Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Medfuture - Medyczne zawody przyszłości. Na fantomach uczą się, jak leczyć starsze osoby

Dorota Krupińska
Przyszli lekarze podczas zajęć samodzielnie muszą postawić diagnozę i zastosować odpowiednie leczenie.
Przyszli lekarze podczas zajęć samodzielnie muszą postawić diagnozę i zastosować odpowiednie leczenie.
Ćwiczą na fantomach, które reagują na ból, mówią, cierpią, a nawet mogą umrzeć. Lubelscy studenci medycyny - bo o nich mowa - uczą się w ten sposób, jak leczyć starsze osoby.

Medfuture - Medyczne zawody przyszłości - tak nazywa się nowatorski projekt prowadzony jedynie w Centrum Symulacji Medycznej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, w którym biorą udział studenci IV i V roku wydziałów lekarskich. - Nowość polega na tym, że studenci uczą się, jak leczyć i sprawować opiekę nad starszymi ludźmi w oparciu o techniki symulacji. Studenci ćwiczą na fantomach, które zachowują się jak prawdziwi pacjenci w starszym wieku - mówi dr hab. med. Kamil Torres, kierownik Centrum Symulacji Medycznej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.

Twórcy projektu zakładają, że przyszli lekarze dzięki tego typu zajęciom nauczą się, jak w swojej pracy zawodowej postępować z osobami w podeszłym wieku. - Nasze społeczeństwo się starzeje. Specyfika chorób występujących u seniorów jest inna niż u pacjentów w wieku średnim. Dlatego potrzebujemy specjalistów, którzy umieliby leczyć, wiedzieli, jak rozmawiać i podejść do ludzi starszych - podkreśla dr Torres.

Manekiny - symulatory, na których ćwiczą studenci, mają ruchome źrenice, mówią, reagują na leki, odczuwają ból. Można je też tak zaprogramować, by umarły. - Mamy takie scenariusze zajęć, w których pacjent umiera. Dla studentów to duże przeżycia, reagują różnie, zdarza się, że płaczą - opowiada dr Torres.

Lubelski program szkoleniowy obejmuje 10 zagadnień medycznych. Studenci dostają karty z dokładnymi informacjami o pacjencie, objawach choroby, jego samopoczuciu. Fantomy mają typowe dla osób starszych dolegliwości, jak np.: nadciśnienie, zaburzenia kardiologiczne, udar czy złamanie szyjki kości udowej. Studenci analizują konkretny przypadek, muszą postawić diagnozę, zastosować odpowiednie leczenie i wykonać właściwe zabiegi - np. podają leki, wkłuwają się do żyły, wykonują USG, intubują.

Zajęcia odbywają się w różnych miejscach. Czasami jest to Szpitalny Oddział Ratunkowy, szpitalna sala czy poradnia lekarza rodzinnego. Dla urozmaicenia nauczyciele wprowadzają tzw. elementy niepożądane, które mogą zakłócać pracę, jak np. awaria aparatu do zdjęć rentgenowskich. To wszystko ma nauczyć medyków samodzielnego podejmowania decyzji w środowisku bardzo zbliżonym do rzeczywistego. - Pracują sami, ale cały czas są obserwowani przez lekarzy. Każda sytuacja jest nagrywana, potem omawiana i analizowana - wyjaśnia dr Kamil Torres. Przyszli lekarze uczą się również efektywnej komunikacji w zespole czy rozmowy z pacjentem i jego rodziną.

Jak oceniają takie zajęcia? - Pozytywnie, bo możemyzastosować w praktyce wiedzę teoretyczną zdobytą przez lata studiów. Uczymy się wielu czynności, które później wykorzystamy w pracy na oddziałach szpitalnych czy ratunkowych - ocenia Marta Denisow, jedna ze studentek Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. - Najtrudniejszy jest aspekt psychologiczny, kiedy rodzinie trzeba przekazać, że pacjent umrze. Do tego też musimy się przygotować. Podobnie uważa dr Torres: - Te zajęcia to dobra szkoła, która przyda się studentom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski