Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Iść na "Carte Blanche"? Nie widzę inaczej (RECENZJA)

Małgorzata Szlachetka
Kadr z filmu pt. "Carte Blanche" - obraz reklamowany jest przez dystrybutora jako "prawdziwa historia niezwykłego człowieka".
Kadr z filmu pt. "Carte Blanche" - obraz reklamowany jest przez dystrybutora jako "prawdziwa historia niezwykłego człowieka". materiały dystrybutora
"Carte Blanche" - ta historia jest tak nieprawdopodobna, że gdyby nie była oparta na faktach, nikt by w nią nie uwierzył.

Przypomnijmy że, film inspirowany jest historią Macieja Białka, nauczyciela historii z Lublina, który w pracy przez lata ukrywał to, że stracił wzrok.

Twórcy obrazu podkreślali w czasie konferencji prasowych, że "Carte Blanche" ma raczej optymistyczny wydźwięk. Nie wszystko w nim jednak rysowane jest w jasnych barwach. Począwszy od jednej z pierwszych scen, która umieszcza bohatera w środku jednego z najbardziej traumatycznych momentów, z jakimi człowiek musi się zmierzyć w swoim życiu.

W głównej roli oglądamy Andrzeja Chyrę - wierzymy mu od pierwszej do ostatniej minuty. Aktor świetnie wypada w scenach z Arkadiuszem Jakubikiem grającym Wiktora, przyjaciela Kacpra. Także w grze pozostałych aktorów nie usłyszymy fałszywych nut. Radzą sobie też młodzi wcielający się w uczniów Kacpra. Epizodyczną, ale ważną rolę zagrał sam Wojciech Pszoniak.

Mocnym punktem filmu są świetnie napisane dialogi. Dzięki nim w "Carte Blanche" zamiast ckliwości mamy trochę czarnego humoru. Na przykład, gdy tracący wzrok Kacper montuje w domu coraz mocniejsze żarówki Wiktor kwituje to słowami : "A to co, zakład energetyczny sponsorujesz?", albo "Co tam słychać? Więcej niż widać".

W pamięć zapada scena klasówki, gdy nauczyciel tylko słuchając klasy, odkrywa kto ściąga. Bo w "Carte Blanche" nie opowiada się słowami, co czuje osoba tracąca wzrok, ale pokazuje ten złożony proces poprzez język filmu.

Świetnym posunięciem była decyzja o tym, aby w kluczowych momentach widz widział kadr w podobny sposób , jak osoba chorująca na barwnikowe zwyrodnienie siatkówki. Najpierw obraz się zamazuje, pojawiają się na nim czarne plamy, by w końcu wszystko przysłoniła szarość.

Mieszkańcy Lublina powinni się wybrać na "Carte Blanche" chociażby po to, aby przekonać się, jak na ekranie wypada ich miasto. W filmie zobaczymy m.in. zaułki Starego Miasta, ulicę Szkolną i Lubartowską, ale też odnowiony Ogród Saski. W jednej scenie aktorzy rozmawiają na tle magicznego Zaułka Hartwigów, w kolejnej widzimy podświetlony Zamek Lubelski. No i są jeszcze tak charakterystyczne dla Lublina trolejbusy - pokazane w wyjątkowo oryginalny sposób. Fantastycznie na ekranie wypadają też ruiny dawnej odlewni Ursus. Jedno jest pewne - jeśli chodzi o filmowy potencjał Lublina, nie powinniśmy mieć żadnych kompleksów.

Lubelska premiera "Carte Blanche". Kliknij w zdjęcie, by obejrzeć relację

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski