- Przed chwilą wyszliśmy od jednego lekarza. Niestety, żeby zapisać się do drugiego specjalisty, znowu musimy stanąć w kolejce, a przed nami jest jakieś 50 osób - denerwowała się wczoraj mama dwuletniej Jowity, która do Lublina przyjechała z córką z Radzynia Podlaskiego.
Inna mama, pani Barbara, Uniwersytecki Szpital Dziecięcy odwiedza nawet kilka razy w miesiącu. - W tym roku, jak przyszłam w okolicach stycznia czy lutego, to usłyszałam, że termin wizyty u neurologa mam dopiero w listopadzie. Dzisiaj czekam w kolejce, żeby uniknąć takiej sytuacji i wcześniej zarezerwować miejsce - mówi nasza rozmówczyni. W kolejce stała wczoraj z dwójką dzieci, czteroletnim Mateuszem i dziesięcioletnią Klaudią. - Takich kolejek jeszcze tu nie widziałam - przyznaje pani Barbara.
Do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego rodzice przywożą małych pacjentów nie tylko z Lublina, ale całego województwa. - Kolejki obserwujemy z reguły pod koniec roku, bo każdy chce zarezerwować jak najbardziej dogodne dla siebie terminy wizyt na kolejny rok - przyznaje Agnieszka Osińska, rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie. - Zawsze najbardziej oblegana jest poradnia kardiologiczna, ale jest za wcześnie, żeby mówić o szczegółach.
Od 1 stycznia wchodzi w życie ważna zasada - w ciągu 14 dni roboczych, od momentu zapisania się do poradni lub oddziału szpitala przy ulicy Gębali, rodzice muszą dostarczyć oryginał skierowania. Jeśli tego nie zrobią, ryzykują skreśleniem ich dziecka z listy oczekujących na wizytę u lekarza.
Więcej w jutrzejszym, papierowym wydaniu Kuriera Lubelskiego
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?