Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Franaszek o planach Centrum Spotkania Kultur w Lublinie [ROZMOWA]

PAF
Piotr Franaszek: CSK ma być elastyczną, otwartą instytucją.
Piotr Franaszek: CSK ma być elastyczną, otwartą instytucją. archiwum
Rozmawiamy z Piotrem Franaszkiem, dyrektorem Centrum Spotkania Kultur w Lublinie, o programie działaniach i finansach placówki.

Panie Dyrektorze, wiemy z pewnością, że U2 nie zagra na otwarcie Centrum Spotkania Kultur. Bono przewrócił się na rowerze i być może nigdy nie zagra na gitarze. Więc kto wystąpi?
Co do U2, to niczego nie możemy wykluczyć, kontuzja za rok może być wyleczona. Bono przede wszystkim jest wokalistą. Na ten moment nazwy wykonawcy nie mogę zdradzić.

Ujawni Pan chociaż, skąd ten wykonawca będzie pochodził? Albo pierwszą literę nazwiska, cokolwiek?
Niestety, na to za wcześnie. Powiem tylko, że jeśli chodzi o pułap gwiazdy na otwarcie, rozmawiamy między innymi z artystami właśnie z takiej półki, jak U2, ale wydarzenie nie będzie opierać się tylko na jednym artyście.

Mówi Pan: za rok. Znamy miesiąc otwarcia?
Przełom 2015/2016. Chcielibyśmy zdążyć na grudzień, w najbliższym czasie będziemy znali ostateczny termin oficjalnego otwarcia. Zależy to od procesu budowlanego. Nie będzie to też jednorazowe wydarzenie. Teatr w Budowie powstawał latami, więc trzeba go odpowiednio przedstawić.

Skoro budowano go 40 lat, dłużej niż grobowiec Tutanchamona, to żeby oddać proporcje, otwarcie powinno trwać 4 lata.
To może lekka przesada, ale chcemy, by instytucja przedstawiła się efektownie, angażując poszczególne obszary działalności obiektu i związane z nimi środowiska. Już od początku tego roku uruchomiliśmy proces, który ma być swoistym rytuałem przejścia między Teatrem w Budowie a Centrum Spotkania Kultur. W ramach tych działań będzie można jeszcze w surowych pomieszczeniach na budowie spotkać się z wybitnymi twórcami teatru, którzy opowiedzą o doświadczeniach w tworzeniu, budowaniu własnych instytucji. Chcemy, aby dla każdego znalazło się coś "na pamiątkę" - tak, jak w przypadku upadającego muru berlińskiego

Każdy weźmie sobie do domu po tafli szyby z budowy?
Można powiedzieć, że wszyscy, jako mieszkańcy Lublina, funkcjonujemy w spektrum budowy nieskończonego teatru. Zależy nam, aby lublinianie mogli przekroczyć ten słynny budowlany płot i razem tworzyć historię. CSK ma być miejscem spotkań, a więc: elastyczną, otwartą instytucją będącą wciąż w rozwoju i procesie. Nawiążemy w ten sposób do spontanicznie stworzonej nazwy "Teatr w Budowie".

Chcecie nazwę odczarować?
Hasło "Teatr w Budowie" stało się symbolem niemocy, niespełnionych ambicji i przeszacowanej inwestycji, która kładła się cieniem na całe miasto.

Żeby nie powiedzieć: symbolem impotencji władzy.
Przewrotnie to wykorzystamy - będziemy instytucją ciągle się zmieniającą, która nigdy nie osiądzie na laurach, nie utonie w wielkich projektach, w etatach. Jako już Centrum Spotkania Kultur odniesiemy się do źródeł kultury i to już na poziomie antropologicznym. Będziemy badać podobieństwa i różnice zakodowane w języku, religii i sztuce.

A więc także muzyka, sztuka?
CSK ma być przecież "Świątynią sztuki", ale kultura w szerokim rozumieniu to także edukacja, biznes czy nawet kuchnia - znajdzie się tu też miejsce na Akademię Kulturalną. Pokażemy smaki i związane z nimi zwyczaje całego świata.

O jakich kulturach mówimy?
Nazwa zobowiązuje nas do bardzo szerokiego i uniwersalnego podejścia. Na pewno mocno eksplorowanym przez nas obszarem będzie kultura etniczna czy kultura na obszarze Europy Środkowo-Wschodniej.

Z prezentacją sztuki islamu bym uważał.
Żadnej nie możemy pominąć, oczywiście w stosowny sposób.

Mówił Pan o etatach. Ile ich będzie?
Docelowo trudno mi jeszcze określić. Jesteśmy na etapie kształtowania instytucji.

5, 15, 50?
Kilkadziesiąt osób. W tym administracja i obsługa techniczna całego obiektu. Będziemy preferować relacje menadżerskie i różne formy współpracy z organizacjami pozarządowymi.

Proszę powiedzieć, na czym bazuje Wasz program? Były koncepcje Barbary Wybacz, Tomasza Pietrasiewicza i w pewnym momencie już się w tym pogubiłem, przyznam.
Przygotowujemy autorski program. Koncepcja, którą złożyłem w konkursie, zawiera pomysły pani Barbary Wybacz i Tomasza Pietrasiewicza. Wciąż jednak prowadzimy konsultacje z lubelskimi środowiskami. Zależy mi na tym, aby CSK było dla lubelskich artystów, animatorów i menadżerów szansą, a nie konkurencją. Jesteśmy też po pierwszych rozmowach z markowymi europejskimi instytucjami, z którymi będziemy współpracować.

Jakimi?
Muzeum Brytyjskie czy Teatr Wielki - Opera Narodowa.

Czyli, na przykład: wystawa z Muzeum Brytyjskiego?
Niestety, nie mogę teraz wszystkiego powiedzieć, na pewno będą to wspólne projekty, które pokażemy tutaj i w innych miejscach w Europie.

Co dokładnie znajdzie się w CSK?
Mamy tu salę widowiskową na tysiąc osób, gdzie będzie można zorganizować koncert, prestiżową konferencję, ale i operę. Będziemy mieli jedną z trzech najlepiej wyposażonych sal operowych w Europie. Tu mogę zdradzić, że w 2016 r. operę w CSK lublinianie na pewno zobaczą. Będą tu mogły odbywać się lubelskie festiwale. Jest też kino kameralne - artystyczne, studyjne, na 160 miejsc. Sala kameralna, przestrzenie ekspozycyjne, aleja kultur. Do tego: media lab - laboratorium nowych technologii.

Komu będzie służyło?
Planujemy kilka poziomów funkcjonowania media labu. Pierwszy dla zwiedzających, którzy będą chcieli korzystać z mediateki, bawić się ciekawymi technologiami (np. technika hologramu). Zaprosimy też amatorów i profesjonalistów, którzy chcieliby realizować tu swoje projekty artystyczne i użytkowe, np. tworzyć tu filmy, muzykę czy gry komputerowe. Kolejnym obszarem instytucji jest Inkubator Przemysłów Kreatywnych - dla przedsiębiorców i artystów, którzy pracowaliby nad wzornictwem i wszelkimi twórczymi projektami do zaimplementowania w biznesie. Będziemy się starać zatrzymać w Lublinie ciekawych, wartościowych ludzi.

Czyli coś jak Park Naukowo-Technologiczny na Felinie? Mam nadzieję, że Wy będziecie działać sprawniej.
Rozumiem kulturę jako zjawisko interaktywne. Może powstać wiele ciekawych inicjatyw na styku tak wydawałoby się różnych instytucji, jak parki technologiczne, uczelnie i instytucje artystyczne. Dla Lublina wielką szansą może być wykorzystanie kreatywności i twórczości nie tylko w działaniach artystycznych, ale też ich komercjalizowanie. Wracając do tego, co znajdzie się w CSK: będzie tu też sala baletowa, przestrzenie wystawiennicze. No i dach, gdzie będzie można przebywać wśród zieleni, poczytać i coś zjeść w podniebnej restauracji. Lokali gastronomicznych będzie zresztą więcej - w całym Centrum Spotkania Kultur łącznie pięć. Na tym etapie zaplanowaliśmy też stałe ekspozycje do zwiedzania. Pierwsza trasa odsłoni idee zawarte w samym budynku, przypomni historię budowy, a w tle historię przemian społecznych i kulturowych, jakie przez 40 lat zaszły w tej części Europy. Zwiedzający zobaczą też zaplecze technologiczne sceny (tzw. Backstage tour), a zapewniam, że jest to niezwykle inspirujące. Będzie można zobaczyć sceniczne zapadnie i silniki, bawić się suwakami na konsolecie, uświadomić sobie, jak cała ta technologia działa. Do tego stała wystawa poświęcona kulturom świata, która znajdzie się w głównej alei.

Jakie instytucje zaprosi Pan do współpracy?
Na początek chcemy rozmawiać ze wszystkimi. Dalsza współpraca będzie zależeć od realnych planów i możliwości.

A bardziej konkretnie? Na przykład: środowisko fantastyki?
Nie mogę mówić o konkretach, póki nie mamy końcowych ustaleń i umów. Rozmawiałem w sprawie realnej współpracy między innymi ze środowiskiem fantastyki, folku, kina, sztuki współczesnej czy nawet z klubem wspinaczkowym mogącym wykorzystać wielkie ściany wewnątrz. Jeszcze nie do wszystkich zdążyłem dotrzeć.

Nie wiem, ile może kosztować roczna obsługa takiej instytucji, ale koszty są zapewne ogromne. Czy nie obawia się Pan, że CSK będzie zbytnim obciążeniem dla Urzędu Marszałkowskiego?
To na pewno duże wyzwanie. Wszystko zależy od polityki kulturalnej regionu i wyznaczonych celów. Nasza koncepcja stwarza duże możliwości pozyskania środków zewnętrznych, a sama instytucja przyczyni się do promocji i rozwoju województwa.

Pana odpowiedź znów jest na wysokim stopniu abstrakcji…
Jeżeli zainwestowaliśmy we wszystkie instytucje w budynku (filharmonia, Teatr Muzyczny i CSK - przyp. red.) i wydaliśmy już 200 mln zł, w tym 170 mln zł na samo CSK, to sądzę, że niegospodarnością byłoby niezrobienie teraz programu na jak najwyższym poziomie. Podstawą dla nas jest dotacja organizatora, czyli Urzędu Marszałkowskiego, ale będziemy sięgać po środki zewnętrzne, ministerialne i europejskie. Co już zresztą robimy. Nie będziemy biernie czekać na to, co da nam urząd. Rozmawiamy też z partnerami strategicznymi.

Co to znaczy "partner strategiczny"?
Poszukujemy kluczowych sponsorów, którzy zaangażują się nie tylko na zasadzie jednostronnego mecenatu, ale współpraca i współfinansowanie projektów CSK ma stanowić dla nich wartość. Są już firmy zainteresowane media labem. Proponujemy im możliwość rozwijania projektów edukacyjnych, pozyskiwania i kształcenia przyszłych kadr, realizowania projektów badawczych czy wspólnego pozyskiwania grantów w formule partnerstwa publiczno-prywatnego. W zamian oczekujemy doposażenia i współfinansowania ośrodka.

Jaki jest budżet na pierwszy rok?
Wciąż go negocjujemy. Uzależnieni jesteśmy od budowy, ostatecznego terminu otwarcia i ewentualnego zakupu dodatkowego wyposażenia. Pierwsza propozycja to milion złotych, ale pamiętajmy, że CSK otwieramy pod koniec 2015 r. Ten budżet nie pokryje kosztów samego otwarcia - tu potrzebujemy światowej promocji. Plus plan inwestycyjny, bo w trakcie budowy napotykamy na kolejne potrzeby.

Czy jest w Europie taka instytucja, która jest wzorem dla CSK?
Mamy nadzieję, że będziemy w pierwszej lidze, choć pod kątem dofinansowania lokujemy się na dużo dalszych miejscach. Przykładowo takie Centrum Pompidou czy Muzeum Brytyjskie ma gigantyczne budżety. Inspiruje mnie np. Centrum Kennedy'ego - Opera Narodowa w Waszyngtonie, bo oprócz programu artystycznego najwyższej klasy stawia też na edukację i interaktywne wydarzenia. Jeśli chodzi o wpływ na rozwój miasta, to wzorem jest Muzeum Guggenheima w Bilbao.

A nie boi się Pan, że Lublin ma aż za dużo kultury i nie będzie można przyciągnąć tu nowych widzów, słuchaczy? Wystarczy spojrzeć na Inne Brzmienia. Przyjeżdża światowa gwiazda, gra za darmo, a pod sceną nie ma tłumów, delikatnie mówiąc.
Zgadzam się, że to wyzwanie i być może należało o tym myśleć przed rozpoczęciem inwestycji, ale to nie moja kompetencja. Instytucja dedykowana jest dla całego regionu. Za jej pośrednictwem mamy zaistnieć w świecie, ale też przyciągnąć turystów. Kluczem jest jakość programu. Ważne jest, aby w Lublinie wydarzenia się nie pokrywały, lecz by program był przemyślany. Chodzi o to, aby nie konkurować, a współpracować. Mam nadzieję, że środowiska lubelskich artystów i menadżerów będą nam pomagać.

Może i tak, a może już rzucają kłody pod nogi?
(długa pauza) Jestem być może naiwny, ale wierzę, że duże idee integrują. Choć to prawda: środowiska artystyczne generalnie są bardzo… ambitne. Ale to nas tylko inspiruje.

Rozmawiał: Paweł Franczak

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski