Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skandal! W chełmskim szpitalu pacjent zmarł w toalecie. Ciało znaleziono po dobie

Katarzyna Sobczuk-Wójciszyn
W chełmskim szpitalu znaleziono w piątek ciało 45-latka. Mężczyzna zniknął dzień wcześniej z oddziału ratunkowego. Miał ranę głowy.
W chełmskim szpitalu znaleziono w piątek ciało 45-latka. Mężczyzna zniknął dzień wcześniej z oddziału ratunkowego. Miał ranę głowy. KS
45-letni mężczyzna trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy chełmskiego szpitala 23 października o godz. 5.37. Stwierdzono tłuczoną ranę głowy, po opatrzeniu pacjent miał czekać na konsultację neurologiczną i tomograficzne badanie głowy. Mężczyzna zniknął, a jego ciało znaleziono w toalecie dopiero następnego dnia około godziny 10.30. Teraz prokuratorzy wyjaśnią okoliczności jego śmierci.

Jak to jest możliwe? Gdzie byli pracownicy szpitala, gdy 45-latek umierał zamknięty w łazience? Na te pytania szukaliśmy odpowiedzi w chełmskim szpitalu. - W tej chwili ciężko jest mi jednoznacznie skomentować to, co się stało. Mogę jedynie powiedzieć, że ten mężczyzna był częstym bywalcem naszej placówki. W tym roku na SOR był 12 razy, rok wcześniej 10 razy - wyjaśnia Arnold Król, zastępca dyrektora Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Chełmie.

Jak ustaliliśmy, mężczyzna nie stronił od alkoholu. Feralnego wieczoru ze środy na czwartek również pił. Najprawdopodobniej potknął się i rozbił głowę, dlatego trafił do szpitala. Został doraźnie opatrzony i miał czekać na dalsze badania. - Pielęgniarki relacjonowały mi, że pacjent bardzo często, podczas wcześniejszych wizyt, znikał z oddziału, gdy tylko poczuł się lepiej. Jak mnie poinformowano, mężczyzny szukał dyżurny pielęgniarz i jedna z pielęgniarek - wyjaśnia Król.

Jak to się stało, że mężczyzny nie odnaleziono? Dyrektor szpitala tłumaczy, że dopiero analiza monitoringu pozwoli wyjaśnić, jak doszło do tragedii. - Nie wiemy, jak długo ten mężczyzna przebywał w łazience, ani kiedy do niej trafił - dodaje Król.

Dlaczego nikt się nie przejął zniknięciem 45-letniego pacjenta? Czyżby dlatego, że pracownicy szpitala znali go z nie najlepszej strony? - Człowiek jest człowiekiem bez względu na to, czy jest trzeźwy, czy pijany! Faktem jest powszechne poczucie pogardy do osób pijanych, ale to nie powinno nikogo usprawiedliwiać - mówi prof. dr hab. Lesław Hostyński, kierownik Zakładu Etyki UMCS w Lublinie. - Każde życie jest tak samo ważne. Fakt, że pacjent mógł być pijany, nie zwalnia lekarza zarówno z odpowiedzialności moralnej, jak i karnej. Niestety, mamy do czynienia z głębokim zdemoralizowaniem części środowiska lekarskiego.

Dyrekcja szpitala nie chce jeszcze wyciągać konsekwencji wobec pracowników. Nie wiadomo, czy takie w ogóle będą. Śledztwo w sprawie tragicznej śmierci prowadzi chełmska prokuratura. – Poprosiliśmy prokuraturę o to, by mężczyźnie zrobiono sekcję zwłok, która przede wszystkim pozwoli przybliżyć godzinę śmierci oraz być może da odpowiedź na pytanie, dlaczego 45-latek zmarł – wyjaśnia Król. – Dopiero, gdy policja przeanalizuje nagrania z monitoringu, będziemy mieli podstawę, by ewentualnie wszcząć postępowanie wobec pracowników. Podkreślam, że nam też zależy na wyjaśnieniu tej sprawy.

Sekcja zwłok 45-latka została przeprowadzona we wtorek. Teraz śledczy czekają na jej wyniki.

To nie pierwszy taki przypadek w szpitalu

- W tym szpitalu nie przejmują się trzeźwymi pacjentami, a co już mówić o pijanych. Ci są pozostawieni sami sobie - mówi mieszkanka Chełma, która była świadkiem, jej zdaniem, nieetycznego zachowania personelu wobec poważnie poparzonego, pijanego mężczyzny. - Siedział biedny na SOR, z opuchniętą ręką, z której płatami schodziła skóra i kapała ropa. A co mówiły pielęgniarki i lekarze? Jak się pijany załatwił, tak teraz ma. To znieczulica.

Przypadek 45-latka umierającego w łazience nie jest jednostkowy. W chełmskim szpitalu bardzo często dochodzi do dziwnych zbiegów okoliczności lub dziwnych zastojów czasowych. Tylko w ciągu kilku ostatnich lat opisywaliśmy przypadki: śmierci mężczyzny z winy wadliwego respiratora, urodzenia noworodka na podłodze, śmierci pielęgniarki, która w porę nie została zoperowana czy samobójczej śmierci mężczyzny, który wyskoczył przez szpitalne okno. W części tych spraw toczy się postępowanie przed sądem, inne zostały uznane za przypadek.

- W szpitalu pracuje za mało pielęgniarek, ale jednocześnie mam wrażenie, że te, które tam są, nie zajmują się należycie swoimi obowiązkami. Bardzo często z placówki znikają pacjenci, często z urazami głowy, bo zwyczajnie nikt ich nie pilnuje. Sprawy te jednak są zamiatane pod dywan przez ordynatorów oddziałów - mówi nam anonimowo jeden z pracowników placówki.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski