Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Była księgowa Polbusu oskarżona o finansowe przekręty. Strata – 786 tys zł

Marcin Rybak
Fot. Tomasz Hołod/zdjęcie ilustracyjne
Sądowy finał skandalu we wrocławskim Polbusie. Była główna księgowa firmy stanie przed sądem pod zarzutem niegospodarności i „przywłaszczenia mienia”. Firma – dowodzić chce w sądzie oskarżenie – straciła na działalności Beaty S. 786 tys. złotych. Ta historia zaczęła się w 2011 roku kiedy wyszyło na jaw, że z kasy spółki zniknęło przeszło 80 tys zł. Niedługo później zniknęła też księgowa.

Lektura uzasadnienia aktu oskarżenia pokazuje, że w finansach wrocławskiej firmy panował duży bałagan. We wrześniu 2011 zarząd spółki dowiedział się, że księgowa od 2008 roku pobrała z kasy zaliczki łącznie na przeszło 88 tys zł. I nie rozliczyła się z tych pieniędzy. Kobieta przekonywać wówczas miała, że wzięła je by zapłacić podatki w urzędzie skarbowym. Ale kilka dni po ujawnieniu tej historii zniknęła. Przysłała tylko maila, że się zwalnia.

Szybko okazało się, że Beata S. prowadziła podwójną księgowość. W tej oficjalnej wszystko było w porządku i nie było nigdzie widać niezwróconych zaliczek. Później w śledztwie Beata S. przekonywała, że nie ukrywała w księgowych dokumentach faktu pobierania zaliczek. A zaliczki te przeznaczone były m.in. dla kierowców autobusów na paliwo. Ci rozliczać się mieli fakturami.

Prokuratura w uzasadnieniu aktu oskarżenia opowiada o innych dziwnych zdarzeniach z pracy Beaty S. To przez nią Polbus stracić miał 190 tys złotych. To wadium wpłacone w przetargu organizowanym w 2009 roku przez wrocławski magistrat na przewozy pasażerskie. Jednym z warunków udziału w przetargu było zaświadczenie, że firma nie zalega z wpłacaniem składek do ZUS. Polbus co prawda zalegał ale miał zawartą umowę z ZUS-em o spłacie długu w ratach. Tak przynajmniej wydawało się władzom firmy. Ale ZUS układ zerwał.

Zdaniem oskarżenia księgowa ukryła tę informację ZUS przed zarządem. W efekcie Polbus zgłosił się do przetargu, wpłacił wadium, ale jego oferta została uznana za nieważną, bo firma nie przedstawiła zaświadczenia z ZUS, że nie zalega ze składkami. Pieniądze przepadły. Beata S. przekonywała potem w śledztwie, że to nie jej wina. Jej zdaniem to szef firmy – wiedząc o zaległości w ZUS – zdecydował złożyć nieważną ofertę „ze względów wizerunkowych”.

Inne zarzuty: to m.in. „zawyżenie wpłaty do budżetu państwa” na przeszło 112 tys zł, dziwne przelewy do spółki, której Polbus nie był winny jakichkolwiek pieniędzy, zatrudnienie niepotrzebnej pracownicy bez wiedzy i zgody prezesa Polbusu, a wreszcie zapłacenie 53 tysięcy złotych z konta firmy komornikowi. Chociaż – jak przekonuje oskarżenie – nie chodziło o dług Polbusu. Z uzasadnienia aktu oskarżenia wynika, że były to długi samej księgowej. Beata S. przekonywała w śledztwie, że poleciła podległym sobie pracownikom w księgowości, by pomniejszali jej pensję o kwoty, jakie komornik ściągał z tytułu jej własnych długów. Ale … nie mogła tego polecenia wyegzekwować. Wyjaśniała, że sama w gotówce zwracała więc część pensji do kasy firmy.

Księgowa nie przyznała się do udziału w zarzucanym jej przestępstwie. Prokuratura w jej wyjaśnienia nie wierzy. W sądzie będzie przekonywać, że są nielogiczne i nieprawdziwe. Za niegospodarność grozi jej do 8 lat więzienia. Za przywłaszczenie mienia do 5 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska