Matka ucznia z Borowej na Lubelszczyźnie trzasnęła pięścią dyrektorkę szkoły podstawowej. Powód prozaiczny: ponoć zła opieka nad synem. Po co rozmawiać, skoro do dyrektorki argumenty zapewne nie dotrą?
Lepiej od razu przywalić. Cywilizacja wszak - jak twierdzą niektórzy - zmierza ku końcowi, trzeba więc walczyć argumentami siły, a nie siłą argumentów.
Są oczywiście nieludzcy nauczyciele. Są pedagodzy, którzy nigdy pedagogami zostać nie powinni. Są jednak i uczniowie, którzy do szkoły (a może do ludzi) się nie nadają i są rodzice, którzy rodzicami być nie powinni.
Dla takich osób nawet najlepszy nauczyciel zawsze będzie wrogiem, postacią naukowo skrzywioną, nieprzystającą do życia.
Niestety sposób rozumowania, który przedstawia nauczyciela jako despotę, a ucznia jako anioła pokoju, przejmują często i ci tzw. normalni rodzice. Przestają wówczas szukać problemów u własnego dziecka, a wizualizują te problemy u pedagoga. A jeszcze jak ci normalni rodzice zajmują się swoją pracą od godziny 8.00 do 20.00 i o 21.00 syn lub córka mówią im: mamo/tato polonistka w szkole się na mnie wyżywa", to gdzie i o której ten rodzic ma weryfikować swoją wiedzę?
Łatwiej jest przyjąć, że dzieciak ma rację, bo przecież jest mój, a nauczyciel to osoba obca. A jeżeli skargi potomstwa się powtarzają, to w końcu ten wkurzony ojciec lub matka biorą godzinę wolnego w pracy, idą do szkoły i walą nauczyciela w zęby. Szybko, prosto i wysilać się na dyskusję nie trzeba.
A czasem wystarczy skończyć pracę wcześniej i pochylić się nad problemami dziecka i wsłuchać się w to, co nauczyciel ma do powiedzenia. Szkoła w końcu jest od tego, by to uczeń się czegoś nauczył.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?