misjonarskiej - gmina Lublin, Skarb Państwa czy spadkobiercy byłych właścicieli. Urząd
Miasta nadal czeka na rozstrzygnięcie tej kwestii. Sprawa jest w sądzie od dwóch lat - w lipcu 2014 r. trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski