Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W poszukiwaniu straconej nadziei...

Jacek Gallant
Kosowo pustoszeje. W zastraszającym tempie, bo od początku roku wyjechało stąd około 60 tysięcy ludzi, co w kraju z niespełna 2 milionami mieszkańców jest liczbą ogromną. W porównaniu z tym samym okresem zeszłego roku emigracja stąd wzrosła niemal sześciokrotnie. Praktycznie codziennie z dworca w Prisztinie odjeżdża kilkanaście autobusów wypełnionych do ostatniego miejsca pasażerami, którzy postanowili poszukać szczęścia gdzie indziej. Tutejsze Ministerstwo Edukacji podało, że od września 2014 ze szkół ubyło kilka tysięcy uczniów, którzy wyjechali wraz ze swoimi rodzicami.

Często decyzja o wyjeździe wydaje się być podejmowana niemal z dnia na dzień. Tak jak w przypadku pani sprzątającej u moich sąsiadów, która jeszcze dwa tygodnie temu szukała dodatkowej pracy, aby utrzymać siebie, męża i troje dzieci. W zeszłym tygodniu wszyscy wyjechali z zamiarem dostania się do Niemiec, gdzie liczą nie tylko na azyl, ale i pomoc mieszkającej tam swojej rodziny.

Zdesperowani Albańczycy z Kosowa docierają do Suboticy, miasta na północy Serbii, tuż przy granicy z Węgrami. Granicy, za którą zaczyna się Unia Europejska, a wraz z nią, jak wierzą, lepsza przyszłość. Często nie mają ze sobą nic poza pieniędzmi za sprzedany w Kosowie dobytek. Podróżują całymi rodzinami, z maleńkimi dziećmi. Omijają oficjalne przejścia graniczne, na pieszo próbując dostać się na Węgry. Laszlo Toroczkai, burmistrz przygranicznego węgierskiego miasteczka Asotthalom, do którego trafia większość Albańczyków, zaapelował o wzniesienie płotu pomiędzy Węgrami a Serbią, aby powstrzymać falę uchodźców, podobnie jak uczyniły to Stany Zjednoczone na granicy z Meksykiem. Kosowscy emigranci stanowią nie lada problem dla węgierskiej społeczności, wzniecają tam pożary, a zdarza się również, że umierają z głodu i wycieńczenia.

9 lutego br. Węgrzy oraz Serbowie uszczelnili swoją granicę i zatrzymali 550 nielegalnych emigrantów z Kosowa, których aresztowano i skazano na grzywny po 100 euro.

Problem emigracji z Kosowa stał się jednym z ważniejszych w Europie. Z ostatnich danych wynika, że liczba emigrantów z Kosowa przekracza liczbę tych z Afganistanu i Syrii. Przedstawicielstwa dyplomatyczne krajów członkowskich UE działające na tym terenie niemal bez przerwy informują, że kosowscy Albańczycy nie mają żadnych szans na uzyskanie azylu, bo przecież Kosowo jest już bezpieczne. Władze tego kraju prowadzą szeroko zakrojoną akcję propagandową, aby przekonać mieszkańców do pozostania. Czy to wystarczy? Śmiem wątpić.

Kosowo boryka się z wysokim bezrobociem, nie ma tu praktycznie żadnych inwestycji generujących miejsca pracy. Młodzi ludzie, często dobrze wykształceni, nie mają szans na znalezienie posady, chyba że w administracji publicznej, która tutaj jest zdecydowanie największym pracodawcą. Ale dostanie się do niej graniczy niemal z cudem, zwłaszcza jeżeli nie ma się w rodzinie kogoś wysoko postawionego. Do tego dochodzi korupcja, niewydolny wymiar sprawiedliwości, czy brak możliwości swobodnego podróżowania. I – pewnie jak w wielu miejscach - rozczarowanie politykami.

Podobno do tego, że akurat teraz tak wielu Albańczyków decyduje się na emigrację, przyczyniła się plotka, że niektóre kraje, w tym Niemcy i Francja, zamierzają przyznawać im status uchodźcy w związku z narastającym w Kosowie ekstremizmem islamskim. Moi znajomi Kosowianie twierdzą, że właśnie ta niesprawdzona informacja w połączeniu z widokiem kolejnych wyjeżdżających z Kosowa powoduje, że w ich ślady idą następni.

Kiedy siedem lat temu Kosowo ogłosiło niepodległość, na ulicach Prisztiny zgromadził się tłum wiwatujący na cześć nowego państwa. Towarzyszyła mu radość i wiara, że po oderwaniu się od Serbii będzie żyło się lepiej. Wtedy wszyscy mieli nadzieję, że problemy znikną. Teraz wygląda na to, że wielu z nich nadzieję straciło. Pytanie: czy uda się ją przywrócić?

PS. W miniony wtorek, wbrew woli serbskiej mniejszości, premier Kosova Isa Mustafa odwołał Aleksandara Jablanovića - z ministerialnego stanowiska. Zapobiegło to oczywiście zaplanowanym na środę demonstracjom i rozruchom w Prisztinie. Serbscy politycy wyrazili z tego powodu oburzenie i niezadowolenie. Ten temat jest m.in. przedmiotem rozmów pomiędzy Prisztiną a Belgradem pod nadzorem UE po dziewięciomiesięcznej przerwie, które rozpoczęły się 9 lutego br. w stolicy Belgii. Czy ustabilizują one sytuację i dadzą nadzieję na przyszłość Kosowa?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski