Wybory samorządowe 2014: Żuk obiecuje 10 tysięcy miejsc pracy

Żuk wyliczał, że około 3 tys. może powstać w firma outsourcingowych, 2 tys. w sektorze IT, kolejne 2 tys. w przemyśle (np. w Lubelli i firmach działających na terenie dawnej fabryki samochodów). Pozostałe miałyby powstać w planowanej do powiększenia strefie ekonomicznej na Felinie.

Jednym z magnesów dla przedsiębiorców ma być powstawanie powierzchni magazynowych (np. planowana przy Mełgiewskiej inwestycja Goodmana) i biurowych. – W 2010 r. tych ostatnich było w mieście 75 tys. mkw, dziś już 140 tys. mkw. W ciągu czterech lat ta liczba wzrośnie o kolejne 200 tys. mkw bo powstanie m.in. centrum biurowe przy ul. Nałęczowskiej – mówił Żuk.
Inwestorów chce zachęcać także wydłużeniem okresu zwolnienia od podatku dla nowych inwestycji: z trzech do pięciu lat w specjalnej strefie ekonomicznej i z roku do trzech poza strefą.

Krzysztof Żuk przyznał, że inwestorów przyciągają do Lublina także tańsi niż w innych częściach kraju pracownicy. – Ale niższe wynagrodzenia nie oznaczają „taniej siły roboczej”. Np. firmy zlokalizowane w strefie na Felinie oferują godziwe warunki płacowe. Pamiętajmy też, że koszty utrzymania w Lublinie są niższe niż w Warszawie czy Krakowie – mówił. – Poza tym - przeciętna płaca w centrach usług w Lublinie jest taka sama jak na Śląsku – dodał.

W kampanii przed wyborami w 2010 Krzysztof Żuk zapowiadał, że przez cztery lata pojawi się w Lublinie trzy tysiące nowych miejsc pracy. W niedzielę przekonywał, że obietnicę zrealizował trzykrotnie. Wyliczał, że powstało m.in. 1335 etatów w firmach świadczących usługi dla biznesu, 510 w branży IT, 475 w logistyce i transporcie a 100 w biotechnologii. Dodatkowo – 1600 miejsc pracy w handlu (nowe galerie) a 3 610 stworzyli sami lublinianie - w ramach samozatrudnienia.