Chorzy, którzy przebywają w placówce i ich rodziny twierdzą, że panuje tu rodzinna atmosfera. - Tu jest rzeczywiście szczególnie, wiedzą jak ulżyć choremu - przyznaje pani Lucyna, jedna z 21 podopiecznych. Podobnego zdania jest rodzina. - Pracują tu ludzie, którzy czują powołanie - dodaje pan Paweł.
Dużą część załogi hospicjum stanowią przeszkoleni wolontariusze, którzy pracują w administracji, pielęgnują chorych i wspierają ich rozmową. Wśród nich Izabella Galińska, która pomaga już od 9 lat. - Nie jest lekko. Serce się kraje zwłaszcza, gdy pacjentami są ludzie młodzi. Ale wystarczy uśmiech chorego, żeby poczuć się lepiej - wyznaje wolontariuszka.
Po ubiegłorocznym remoncie w Hospicjum Dobrego Samarytanina opiekę miało ok. 950 osób. Większość korzystała z pomocy domowej. Mimo to wszystkie łóżka w placówce są zajęte. - Jak ludzie nie dają sami radę to proszą o hospicjum stacjonarne - tłumaczy ks. prof. Mirosław Kalinowski z zarządu placówki.
Większość, bo 65 proc. kosztów ich opieki nad pacjentami pokrywa NFZ. Resztę pieniędzy musi znaleźć Lubelskie Towarzystwo Przyjaciół Chorych. Najczęściej są to wpływy z 1 proc. dla organizacji pożytku publicznego. - To dobrze, że opiekujemy się ludźmi, którzy są na ostatnim odcinku swojego życia - twierdzi abp. Stanisław Budzik. - Jan Paweł II uczył nas, że cierpienie budzi ludzką solidarność. Cieszę się, że w Lublinie korzystamy z tej nauki - powiedział Metropolita Lubelski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
