9 sierpnia 2013 roku w mieszkaniu w Lubartowie znaleziono ciało 21-letniej Ani.
- Ofiara leżała w kałuży krwi. Miała ranę szyi - mówił Kurierowi sierż. szt. Grzegorz Paśnik. Niestety, prowadzona przez załogę karetki pogotowia reanimacja nie przyniosła rezultatu i dziewczyna zmarła.
W tym samym czasie w pobliskim Tarle były partner dziewczyny usiłował popełnić samobójstwo. Najpierw podpalił siebie i swój samochód, a później próbował rzucić się pod przejeżdżające ulicą auta. Jak relacjonowali świadkowie, mężczyzna odbijał się od masek kolejnych aut, których kierowcy zwalniali na jego widok i starał się wpaść pod następne.
- Kiedy policjanci przyjechali na miejsce okazało się, że mężczyzna jest poparzony. W stanie ciężkim, z poparzeniami które zajmowały ok. 40 procent powierzchni ciała został przewieziony śmigłowcem do szpitala w Lublinie - mówił sierż. szt. Grzegorz Paśnik.
Prokuratura powiązała te zdarzenia.
- Anna i Mateusz znali się od liceum. Stanowili parę. Przez jakiś czas mieszkali nawet razem w wynajmowanej w Lublinie stancji. Dziewczyna odeszła jednak od niego i wróciła do domu swojej mamy - mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Nieoficjalnie wiadomo, że dziewczyna bała się swojego partnera. Ten jednak nie chciał rozstania. Próbował się z nią spotykać. Wysyłał sms-y. 9 sierpnia jak mówią śledczy "zasadził się" na nią pod blokiem, w którym mieszkała. Nagrał to monitoring.
- Mateusz K. wiedział, o której godzinie matka ofiary wychodzi na spacer z psem. Kobieta wyszła zamykając na klucz mieszkanie, bo jej córka chciała jeszcze spać. Wtedy Mateusz K. podszedł pod drzwi o otworzył je własnym kluczem. Zadał ciosy nożem. Dziewczyna zmarła wskutek wykrwawienia - mówi prokurator Syk-Jankowska.
Potem pojechał popełnić samobójstwo. Przez dłuższy czas jego obrażenia uniemożliwiały śledczym postawienie zarzutów. Potem mężczyzna został podany obserwacji i badaniom psychiatrycznym. Okazało się, że w chwili popełniania zbrodni miał ograniczoną poczytalność i cierpiał na zaburzenia osobowości.
- Może to oznaczać, że sąd zdecyduje się na nadzwyczajne złagodzenie wyroku - mówi prokurator Syk-Jankowska. - Jeśli tego nie zrobi, Mateuszowi K. grozi od 8 do 15 lat pozbawienia wolności, 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocie.
Mateusz K. nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że w ogóle nie pamięta dnia, w którym doszło do zabójstwa. Śledczy mają jednak narzędzie zbrodni, którym się posługiwał. Na jego ubraniu znaleziono zaś ślady krwi zabitej dziewczyny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?