Historię pana Andrzeja opisywaliśmy wielokrotnie. We wrześniu ubiegłego roku, po 44 latach pracy, mężczyzna został wyrzucony ze Spółdzielni Niewidomych im. Modesta Sękowskiego w Lublinie.
- Wyrzucili mnie, bo poskarżyłem się pisemnie, w imieniu koleżanek i kolegów, na hałas w pracy - mówi Gieroba. - To się stało powodem zwolnienia z pracy. Wyrzucono mnie niesprawiedliwie.
Gieroba zwrócił się o pomoc do lubelskiego sądu pracy. Żąda przywrócenia go na poprzednie stanowisko oraz wypłaty odszkodowania za czas, w którym pozostawał bezrobotny. Chodzi o około 12,5 tys. złotych.
- Mam na utrzymaniu niepełnosprawne dziecko i bardzo potrzebuję gotówki i stałej pracy - argumentuje. - Do przejścia na emeryturę pozostały mi zaledwie cztery lata.
Tymczasem przedstawiciel Spółdzielni Niewidomych mówi, że o przywróceniu Gieroby do pracy nie ma mowy. - Chcemy natomiast zawrzeć ugodę. Jesteśmy skłonni wypłacić panu Andrzejowi roczne zarobki - zaproponował w czwartek przed sądem. - Ze względu na konflikt pana Gieroby z innymi pracownikami spółdzielni jego powrót do pracy jest jednak niemożliwy.
Chodzi o list podpisany przez 55 pracowników spółdzielni, którzy napisali do mediów, że składając skargi i żądania, Gieroba działał wyłącznie we własnym imieniu. - Robił to w sposób awanturniczy, z pominięciem organów statutowych - uważają. Dawni koledzy zarzucają Gierobie także przekazywanie nieprawdziwych informacji stawiających ich firmę w złym świetle.
Na podjęcie decyzji, czy przyjąć ugodę, czy dalej walczyć przed sądem Andrzej Gieroba ma czas do środy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?