Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian" - spektakl zaskakujący i mocny

Andrzej Z. Kowalczyk
Remigiusz Brzyk zaprosił do najnowszej, prapremierowej realizacji Teatru Osterwy współpracowników sprawdzonych już w lubelskim teatrze przy okazji spektaklu "Był sobie Polak, Polak, Polak i diabeł".
Remigiusz Brzyk zaprosił do najnowszej, prapremierowej realizacji Teatru Osterwy współpracowników sprawdzonych już w lubelskim teatrze przy okazji spektaklu "Był sobie Polak, Polak, Polak i diabeł". natalia giza
"Ukraina to Meksyk Europy: bieda, prostytutki, sprzątaczki i mafia" - to jeden z komentarzy do wyników sondażu CBOS z 2012 roku, według którego 32 proc. Polaków nie lubi Ukraińców.

Dziś być może ów odsetek byłby inny, mniejszy, bowiem nieomal obywatelskim obowiązkiem jest u nas współczucie dla doświadczanych wojną Ukraińców, ale podejrzewam, że podobnych cytowanemu komentarzy znaleźlibyśmy bez liku. Ze stereotypami bowiem zerwać jest niezwykle trudno. Tym trudniej, że często są one kreowane i utrwalane z pełną świadomością.

Ziemowit Szczerek w swojej książce i Remigiusz Brzyk w spektaklu zajmują się właśnie owymi stereotypami. Stawiają pytania o to, co naprawdę myślimy o Ukraińcach? Jakie wspomnienia przywozimy z wojaży do naszych wschodnich sąsiadów? Jak często powielamy owo typowe polskie spojrzenie na dziką i zacofaną Ukrainę?

Odpowiedzi na owe pytania są w gruncie rzeczy proste. Nasz stosunek do Ukraińców to klasyczna Hassliebe. Z jednej strony pamiętamy i przypominamy rzeź wołyńską, albowiem zapomnieć o niej nie wolno, z drugiej zaś, deklarujemy nasze wsparcie, bo to się nie podoba Rosji. Wspomnienia z Ukrainy przywozimy takie, jakich się od nas oczekuje, a które dobrze oddaje cytowany wyżej komentarz. Relacje, jakie zdarzało mi się słyszeć od osób wracających zza naszej wschodniej granicy, także tych uczestniczących we wspólnych przedsięwzięciach kulturalnych, niewiele się różniły od scen pokazywanych w spektaklu; no, może z wyjątkiem nadużywania dragów. A stereotyp spojrzenia na Ukrainę powielamy zawsze. I nie sądzę, by spektakl Brzyka coś tu zmienił. Mam zresztą wrażenie, że nie to było intencją twórców. Ukraina i Ukraińcy to jego bohaterowie drugoplanowi. To rzecz o nas, Polakach. Logiczna kontynuacja wcześniejszej lubelskiej realizacji Brzyka - "Był sobie Polak, Polak, Polak i diabeł" - w której przedstawił piekło, jakie sami sobie zbudowaliśmy, a teraz pokazał, jak z naszymi kompleksami i fobiami wychodzimy do innych. Nie jest to obraz budujący, bo nasuwający refleksję, że ów mityczny, tytułowy Mordor nie przyjdzie, by nas zjeść, lecz już zaczął zjadać, i to od środka.

Przejdźmy teraz do strony artystycznej spektaklu. Tu chciałoby się powiedzieć, że jego twórcy dokonali rzeczy nieomal niemożliwej. Michał Kmiecik świetnie zaadaptował, zdawać by się mogło zupełnie niesceniczną, książkę Szczerka, a Brzyk na podstawie owej adaptacji stworzył przedstawienie wręcz fascynujące. Przykuwające uwagę od pierwszej do ostatniej minuty i nadzwyczaj precyzyjnie budujące nastrój. A właściwie - nastroje. Są bowiem w spektaklu sceny nieodparcie zabawne, ale także takie, które wywołują wręcz grozę. Nie zdradzę jednak więcej, bowiem wielką siłą tej realizacji jest właśnie zaskakiwanie widza. Atutem jest także wielka, zbiorowa kreacja całego zespołu wykonawców: Halszki Lehman, Marty Sroki, Daniela Dobosza, Przemysława Gąsiorowicza, Pawła Kosa, Janusza Łagodzińskiego, Krzysztofa Olchawy, Wojciecha Rusina i Daniela Salmana. Kreacja ukoronowana galerią absolutnie fantastycznych postaci stworzonych przez Martę Ledwoń, która bezsprzecznie zasłużyła na miano prima inter pares. Kiedy ogląda się jej kolejne wcielenia, trudno uwierzyć, że wszystkie wykreowała jedna aktorka. Nie co dzień ogląda się tak znakomite role, ale zobaczywszy zapamiętuje się na długo.

Zdaję sobie sprawę z tego, że "Przyjdzie Mordor i nas zje" może się okazać spektaklem nie dla każdego. Wyznawcom skrajnie pojmowanej poprawności politycznej i osobom dotkniętym "nadciśnieniem patriotyzmu" zapewne trudno będzie go zaakceptować. Ale dla widzów poszukujących teatru mądrego i stojącego na najwyższym poziomie artystycznym, to pozycja obowiązkowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski