Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnik za błąd nie płaci. Czy to oznacza, że lubelscy urzędnicy są bez skazy?

Aleksandra Dunajska
Stanisław Kujawa, właściciel firmy Nexa z Zamościa zamieścił w internecie apel do prezydenta Komorowskiego
Stanisław Kujawa, właściciel firmy Nexa z Zamościa zamieścił w internecie apel do prezydenta Komorowskiego kadr z filmu
- Urzędnicy muszą płacić za swoje błędy - mówi poseł Janusz Palikot. Umożliwiające to przepisy już są. Tylko że martwe.

Stanisław Kujawa, właściciel zamojskiej firmy Nexa, kłopoty ma od czterech lat. Od takiego czasu fiskus sprawdza, czy firma powinna otrzymać zwrot 30 mln zł podatku VAT. - Doprowadziło to zbudowaną przeze mnie firmę do upadku - twierdzi Kujawa. W czerwcu 2014 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie uznał, że przewlekłe prowadzenie postępowań w tej sprawie przez lubelski Urząd Kontroli Skarbowej ma miejsce z rażącym naruszeniem prawa (UKS złożył skargę kasacyjną od wyroku). Czy jakiś urzędnik poniesie za to odpowiedzialność? To mało prawdopodobne.

Ustawa, w myśl której urzędnicy mieli płacić za naruszenie prawa z własnej kieszeni, obowiązuje od maja 2011 r. Ale jej zapisy są martwe. - Żaden z zatrudnionych w UKS Lublin pracowników nie został pociągnięty do odpowiedzialności na podstawie powyższej ustawy - mówi Marek Kostyła, rzecznik UKS w Lublinie. Tak samo było we wszystkich pozostałych urzędach, które sprawdziliśmy: w ratuszu, urzędach Marszałkowskim i Wojewódzkim, lubelskim ZUS i w Izbie Skarbowej.

Czy to oznacza, że lubelscy urzędnicy są bez skazy? Niekoniecznie. Po prostu nigdzie nie spełniono ustawowych warunków, żeby urzędniczą odpowiedzialność można było wyegzekwować. W myśl przepisów, najpierw sąd musi ocenić, że administracyjna decyzja została wydana z rażącym naruszeniem prawa, w wyniku czego urząd wypłacił pokrzywdzonemu odszkodowanie. Dopiero wtedy szef danej jednostki uruchamia prokuraturę, która dochodzi pieniędzy od samego urzędnika.

Takich przypadków nie było, a za drobniejsze przewinienia lub takie, gdzie nie dochodzono odszkodowania, kary nie przewidziano. I tak np. jeśli prezydent Krzysztof Żuk musiał zapłacić grzywnę za "bezczynność organu", bo jego podwładni nie przekazali na czas skargi lublinianina do sądu, winny nie zostanie ukarany, a grzywnę zapłaci sam urząd, czyli podatnicy. Nikt też nie odpowie np. za to, że, jak stwierdził WSA, ustalając wysokość odszkodowań za działki przejęte pod budowę Pedetu, miasto działało przewlekle i "z rażącym naruszeniem prawa".

Janusz Kobeszko, ekspert Instytutu Sobieskiego, ocenia, że ustawa uwzględniła tylko przypadki decyzji administracyjnych, które rodzą skutki finansowe dla państwa, a nie np. takie, które przynoszą konkretne szkody przedsiębiorcom. - A niektórzy z nich mogą nie chcieć wchodzić na drogę sądową z urzędem, na terenie którego będą działali jeszcze przez lata - mówi.

Dariusz Jodłowski, prezes Związku Prywatnych Pracodawców Lubelszczyzny "Lewiatan", podkreśla jednak, że lepsza niż finansowa odpowiedzialność urzędników jest rzetelna ocena ich pracy przez przełożonych: - Potrzebne są narzędzia, które wymuszą profesjonalizm. A także szkolenia z tzw. miękkich kompetencji, niezbędnych w kontaktach z petentami.

Andrzej Wojewódzki, sekretarz miasta Lublin, podkreśla, że w ratuszu działa system oceny pracowników. - Finalny efekt takiej oceny może mieć wpływ na poziom wynagrodzenia, ale też np. na awans lub jego brak - zapewnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski